Miasteczko Munnar w Kerali. Codziennie, schodząc z gór, mijaliśmy zielone herbaciane pola, podziwialiśmy pracę zbieraczek.

Bazą naszego kilkudniowego, kwietniowego trekkingu w Ghatach Zachodnich było miasteczko Munnar (1800 m n.p.m.) w Kerali, kurort i centrum uprawy herbaty - pierwsze plantacje powstały jeszcze za czasów brytyjskich. Codziennie, schodząc z gór, mijaliśmy zielone herbaciane pola, podziwialiśmy pracę zbieraczek, często z nimi rozmawiając. Noszą długie gumowe fartuchy otulające ciało od szyi po kostki dla ochrony przed żmijami. Długie kije bambusowe służą im jako rodzaj poziomicy - kij kładą poziomo na krzakach herbaty i wszystkie wystające listki zbierają grzebieniem (podobnych używają nasi zbieracze jagód). Później ogromne wory pełne listków niosą na głowach do punktu wagowego. Mogliśmy tamtędy przechodzić tylko z przewodnikiem, wyznaczonymi dróżkami. Zdarzyło się, że dozorca pól nie przepuścił nas przez wcześniej wybraną drogę. Nie pomogły negocjacje przewodników - musieliśmy zawrócić. Pola herbaciane na południu należą do prywatnych właścicieli, a ponad 80 proc. upraw jest w rękach koncernu TATA prowadzonego przez bogatą i wpływową rodzinę o tym nazwisku. - Właściciele zabraniają obcym wchodzić na pola pod groźbą zwolnienia nas z pracy - wyjaśnia jeden z dozorców.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Komentarze