Poczuliśmy, że znaleźliśmy się w świecie Charliego Kaufmana i że jedziemy w tej śnieżycy samochodem trochę nie wiadomo dokąd - mówi dwukrotnie nominowany do Oscara operator Łukasz Żal o pracy nad filmem "Może pora z tym skończyć" Charliego Kaufmana.

"Może pora z tym skończyć" to ekranizacja wydanej w 2016 r. powieści Iana Reida pod tym samym tytułem i jednocześnie autorski film Charliego Kaufmana (reżysera "Synekdocha, Nowy Jork" i "Anomalisy" oraz scenarzysty m.in. "Zakochanego bez pamięci" i "Być jak John Malkovich"). 

Ten dziwaczny, skomplikowany i intertekstualny dramat ze szczyptą dreszczowca zaczyna się od podróży. Jake i jego dziewczyna o wielu imionach oraz tożsamościach wyruszają w odwiedziny do rodziców Jake'a. Dziewczyna zastanawia się nad zakończeniem związku, ale to tylko punkt wyjścia do rozważań Kaufmana na temat całej swojej twórczości, przemijania i starcia rzeczywistości z fantasmagoriami. 

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Gratulacje! Film i zdjęcia wyjątkowe. Miło mieć świadomość, że filmował to Polak.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Dziękuję! Bardzo lubię film "Może lepiej z tym skończyć". Zazdroszczę Łukaszowi Żalowi takiej przygody, jak współpraca z Kaufmanem :) "Adaptację" odświeżam sobie od czasu do czasu z wielką przyjemnością.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Wywiad mnie zainspirował. Właśnie oglądnęłam film. Rewelacja! (Ostatnio film wydał mi się tak dziwny, mądry i wzruszający, gdy oglądałam "The Lobster"). Normalnie seans psychoanalityczny... Jesteśmy w jednym wydarzeniu/wspomnieniu/śnie czy w kilku? Już pierwsze 3 min. są poruszające i wciągające (no, te zdjęcia!). Monologi bohaterki - kawałek literatury. I te świetne sceny kiczu-romantyki (taniec, musical), bo przecież przemocy i cierpienia nie można - nie ma siły... - opowiedzieć dosłownie. To jest kino! (A nie jakieś tandetne lineralne fabuły konsumowane przy wyłączonym mózgu...)
    @Tnnengebirge
    *linearne! :)
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Pozazdrościć łatwości komunikowania się z osobami anglojęzycznymi. Co to musi być za znajomość języka angielskiego, żeby swobodnie poruszać się w tak skomplikowanych tematach! Jestem pod wrażeniem.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Film autorski, niezwykle kreatywny. Efekt bycia wciagnietym w swiat przedstawiony jest niesamowity. Ciekawie wywazony realizm i odrealnienie tworzy klimat egzystencjalistycznej sennej fantazji. Przelot przez gatunki filmowe czyni to dzielo intertekstualnym kosmosem, gdzie poszukiwanie srodkow wyrazu dla tresci jest elementem nie tylko procesu filmowania, ale wyraznym sensem juz gotowego obrazu. W kilku slowach: targajace nami niepokoje zamieniaja sie w smutny ale jednak usmiech. W koncu jestesmy tutaj jak platki sniegu.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0