Mariusz Grzegorzek wyreżyserował w Starym Teatrze "Woyzecka" Georga Büchnera. Metoda? Jarmarczny kicz, lampki, błyskotki, triki. Efekt? Nie przekonuje.

Jeden z założycielskich tekstów nowoczesnego dramatu, "Woyzeck" Büchnera (1813-37) to zaczerpnięta z gazety historia poniżanego żołnierza-golibrody mordującego kochankę zdradzającą go z szefem wojskowej orkiestry Tamburmajorem. Woyzeck jest też ofiarą prymitywnych eksperymentów medycznych wojskowego lekarza. To znacznie więcej niż kryminalna love story - także opowieść o przerażeniu czającym się na granicy między naturą a kulturą. Co zobaczył w tej sztuce rektor łódzkiej szkoły filmowej?

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Komentarze