Jeśli w "Poradach różowej brygady", konserwatywni, kochający broń Amerykanie dają się namówić na metamorfozę swojego życia, pięciu queerowym chłopakom, to może jest jeszcze nadzieja dla tego świata.
Jest kilka powodów, dla których można pokochać program „Queer Eye", w Polsce pokazywany na Netfliksie pod niefortunnym tytułem „Porady różowej brygady". Po pierwsze, jak każdy program o metamorfozach, to historia o Kopciuszku. Tylko w tym przypadku magicznych matek chrzestnych jest aż pięć, a przemiana obejmuje nie tylko przegląd szafy i nową fryzurę, ale też naukę gotowania, zmianę wystroju mieszkania i wprowadzenie do życia nieco kultury.
Po drugie, przynajmniej na początku, była to opowieść o nieheteroseksualnych facetach zmieniających życie heteroseksualnych, bardzo różniących się od nich mężczyzn. Jednak zamiast wylewania wzajemnych pretensji, była tam – nawet jeśli nieco wyreżyserowana – chęć dialogu.
Wszystkie komentarze
Jak polecacie wywiad, u siebie, to dajcie linka.
Przecież jest, bardzo widoczny. W okienku po lewej stronie na górze.
Nie widziałem, ale się wypowiem :) Tak. Każdy z nich to osobowość telewizyjna. I TAK, zmieniają ludziom życie.
To przykre, że homofobia się u Ciebie tak zinternalizowała, zawszę współczuje takim osobom bo wiem, że wynika to niestety z nieprzyjaznego otoczenia. Raczej nie widziałeś programu. Byłem septyczny ale niesamowicie mi się spodobał. Pokazuje jak bardzo różni a jednak jednakowi wszyscy jesteśmy. Jakie mamy bardzo podstawowe potrzeby. Odcinek z Karamo, który jako ojciec-gej pomaga heteroseksualnemu młodemu ojcowi w transformacji i w oswojeniu się ze swoim życiem świetnie pokazuje że nie ma znaczenia czy jest to osoba heteronormatywna czy nie, różnimy się między sobą tak samo. Jedyne co jest upadkiem cywilizacji to tłumaczenie tego serialu na język polski. Język tłumacza jest niestety nacechowany homofobią i transfobią.