"Jak pokochałam gangstera" - opowieść Macieja Kawulskiego o Nikodemie "Nikosiu" Skotarczaku - ogląda się przyjemnie. Ale w pewnym momencie zerkamy na zegarek. Bo trzy godziny to jednak za długo, nawet jak na tak barwnego bohatera.
"Lepiej żyć rok jak tygrys niż sto lat jak żółw" – ponoć tym mottem zwykł szermować Nikodem Skotarczak, pseudonim "Nikoś". Legenda polskiego świata przestępczego. Człowiek, którego znała cała Polska, a połowa podziwiała lub chciała być taka jak on.
Maciej Kawulski, współzałożyciel organizacji KSW, wraca na mafijne podwórko. Po "Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa" serwuje nam filmową opowieść o królu Trójmiasta – "Jak pokochałam gangstera". Nikodemowi Skotarczakowi towarzyszymy od najmłodszych lat: siedzi ze starszą siostrą i młodszym bratem na nabrzeżu i rzuca: "Idźcie do domu, ja się jeszcze poszlajam".
Wszystkie komentarze
Nie tylko polska, na całym świecie prymitywny motłoch fascynuje się gangusami. Prym wiodą chyba Rosjanie, u których prezydent bandzior nawet w publicznych wypowiedziach posługuje się przestępczym slangiem, żeby być bardziej macho, a gangsterski styl życia naśladowany jest przez uczniów szkół. Pisał o tym w Wyborczej red, Radziwinowicz, przerażające. Nie wiem tylko po co Wyborcza reklamuje to gó..., bo ja tego na pewno nie obejrzę.
Romantyzowanie bandyterki to chyba zjawisko globalne - choćby liczne filmy pokazujące włoskich mafiosów jako ludzi może i zajmujących się czymś złym, ale mających swój honor i zasady życiowe.
Jak widać to jest właśnie ten polski Gen!
wrzuc na luz troche, to komedia jest, kino rozrywkowe dobrze zrobione; nie wszystko jest polityka
Zabrakło mi beatyfikacji Nikosia na koniec filmu. Film rzeczywiście ciężki do przejścia za jednym razem. Niby niezła obsada, zdjęcia często ok, ale... jak w polskim filmie, aż czasem masz chęć wyjść z kina.
Koszmarek. Trochę za sprawą paradokumentalnej narracji. Nie da się oglądać, strasznie się dłuży. Może by przemontować i skrócić do 2 godzin?
Nie pomoże
jEŚLI TO OBEJRZAŁEŚ, TO W OGÓLE JESTEŚ ZJEBEM.
To trochę jak z Mario Puzo, który napisał słabą książkę (po ang. nie da się tego czytać, słabizna) nie znał nigdy żadnego bandziora z cosa nostry i nawet po włosku nie umiał mówić, a wziął się za portretowanie włoskiej mafii w USA...
Dorabianie legendy i gloryfikowanie ludzi, którzy zarabiali prowadząc agencje towarzyskie, to jakiś kiepski żart jest. Bohater filmu został zastrzelony we własnym burdelu, który prowadził z żoną - prowadzić burdel z żoną, faktycznie, to dokonanie życiowe warte epickich opowieści filmowych...
Żeby się psychicznie ratować po czymś takim, chyba sobie puszczę dzisiaj Felliniego - czemu ludzie nie mają aspiracji kręcić takich rzeczy, tylko produkują takie koszmarne potworki? I ci polscy "aktorzy" dukający pod nosem, że trzeba ucho wyginać, bo nie wiadomo co mówią... Tego nie można nazwać ani filmem, ani kinem.
Filmu nie zamierzam oglądać, sam trailer mi wystarczy
---
Kilkadziesiąt jednosekundowych ujęć - masakra jakaś, nie trailer.
Co do Felliniego, jestem za i też brakuje mi kina artystycznego sprzed lat.
Co do Nikosia, to niestety nie był to tylko typek prowadzący burdel z żoną. Pochodzę z Trójmiasta i pamiętam dobrze lata 90. To był bandzior trzęsący całą północną Polską, jeden z głównych mafiosów prymitywnej, ale brutalnej polskiej mafii tamtych czasów. Nigdy nic poważnego mu nie udowodniono, ale to był czas haraczy, napadów na tiry, paserstwa, totalnej przemocy i morderstw. Był jednym z tych, którzy za tym stali, podobnie jak inni "tuzowie" - Pershing, Masa i paru jeszcze. Zginął jak większość bandytów w porachunkowej strzelaninie.
Kino rządzi się swoimi prawami, fabuła to nie dokument, ale romantyzowanie tej prostackiej, bandyckiej postaci, to jednak dla mnie trochę za wiele.
...NIE.
W samo sedno.
komedie o adolfie są, jestes - jak wielu tutaj - za bardzo spiety zeby takie rzeczy ogladac bo wnioski wyciagane sa kosmiczne dosyc
Ale podmiejski, czy Pendolino?
Napletino.
Lepiej świetny film na dwie godziny niż tylko dobry na trzy...
Szczególnie że niedobry
A nawet zjebany. Jak nie film. Albo film dla upośledów.