Kiedy Rosjanie obejrzeli amerykańską wersję "Wojny i pokoju" (1956) postanowili spuścić filmową bombę atomową. Ich ekranizacja powieści Lwa Tołstoja miała powalić świat na kolana. I tak też się stało.

Każdy miłośnik klasycznej literatury rosyjskiej musi to przyznać: zachodni filmowcy zwykle z nią przegrywają. Do „Mistrza i Małgorzaty” Bułhakowa nawet nie podchodzą. „Annę Kareninę” sprowadzają do łzawych melodramatów w ładnych kostiumach, a z wielowątkowej powieści Tołstoja o inwazji Napoleona na Rosję robią proste epickie filmy lub seriale przygodowe (np. przyjemna wersja BBC z 2016 r.). 

Z tarczą ze starcia z Borysem Pasternakiem wyszedł co prawda David Lean, który wspaniale sfilmował „Doktora Żywago” (1965), a Richard Brooks nieźle poradził sobie z „Braćmi Karamazow” (1958) Fiodora Dostojewskiego, ale wyjątki potwierdzają regułę.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Wg mnie to najlepsza ze wszystkich adaptacja "Wojny i Pokoju".
    @agmao
    Bo wtedy nie istniał jeszcze kult Putina,
    teraz nie było by to możliwe.
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    @agmao
    Tymczasem ku...zja wyłączyła mi giganagrywarkę.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Oczywiście ku...zja nie da napisów, do wersji oryginalnej. Będzie czytcz bez wyboru. O tym żeby wyemitować znakomity polski dubbing e reżyserii Marii Olejniczak nie ma mowy.
    @Brian.1
    Tak!
    Czytacz, zwany lektorem, zniszczy sporą część wartości filmu. Jest to bezmyślna i okrutna dewastacja. W tym dewastacja pracy dziesiątków ludzi pracujących nad ścieżką dźwiękową.
    A tragikomiczne jest, że kanał nazywa się "Kultura".
    I nie jest to wyłącznie cecha kur..zji, bo tak było i przed. Większość nadawców nie daje możliwości wyboru napisów (z opcją wyłączenia czytacza). Jedynie holding TVN zadbał o tę możliwość.

