Miejsce, gdzie schwytano współczesnych ludożerców, to obrzeże Drawieńskiego Parku Narodowego, kraina lasów pełnych zwierza, czystych jezior i opustoszałych, popegeerowskich wiosek. Jadę od strony Choszczna przez pogrążone w gęstej mgle odludzie na pograniczu Pomorza i Wielkopolski. Łasko leży między dwoma jeziorami. Jest południe, ale jadąc główną drogą, nie spotkałem jeszcze nikogo. Jedyny wiejski sklep jest od dawna zamknięty.
– A kto miałby tu kupować? – pyta niemłody już gość w gumiakach. – 15 lat temu mieszkało tu 800 osób, a teraz jakieś 250. Młodzi uciekli na Wyspy, do Niemiec i Norwegii. Teraz po wsiach jeżdżą ciężarówki, sprzedają towar z paki i starczy. W sprawie kanibalizmu tajniacy ze Szczecina już trzy razy u mnie byli. Ja za wiele nie wiem. Podobno nad jeziorem go zjedli.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Ciekawe czy przekąszając narzekali na '' islamską dzicz''.
Z pewnością
Proszę Ta się bawi pokolenie JP2!!!
Zasiedlona przez nawiezionych w tym celu repatriantów ze wschodu.
O azjatyckiej mentalności .