Koreańska wersja "Domu z papieru" to dowód, że nie każda tamtejsza produkcja musi być dobra. I że czasem nie warto kopiować pomysłu innych.

Półwysep Koreański, od kapitulacji Japonii w 1945 roku podzielony wzdłuż 38. równoleżnika na dwie części, północną i południową. Dwa państwa, które od blisko 80 lat, mimo wspólnego języka, kultury, historii i obyczajów znajdują się w stanie wojny – pokój zapewnia jedynie zawieszeni broni.

Ale oto Seul i Pjongjang dogadują się w sprawie powstania w 2025 roku Wspólnej Strefy Ekonomicznej, co jest wstępem do zjednoczenia obu państw. Powołana zostaje Mennica Państwowa, rozpoczyna się druk obowiązującej na terenie obu Korei superwaluty. Koreańczycy z Północy wreszcie mogą przekroczyć granicę, od lat strzeżoną przez żołnierzy, umocnienia i zasieki z drutu kolczastego, i zobaczyć cuda Południa, bez strachu słuchać K-popu i spełnić koreański sen.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Widziałam 4 odcinki i na piaty już nie miałam ochoty. Najgorsze, że te twarze czasem sie myliły.
    @Mary Poppins 26
    Squid Game też był kiepski, dałem sobie spokój chyba po trzech odcinkach.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    kartonowe pudło jak 99% produkcji netflix oprócz kilku perełek nie wartych niestety 60 zł miesięcznie.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0