Dr hab. Dawid Sześciło: - KEN ma być kolegialnym, nie bardzo licznym organem, który przejmie od MEiN rolę tworzenia długofalowych planów i pomysłów na zmiany i tworzenie prawa oświatowego. Otrzyma tysiąc dni na przygotowanie kompletnego planu dla edukacji.(Fot. Marcin Stępień / Agencja Wyborcza.pl)
Szkoda, że do tej pory politycy nie traktowali edukacji poważnie. To ona decyduje o jakości życia milionów ludzi, a dobry pomysł na nią może pomóc wygrać wybory. Na szczęście zaczynają coraz więcej mówić o szkole. Może to jeden z plusów takich bulwersujących decyzji, jak ta z podręcznikiem do HiT, a wcześniej z projektem "lex Czarnek"? - mówi Alicja Pacewicz z koalicji SOS dla Edukacji i fundacji Szkoła z Klasą.
Paulina Nodzyńska: Braki kadrowe w szkołach, niskie pensje nauczycieli, podwyżki zwane "poniżkami", indoktrynujący podręcznik do HiT, kumulacja roczników, mobbing w szkołach i rozważania o tym, jak ogrzać szkolne budynki. Co jest dziś najbardziej palącym problemem oświaty?
Alicja Pacewicz, SOS dla Edukacji i Szkoła z Klasą*: Trudno wybrać jeden. Doprowadziliśmy – „my" jako państwo polskie – do postępującej zapaści systemu oświaty.
REKLAMA
Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
To jest bardzo ciekawe, ale i smutne zjawisko. Wszyscy psioczą na szkoły, ale kiedy podejmuje się temat, większość internautów milczy. Pojawiają się głosy, że nauczyciele i tak mają dobrze, bo dużo wakacji i mało godzin. A jak się nie podoba, to można zmienić zawód. Podczas strajków nauczycielskich zastraszająco mało osób wspierało protesty.
"Dobrym pomysłem na edukację da się wygrać wybory."? To jest BZDURA. Nie ma takiego pomysłu ani programu wyborczego, który byłby w stanie przebić pińcetplusa i inne rozdawnictwo gotówki do kieszeni. Jak myślicie, dlaczego te wszystkie pieniądze pomocowe wypłacane są w gotówce a nie - na przykład - w postaci bonów na zakup towarów dla dzieci czy konkretnie (teraz) na węgiel? Szmalec rules. A suweren ma w dudzie szkołę, po wsiach dzieciaki kończą podstawówkę i suwereny są zadowolone, że wreszcie mają problem z głowy i mogą goowniarzy zagonić do roboty. I po co mu szkoła, skoro na machaniu łopatą czy układaniu kostki brukowej zarobią więcej niż zarabia większość nauczycieli z dowolnym stażem i wykształceniem? Nie miejcie złudzeń.
"Ilość krzywd, które wynikają z przerzucania się wynikami i rankingami, jest po prostu niewiarygodna. Polska szkoła jest straszliwie wręcz skupiona na wynikach uczniów i uczennic, a w konsekwencji – rankingach szkolnych. W latach 90., kiedy mieliśmy poczucie tworzenia czegoś nowego, było chyba lepiej, ale potem poszliśmy w kierunku neoliberalnej wizji, że "każdy jest kowalem własnego losu", z głupią wykładnią, że oznacza to, że musi podkuć więcej koni niż kolega czy koleżanka."
100/100 - a od siebie dodam coś jeszcze:
Serwowana od dwudziestu pięciu lat narracja, że sfera publiczna to "darmozjady, które żyją z naszych podatków" w opozycji do tych, którzy są zatrudnieni w sektorze prywatnym, albo do przedsiębiorców.
Przecież to bzdura do kwadratu - ci ludzie wykonują ważne zadania, które wpływają nie tylko na ogólną jakość życia, ale też mają zdecydowanie dodatni wpływ na ekonomię. Niech ultraliberałowie - "wolne elektrony" wyobrażą sobie świat bez standaryzowanej edukacji, usług medycznych, porządku publicznego, rozstrzygania sporów, egzekwowania należności, dystrybucji świadczeń. Nawet znienawidzone organy skarbowe pobierając należności jednocześnie stoją na straży wolnej konkurencji - bo próbują mniej lub bardziej udolnie eliminować takie podmioty, które prowadzą nieuczciwą grę. I teraz jak sobie pościeliliśmy tak się wysypiamy.
