Sapiąc i zgrzytając, wysłużony busik wspina się po stromych stokach gór Sierra Madre del Sur. Na wąskiej drodze z trudem wymijają się dwa samochody. Staramy się nie patrzeć na opadające z prawej strony urwisko. Wreszcie z ulgą wysiadamy na parkingu pod szczytem, prawie 2000 m n.p.m. Nogi same nas niosą w kierunku widocznych stąd murów i piramid. Przekraczamy kamienną bramę i naszym oczom ukazują się ruiny Monte Albán (Biała Góra) - starożytnej stolicy Zapoteków.
W piekle meksykańskiego lata trudno zgadnąć, skąd pochodzi ta nazwa. Gdybyśmy jednak przyjechali wiosną, gdy krzewy na zboczach zakwitają na biało, wszystko byłoby jasne.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze