Hit: Kiedy krytycy okrzyknęli kryminały Henninga Mankella największym szwedzkim przebojem eksportowym od czasu mebli z Ikei, czytelnicy poczęli niecierpliwie wyglądać ekranizacji przygód swego ulubieńca, ystadzkiego komisarza policji - Wallandera.
Ulubieńca? Dla porządku - Wallandera nie sposób lubić. To klasyczny antybohater ulepiony z samych nieomal wad: emocjonalnie chłodny, wiecznie skonfliktowany z najbliższymi, surowy szef i nieznośny służbista, choleryk w pracy, katatonik w domowych pieleszach. Jego specjalność to nie kłopoty i machanie bronią, ale niekończące się nasiadówki ze współpracownikami, żmudna biurowa robota i. przebłyski genialnej intuicji rozświetlające mroki przestępczego świata.
Wszystkie komentarze