?Była trzecia nad ranem, a ja właśnie wylądowałam na lotnisku w Bangalurze na południu Indii. Bez żadnych rezerwacji i jakiegokolwiek pomysłu co dalej, pierwszy raz w Azji i pierwszy raz sama gdziekolwiek? - tak zaczyna się książka Marzeny Filipczak o półrocznej podróży przez Azję, w czasie której przejechała autobusami, pociągami, łodziami, wspólnymi dżipami i taksówkami Indie, Borneo, Malezję, Tajlandię, Kambodżę i Wietnam. 28 września książka ukazała się na polskim rynku wydawniczym.

"Jadę sobie" - książka o podróży i nie tylko

Książka składa się z dwóch części. Pierwsza opowiada o ludziach spotkanych po drodze, drewnianych autobusach, przydrożnych knajpach, gryzących małpach i szpitalach, które trzeba odwiedzac po pogryzieniu. Druga jest bardziej praktyczna: traktuje o bezpieczeństwie samotnej kobiety w podróży, odpowiada na najczęstsze pytania: gdzie znaleźć porządny hotel, jak przeżyć kradzież pieniędzy, jak to jest podróżować nocą w wagonie pełnym facetów z plecakiem przypiętym łańcuchem do siedzenia? Czy można kupić miejscowe kosmetyki (można, ale trzeba uważać na kremy wybielające) albo pójść do fryzjera (nie można, bo często po prostu go nie ma)?

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Komentarze