Jesenik, 13-tysięczne miasteczko u podnóża góry z sanatorium Priessnitza, niewiele się różni od zaspanych wsi, które mijaliśmy po drodze. Kompleks uzdrowiskowy na zboczu wzgórza Studnicniho też nie robi wrażenia tętniącego życiem kurortu. Pod koniec XVIII w., gdy przyszedł na świat Vincenz Priessnitz, była to zabita deskami wioska. Ale po 20 latach działalności doktora Gräfenberg był jednym z najlepiej rozpoznawalnych miejsc na naszym kontynencie. Z Ameryki dochodziły listy zaadresowane: ?Vincenz Priessnitz, Europa?.

Z Częstochowy wyjeżdżamy o świcie, by po ok. 4 godz. znaleźć się w czeskiej miejscowości Lázne Jesenik (dawny Gräfenberg), gdzie z powstaniem pierwszej na świecie Vodoléeby zaczęła się nowa epoka wodolecznictwa. Świecące pustkami dawne przejście graniczne w Głuchołazach mijamy prawie niezauważalnie. Okolica jest urocza i spokojna. Jedziemy typową ulicówką, po lewej stronie wartko płynie Bela, zewsząd otaczają nas Rychlebské Hory.

***

Jesenik, 13-tysięczne miasteczko u podnóża góry z sanatorium Priessnitza, niewiele się różni od zaspanych wsi, które mijaliśmy. Główna droga ciągle gdzieś skręca i po paru zawijasach czujemy, że się zgubiliśmy. Zagadnięta Czeszka radzi, by jechać w kierunku nádraži (dworca kolejowego), a później pod górę do Lázni.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Komentarze