Uśmiechnięty blondyn w okularkach z włosami spiętymi w kucyk w tradycyjnym stroju gondoliera. Ma na imię Kuba, pływa na łodzi zwanej sandolo buraneo.

Sandolo buraneo podobnie jak gondola klasyczna jest łodzią płaskodenną o bardzo małym zanurzeniu. Asymetria kadłuba umożliwia wykorzystanie tylko jednego wiosła do napędu i sterowania. W Wenecji wydano ponad 400 licencji, z czego tylko 20 na sandolo. Licencje w zasadzie przechodzą z ojca na syna. Obecnie w trakcie egzaminu dopuszczającego do zawodu jest pierwsza dziewczyna, córka gondoliera.

Kuba zdawał egzamin składający się z dwóch części. Część praktyczna odbywa się na łodzi pod okiem komisji. Sterowanie łodzią po wąskich kanałach wymaga sporego doświadczenia i siły (wiosło ma ponad 4 m długości i waży ok. 5 kg). Komisja może zdyskwalifikować kandydata, nie podając powodów. Szczęśliwcy, którzy zdali egzamin praktyczny, przechodzą kurs ze znajomości historii i zabytków Wenecji oraz podstawowej znajomości języków obcych (głównie angielskiego). Kuba na egzaminie zajął piąte miejsce, zbyt odległe, aby uzyskać licencję. Ponieważ jednak niektórzy zrezygnowali albo uzyskali licencję na klasyczne gondole, będąc w Polsce, ku swemu zaskoczeniu dowiedział się, że licencję otrzymał. Wrócił do Wenecji i jakiś czas pracował, zastępując innych gondolierów. Po kilku latach kupił łódź wartą tyle co dobry samochód i do dziś jest jedynym gondolierem znad Wisły.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Komentarze