A na marginesie - to taki ze sfery budżetowej też płaci podatki - i to wyższe niż 90% biznesmentów, szczególnie tych małych i średnich.
W Niemczech spotkało się dwóch wykształconych, zdolnych i perspektywicznie myślących Panów, Gottlieb Daimler i Karl Benz. Tak powstał Mercedes Benz. W Polsce zazwyczaj spotykają się Kazimierz Pawlak i Władysław Kargul. Jednych połączyła mądrość i perspektywiczne myślenie, dając rozwój całemu Niemieckiemu Narodowi, drugich historyczne zacietrzwienie i narodowa nienawiść która do niczego nie prowadzi, ale to ich właśnie ku sobie ciągnie i przy sobie trzyma. I takie społeczeństwo Kaczyński i PiS chce sobie wychodować, ponieważ takim właśnie społeczeństwem najlepiej się rządzi, najlepiej go prowokować, najlepiej nim sterować.
Dobry pomysł na edukację, to zlikwidować 500+ i przekazać pieniądze na edukację. Ale to nie jest w Polsce pomysł na wygranie wyborów, więc poważnej dyskusji nie będzie. Będzie pyskówka i przepychanki.
Ostatnie, czego szkoła potrzebuje to stanąć w ogniu walki przedwyborczej z targowiskiem kolejnych reform. Zagłosuję na tę partię, która zmian nie przewiduje poza delikatną kosmetyką - wyrzuceniem religii do kościoła na przykład. Wystarczy już tych podwójnych roczników, chaosu i stresowania dzieci i dorosłych.
Reforma w szkolnictwie gimnazjalnym miała na celu stworzenie nowej elity. Elity durni którymi dobrze się rządzi. Cwaniactwo i socjale stworzyły czarny rynek pracy.
Wszystkie komentarze
A jak się nie podoba, to można zmienić zawód. Podczas strajków nauczycielskich zastraszająco mało osób wspierało protesty.
To jest BZDURA. Nie ma takiego pomysłu ani programu wyborczego, który byłby w stanie przebić pińcetplusa i inne rozdawnictwo gotówki do kieszeni. Jak myślicie, dlaczego te wszystkie pieniądze pomocowe wypłacane są w gotówce a nie - na przykład - w postaci bonów na zakup towarów dla dzieci czy konkretnie (teraz) na węgiel? Szmalec rules.
A suweren ma w dudzie szkołę, po wsiach dzieciaki kończą podstawówkę i suwereny są zadowolone, że wreszcie mają problem z głowy i mogą goowniarzy zagonić do roboty. I po co mu szkoła, skoro na machaniu łopatą czy układaniu kostki brukowej zarobią więcej niż zarabia większość nauczycieli z dowolnym stażem i wykształceniem?
Nie miejcie złudzeń.
100/100 - a od siebie dodam coś jeszcze:
Serwowana od dwudziestu pięciu lat narracja, że sfera publiczna to "darmozjady, które żyją z naszych podatków" w opozycji do tych, którzy są zatrudnieni w sektorze prywatnym, albo do przedsiębiorców.
Przecież to bzdura do kwadratu - ci ludzie wykonują ważne zadania, które wpływają nie tylko na ogólną jakość życia, ale też mają zdecydowanie dodatni wpływ na ekonomię. Niech ultraliberałowie - "wolne elektrony" wyobrażą sobie świat bez standaryzowanej edukacji, usług medycznych, porządku publicznego, rozstrzygania sporów, egzekwowania należności, dystrybucji świadczeń. Nawet znienawidzone organy skarbowe pobierając należności jednocześnie stoją na straży wolnej konkurencji - bo próbują mniej lub bardziej udolnie eliminować takie podmioty, które prowadzą nieuczciwą grę. I teraz jak sobie pościeliliśmy tak się wysypiamy.
A na marginesie - to taki ze sfery budżetowej też płaci podatki - i to wyższe niż 90% biznesmentów, szczególnie tych małych i średnich.