Prokuratorzy przedstawili ciąg poszlak świadczący, że Janusz Kaczmarek kłamał w śledztwie dotyczącym przecieku ws. operacji CBA. Spójna wydaje się prokuratorska interpretacja, że były szef policji i były prezes PZU pomogli Kaczmarkowi kłamać - komentuje w sobotniej GW Piotr Stasiński.

Nie ma dowodu, że Kaczmarek jest sprawcą przecieku. Takiego zarzutu prokuratura Kaczmarkowi nie stawia. Z materiałów przedstawionych przez prokuraturę płyną trzy ważne wnioski:

1.

Potwierdza się, że najwyżsi funkcjonariusze organów ścigania byli podsłuchiwani i inwigilowani. Ale otwarte pozostaje pytanie o sens kontaktów między nimi. Czy była to zmowa przeciw śledztwu, czy też obrona przed służbami Kamińskiego i Ziobry, do których nie mieli cienia zaufania?

2.

Zobaczyliśmy wyłącznie wersję prokuratorów - skonstruowaną na podsłuchach i nagraniach kamer. Ale obwinieni: Kaczmarek, Kornatowski, Netzel nie mogli przedstawić swojej wersji. A to nakazuje wstrzymać się z definitywnymi opiniami. Zwłaszcza, że uwalniając zatrzymanych, prokuratura w istocie przyzneje, że jej dowody nie przekonają sądu.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze