Jesienne Gorce to feeria barw i niezapomniane widoki

Gdy pewnego jesiennego poranka wysiadamy w Chabówce z nocnego PKS-u relacji Warszawa - Zakopane, jest jeszcze ciemno, a temperatura waha się w okolicach zera. Cztery kilometry asfaltu, które dzielą nas od Rabki-Zdroju, pokonujemy więc raźnym, rozgrzewającym tempem. Po niecałej godzinie jesteśmy w centrum jednego z najbardziej znanych polskich uzdrowisk. Jak podają przewodniki, tutejsze źródła należą do "najsilniejszych wód jodowo-bromowych w Europie". W 1864 r. ich właściciel Julian Zubrzycki założył łazienki, pijalnię i wybudował kilka willi w stylu szwajcarskim. Z czasem Rabka stała się znanym uzdrowiskiem dla dzieci, szczególnie popularnym w okresie międzywojennym. Dziś sanatoria nieco straciły na znaczeniu, ale rozległy park zdrojowy daje wyobrażenie o dawnej świetności. Nie zabawimy tu długo - co prawda otwarto już pierwsze sklepy, ale na gorącą herbatę nie ma co liczyć. Żeby nie marznąć, rozpoczynamy kilkugodzinne podejście na Turbacz...

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Komentarze