    PS. Ciekawe, że Pana/i post jest (też) zminusowany :] Widać, że niezrozumienie, czym jest sztuka kina, pospołu z wtórnym analfabetyzmem, mają się dobrze. Nawet pośród czytających GW .>
    już oceniałe(a)ś
    41
    2
    @tt
    Minusowanie jest o tyle interesujące, że Brian.1 nie domagał się wyłącznie napisów, a wyboru. Widocznie niektórzy w tym kraju wolą, żeby wszelkie wybory dokonywano za nich. Choć wydawałoby się, że tacy nie powinni prenumerować gazety o nazwie "Wyborcza"...
    już oceniałe(a)ś
    25
    1
    @pierrot
    (Powinno być "wszelkich wyborów dokonywano", wiem. Za późno zauważyłem)
    już oceniałe(a)ś
    4
    1
    @pierrot
    Słusznie i trafnie zauważone, że przecież chodzi o wybór.
    Nawet nie zwróciłem na to uwagi, że Brian.1 odniósł się do wyboru.
    A wziąwszy pod uwagę (sic!), aktualnie dużą łatwość we wprowadzeniu opcji z napisami lub czytaczem, nie potrafię w żadnym stopniu zrozumieć, dlaczego spora część nadawców nie stwarza takich możliwości. Czy chodzi o to aby wywołać w suwerenie doznanie, że wszyscy na świecie powinni mówić po polsku ,)
    PS. Brak wyboru opcji w TV "Kultura" uważam za zwykłe barbarzyństwo. Absolutnie niegodne stacji ze słowem kultura w nazwie i w tzw. misji. Jak dla mnie, dopóty, dopóki będzie dewastować filmy, powinna zmienić nazwę na "Kóltóra"
    już oceniałe(a)ś
    13
    2
    @tt
    Myślę, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Żeby emitować dwie ścieżki dźwiękowe - oryginalną i z lektorem - trzeba zająć szersze pasmo, czy tam przesłać trochę więcej danych, a to pewnie kosztuje. A pamiętajmy, że teraz do dobrego tonu należy emitowanie też ścieżki z audiodeskrypcją dla niewidzących - czyli dbały nadawca powinien emitować trzy ścieżki dźwiękowe - oryginalną, lektor/dubbing, lektor/dubbing z audiodeskrypcją. Do tego możliwość włączenia napisów oraz możliwość włączenia napisów z opisami dla niesłyszących. Robi się tego trochę...
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    Arcydzieło batalistyczne wszechczasów.
    już oceniałe(a)ś
    54
    1
    Bardzo kompetentnie napisany tekst, który zwraca uwagę na najważniejsze sprawy związane z kręceniem filmu. Cieszę się, że codziennie przez cztery dni będę mógł sobie przypominać to genialne dzieło Tołstoja i Bondarczuka, bo znakomicie reżyser ukazał fabułę powieści i dystans do tejże fabuły wyrażający historiozoficzne przemyślenia Lwa Tołstoja. Poza tym wciąż podziwiam grę Wiaczesława Tichonowa, który jawi się w tym filmie niczym młody bóg.
    @akst1@gazeta.pl
    Jak się przyjrzeć opisanej w książce geografii, to między Rosją, a Niemcami nie ma nic, może dlatego, że jest to działo młodego (35 l) Tołstoja. Ale faktycznie to wielka literatura, a film z przyjemnością obejrzę.
    już oceniałe(a)ś
    10
    0
    Pamiętam, mieszkałem w Legnicy. Było tam rosyjskojęzyczne kino w Domu Oficiera. Wajna i Mir był wspaniałem filmem. Byłem zachwycony. W kilka miesięcy później zagnano nas w maturalnej klasie na ten sam film z polskim dubbingiem. Coś straszego. Wyszedłem po pół godzinie.
    @jan_nonacki
    Ja byłam na wyjściu do kina ze szkołą, chyba w drugiej klasie LO. U nas nie było wersji rosyjskiej, tylko ta z dubbingiem. Nie jestem pewna, czy wtedy bym wszystko zrozumiała, oglądając wersję oryginalną. Film wywarł na mnie duże wrażenie.
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    @jan_nonacki
    A ja przypomniałam sobie zabawną historię z projekcji filmu o Stalinie, kiedy to zaproszono tłumacza symultanicznego z rosyjskiego na polski. Film był po gruzińsku...
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    @jan_nonacki
    A ja kiedyś w ramach nauki jęz. rosyjskiego oglądałem w domu kultury rosyjskiej western radzieckiej produkcji oczywiście w wersji oryginalnej. Pamiętam, że odzywki typu "Zdrastwuj Wania" (kowboj do kowboja) albo "Towariszczy Indiancy" (kowboj do Indian) wzbudzały salwy śmiechu na widowni.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    @52
    Nie sposób było nie nauczyć się rosyjskiego w Legnicy, poznałem też niemiecki i hebrajski, potem angielski i francuski. Dobrze jest znać trochę języków. Człowiek częściej jest jakby u siebie.
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    "amerykańskiego podejścia do rosyjskiej duszy"

    Z "rosyjską duszą" jest jak z "american dream", każdy wyobraża to sobie po swojemu. To bardziej jest kwestia tego co dane narody lubią na swój temat myśleć, niż spojrzeć prawdzie w oczy, czym tak naprawdę są. Ale pielęgnacja mitów na swój temat ma się dobrze prawie wszędzie.

    "Literacki pierwowzór okrojono, bohaterów spłaszczono i odarto z głębi psychologicznej, a cały filozoficzno-pacyfistyczny ładunek książki zniknął pod fasadą barwnego widowiska".

    Czy to nie jest definicja kina rozrywkowego w ogóle?
    już oceniałe(a)ś
    24
    1
    Miłośnikom radzieckiego rozmachu można polecić także inny film Bondarczuka "Waterloo" z 1970. To już koprodukcja z międzynarodową, gwiazdorską obsadą ale Rosjanie odpowiadali w niej za najważniejsze - batalistykę :) 17 tysięcy żołnierzy wyszkolonych wg XIX wiecznej musztry, brygada kawalerii, saperzy, teren niwelowany, żeby upodobnić go do prawdziwego pola bitwy itd.
    już oceniałe(a)ś
    21
    0
    Wersja oryginalna jest na youtube :)
    @strange
    fajnie.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0