W piątkowej "Gazecie" opisaliśmy katastrofalny stan Funduszu Pracy. Wysokie bezrobocie i niskie nakłady budżetowe doprowadziły do tego, że z pieniędzy przewidzianych na tzw. aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu (m.in. chodzi o szkolenia, staże absolwenckie, czy roboty publiczne) wypłaca się zasiłki dla bezrobotnych. Sejm poza tym rozszerzył prawo do pobierania zasiłków przedemerytalnych, pogłębiając zapaść Funduszu Pracy. Jedyną nadzieją na prowadzenie w tym roku jakiejkolwiek aktywnej walki z bezrobociem jest ewentualne przesunięcie dodatkowych 400 mln zł z budżetu. Czy jednak w obliczu ogromnego deficytu budżetowego ma to sens?
Wszystkie komentarze