Dawniej związki wyglądały tak, jak przedstawiają je aktorzy w teatrze: każdego wieczora w tym samym miejscu, z tą samą osobą. Teraz przypominają raczej kręcenie scen do filmu: co kilka dni w innym studiu z kim innym.
icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Komentarze