Każdy miłośnik klasycznej literatury rosyjskiej musi to przyznać: zachodni filmowcy zwykle z nią przegrywają. Do „Mistrza i Małgorzaty” Bułhakowa nawet nie podchodzą. „Annę Kareninę” sprowadzają do łzawych melodramatów w ładnych kostiumach, a z wielowątkowej powieści Tołstoja o inwazji Napoleona na Rosję robią proste epickie filmy lub seriale przygodowe (np. przyjemna wersja BBC z 2016 r.).
Z tarczą ze starcia z Borysem Pasternakiem wyszedł co prawda David Lean, który wspaniale sfilmował „Doktora Żywago” (1965), a Richard Brooks nieźle poradził sobie z „Braćmi Karamazow” (1958) Fiodora Dostojewskiego, ale wyjątki potwierdzają regułę.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Bo wtedy nie istniał jeszcze kult Putina,
teraz nie było by to możliwe.
Tymczasem ku...zja wyłączyła mi giganagrywarkę.
Tak!
Czytacz, zwany lektorem, zniszczy sporą część wartości filmu. Jest to bezmyślna i okrutna dewastacja. W tym dewastacja pracy dziesiątków ludzi pracujących nad ścieżką dźwiękową.
A tragikomiczne jest, że kanał nazywa się "Kultura".
I nie jest to wyłącznie cecha kur..zji, bo tak było i przed. Większość nadawców nie daje możliwości wyboru napisów (z opcją wyłączenia czytacza). Jedynie holding TVN zadbał o tę możliwość.
PS. Ciekawe, że Pana/i post jest (też) zminusowany :] Widać, że niezrozumienie, czym jest sztuka kina, pospołu z wtórnym analfabetyzmem, mają się dobrze. Nawet pośród czytających GW .>
Minusowanie jest o tyle interesujące, że Brian.1 nie domagał się wyłącznie napisów, a wyboru. Widocznie niektórzy w tym kraju wolą, żeby wszelkie wybory dokonywano za nich. Choć wydawałoby się, że tacy nie powinni prenumerować gazety o nazwie "Wyborcza"...
(Powinno być "wszelkich wyborów dokonywano", wiem. Za późno zauważyłem)
Słusznie i trafnie zauważone, że przecież chodzi o wybór.
Nawet nie zwróciłem na to uwagi, że Brian.1 odniósł się do wyboru.
A wziąwszy pod uwagę (sic!), aktualnie dużą łatwość we wprowadzeniu opcji z napisami lub czytaczem, nie potrafię w żadnym stopniu zrozumieć, dlaczego spora część nadawców nie stwarza takich możliwości. Czy chodzi o to aby wywołać w suwerenie doznanie, że wszyscy na świecie powinni mówić po polsku ,)
PS. Brak wyboru opcji w TV "Kultura" uważam za zwykłe barbarzyństwo. Absolutnie niegodne stacji ze słowem kultura w nazwie i w tzw. misji. Jak dla mnie, dopóty, dopóki będzie dewastować filmy, powinna zmienić nazwę na "Kóltóra"
Myślę, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Żeby emitować dwie ścieżki dźwiękowe - oryginalną i z lektorem - trzeba zająć szersze pasmo, czy tam przesłać trochę więcej danych, a to pewnie kosztuje. A pamiętajmy, że teraz do dobrego tonu należy emitowanie też ścieżki z audiodeskrypcją dla niewidzących - czyli dbały nadawca powinien emitować trzy ścieżki dźwiękowe - oryginalną, lektor/dubbing, lektor/dubbing z audiodeskrypcją. Do tego możliwość włączenia napisów oraz możliwość włączenia napisów z opisami dla niesłyszących. Robi się tego trochę...
Jak się przyjrzeć opisanej w książce geografii, to między Rosją, a Niemcami nie ma nic, może dlatego, że jest to działo młodego (35 l) Tołstoja. Ale faktycznie to wielka literatura, a film z przyjemnością obejrzę.
Ja byłam na wyjściu do kina ze szkołą, chyba w drugiej klasie LO. U nas nie było wersji rosyjskiej, tylko ta z dubbingiem. Nie jestem pewna, czy wtedy bym wszystko zrozumiała, oglądając wersję oryginalną. Film wywarł na mnie duże wrażenie.
A ja przypomniałam sobie zabawną historię z projekcji filmu o Stalinie, kiedy to zaproszono tłumacza symultanicznego z rosyjskiego na polski. Film był po gruzińsku...
A ja kiedyś w ramach nauki jęz. rosyjskiego oglądałem w domu kultury rosyjskiej western radzieckiej produkcji oczywiście w wersji oryginalnej. Pamiętam, że odzywki typu "Zdrastwuj Wania" (kowboj do kowboja) albo "Towariszczy Indiancy" (kowboj do Indian) wzbudzały salwy śmiechu na widowni.
Nie sposób było nie nauczyć się rosyjskiego w Legnicy, poznałem też niemiecki i hebrajski, potem angielski i francuski. Dobrze jest znać trochę języków. Człowiek częściej jest jakby u siebie.
Z "rosyjską duszą" jest jak z "american dream", każdy wyobraża to sobie po swojemu. To bardziej jest kwestia tego co dane narody lubią na swój temat myśleć, niż spojrzeć prawdzie w oczy, czym tak naprawdę są. Ale pielęgnacja mitów na swój temat ma się dobrze prawie wszędzie.
"Literacki pierwowzór okrojono, bohaterów spłaszczono i odarto z głębi psychologicznej, a cały filozoficzno-pacyfistyczny ładunek książki zniknął pod fasadą barwnego widowiska".
Czy to nie jest definicja kina rozrywkowego w ogóle?
fajnie.