Są bohaterami festiwalu w Berlinie, a zarazem idolami nowych czasów - pisze w swojej korespondencji Tadeusz Sobolewski.

Berlinale, do którego przylgnęła nudna etykietka festiwalu "społeczno--politycznego", ma też inne, modne oblicze. Ten festiwal przywołuje pewien typ współczesnego bohatera, reprezentującego trudny do określenia, ale wyczuwalny styl. To może być Lars von Trier, który fotografował się w koszulce z napisem nawiązującym do pamiętnego canneńskiego skandalu: "Persona non grata - official selection". Na Berlinale, gdzie prezentuje rozszerzoną wersję pierwszej części "Nimfomanki", von Trier czuje się u siebie. Ten festiwal zrekompensował mu całe poniżenie, jakie trzy lata temu zafundowało mu Cannes po słynnej niekontrolowanej wypowiedzi. Berlin wybacza mu słowa: "Rozumiem Hitlera".

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Komentarze