Dla niej ministra czy profesorka to tylko dziwaczne formy językowe, które ujmują kobietom powagi i autorytetu. Zdaniem pani ministry kobieta musi udawać mężczyznę, aby podnieść swój prestiż.
I dlatego, zapewne, nie chce używać żeńskich końcówek, bo uważa, że w ten sposób szkodzi kobietom. Intencje może i szlachetne, ale skutek szkodliwy - właśnie dla kobiet. Język bowiem jest odwzorowaniem rzeczywistości.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze