Nie ma innej metody na powstrzymanie tych, którzy po mieście jeżdżą po 100 km/h niż fotoradar, mandat albo i odebranie prawa jazdy - pisze pan Łukasz

Zobacz też: Byłem drogowym kibolem. Nawróciłem się [KOMENTARZ JAROSŁAWA KURSKIEGO] Projekt zmiany przepisów, który w tym tygodniu zapowiedział minister transportu Sławomir Nowak, wzbudził w Was wielkie emocje i spowodował ożywioną dyskusję. Przypomnijmy, co proponuje rząd:

- odbieranie prawa jazdy za podwójne przekroczenie dozwolonej prędkości w terenie zabudowanym,

- obowiązek bezwzględnego zatrzymania pojazdu w chwili, gdy do przejścia zbliża się pieszy,

- poszerzenie praktycznego egzaminu z prawa jazdy o konieczność zdania egzaminu z pierwszej pomocy,

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Komentarze
Parę słów komentarza. Jestem za walką z piratami drogowymi, ALE walką z piratami, nie nabijaniem kabzy min. Rostowskiemu. Czy walką z piratami drogowymi jest mandat za prędkość 32 km/godz przy ograniczeniu do 30km/godz ? (zakręt, teren niezabudowany, ścieżka dla pieszych i DDR oddzielone pasem zieleni) Czy walką z piratami jest nieoznakowany samochód na Wisłostradzie, gdzie jest jest ograniczenie do 80/godz i strzelanie fotek każdemu, kto jedzie 81/godz? A parę km dalej niebezpieczne skrzyżowanie z lewoskrętem i żadnego fotoradaru. Czy walką z piratami są absurdalne ograniczenia prędkości typu 50 km/godz na pięknej bezkolizyjnej 3-4 pasmowej Puławskiej pomiędzy Wałbrzyską a Poleczki? Jeżeli w Austrii jest 30 k//godz - zwalniam natychmiast, nie z obawy przez mandatem, lecz dlatego, że mam zaufanie do miejscowych oznakowań. Jeśli jest ograniczenie, to znaczy że na pewno jest ono potrzebne. Do polskich oznakowań mam zero zaufania. Znak ograniczenia prędkości + roboty drogowe stoi sobie cały weekend, a robota drogowego żadnego nie widać. W Austrii taki znak na weekend zasłaniany jest brezentem, żeby nie utrudniać ludziom życia. I tak dalej i tak dalej. Nie mam zaufania w tej kwestii do państwa. Rozpętuje wielką kampanię, zaczynając za przeproszeniem od dupy strony. Gdzie zapowiadane przez min. Nowaka kontrole wszystkich ograniczeń szybkości, miejsc wystawienia fotoradarów, sensowności ustawienia znaków? To będzie za 5 lat (o ile będzie). Na razie sztywne zapisy budżetowe 'tyle i tyle ma być z mandatów', nieoznakowane auta z fotoradarami, fotografujące każdego, kto przekroczy o 1 km/godz, a jednocześnie niezatrzymujące rzeczywistych piratów, stwarzających niebezpieczeństwo, chciwi wójtowie gmin. To ma być dbałość o nas ? Wolne żarty.
W zasadzie masz rację, ale nie pisz takich rzeczy, że ktoś dostaje mandat za przekroczenie prędkości o 1 km/h bo to nie prawda. Tolerancja jest 10 km/h a w praktyce jest to około 20 km/h. Zgadzam się co do bez sensu postawionych znaków, ale prawo jest prawem i każdy kto przekracza prędkość powinien być karany. Jestem za stawianiem fotoradarów wszędzie gdzie to możliwe bo jazda w naszym kraju jest niestety ruletką bo komuś się myli podróżowanie z punktu do punktu z wyścigiem.
już oceniałe(a)ś
45
33
ionen76 "Zgadzam się co do bez sensu postawionych znaków, ale prawo jest prawem i każdy kto przekracza prędkość powinien być karany" W ten właśnie sposób policjanci tłumaczą proceder łapanek w miejscach, gdzie ograniczenia są najbardziej absurdalne, a ich łamanie nie stanowi realnego zagrożenia (tj. ściślej - bez pierwszej części twojego cytatu - nie mówią, ze są znaki ustawione bez sensu). Prawo nie jest wartością samą w sobie, tylko ma czemuś służyć. Jeżeli ograniczenie jest oczywiście absurdalne, to bie oczekuj, że będzie respektowane. Karany powinien być przede wszystkim ten kto ustanowia takie ograniczenia, za nasza zresztą pieniądze. Najpierw powinno się dokonać audytu ograniczeń, a dopiero potem zaostrzać sankcje za ich łamanie.
już oceniałe(a)ś
46
14
@qulqa Nienawidzisz Rostowskiego i nie chcesz mu płacić? To przestrzegaj przepisów i dostosuj prędkość do znaków drogowych a na pewno Rostowski na tobie nie zarobi.
już oceniałe(a)ś
49
38
@miroskom Bardzo dobra logika. Wraz z rozwojem pomysłów naszego Vincenta będzie- Nienawidzisz Rostowskiego i nie chcesz płacić 40% VAT? Nie kupuj jedzenie. Nie chcesz płacić 90% podatku? Zarabiaj mniej. Nie chcesz pracować do 90 roku zycia? Wyjedź. Jesteś idealnym niewolnikiem dla każdej władzy- rada: dostosuj się i siedź cicho jest najlepsza.
już oceniałe(a)ś
51
36
@ionen76 Ja dostałam mandat za przekroczenie o 1 km/godz. Jedna z miejscowości w województwie wielkopolskim, zdjęcie zrobione od tyłu, radar straży miejskiej. Ograniczenie do 40, jechałam 41/godz. Na opisywanym wyżej zakręcie, gdzie było 30/godz ograniczenie, też byłam ja (jechałam 32/godz), woj. mazowieckie. Tym razem była to policja, obracali mój dowód rejestracyjny, obracali, ja twardo nie próbowalam nic z nimi negocjować - a niech piszą, w końcu wypuścili mnie bez mandatu. Koleżanka na AUTOSTRADZIE A2 została zatrzymana przed bramkami - ograniczenie do 70, ona jechała 77/godz. Policjanci beztrosko przyznali, że wygonił ich tam komendant, bo za mało było mandatów. A wiadomo, w takim miejscu każdy po prostu zdejmuje nogę z gazu a auto samo się toczy. Dlatego jestem ZA stawieniem fotoradarów, ZA karaniem piratów, ale PRZECIW szykanom. Bo złapanie teraz mandatu to nic innego, jak rosyjska ruletka - masz pecha albo nie masz. I nie zostaniesz wcale ukarany za rzeczywiste piratowanie.
już oceniałe(a)ś
52
5
swego czasu w Krakowie po robotach drogowych które trwały dwa dni stał znak 40km/h(normalnie 70km/h) przez 5-6 miesięcy, nawet się dziwiłem ze policja nie łapie, teraz by skorzystali
już oceniałe(a)ś
30
2
Trzeba było odmówić mandatu. Obowiązuje tolerancja. Zarówno za 1km/h jak i za 7km/h mandat niezgodnie z prawem (Art. 129h. ustęp 5 ustawy P.o R.D.) jeśli pochodził z fotoradaru czy radaru stacjonarnego. Bo jeśli przewinienie zarejestrowano w suszarce/lidarze.... to prawidłowo. Prędkościomierz w samochodzie zawsze zawyża, nigdy nie zaniża... Na szczęście koszty są niewielkie przy tak małym przekroczeniu prędkości.
już oceniałe(a)ś
9
5
@hardy01 1 km/godz był to mandat z radaru przenośnego straży miejskiej. Do listu dołączono zdjęcie oraz stosowne certyfikaty radaru. Jako że zdjęcie przyszło po terminie, w ktłórym można wystawić mandat, sprawę rozpatrzył sąd grodzki i wymierzył mi karę. Rozprawa była zaoczna, nie mieszkam w tamtych stronach. Aż nie chce mi się wierzyć, że sąd grodzki nie zna przepisów ! Pozostałe pomiary były suszarką. Wiesz co, to nie chodzi o forsę ani o punkty. Każde zatrzymanie to było prawdziwe upokorzenie. Jeśli przekroczyłabym o 20 - 30 km czy robiła takie rajdy, jakie opisuje red. Kurski, nie czułabym się upokorzona. Ale o 1 km ? Owszem, jest to złamanie przepisów. Ale jedziesz 20 km dalej i widzisz takie cuda na jezdni, że aż nóż się w kieszeni otwiera. I masz poczucie ogromnej niesprawiedliwości i ogromnego pecha.
już oceniałe(a)ś
25
2
@miroskom > Nienawidzisz Rostowskiego i nie chcesz mu płacić? To przestrzegaj przepisów problem w tym, że jak on nie zbierze tej kasy - to podniesie podatki! To jest pewne, jak to - że ksiądz przyjdzie z tacą!
już oceniałe(a)ś
15
3
@qulqa Czasem jeżdżę do innych krajów, potem piszę z tego reportaże. Zamiast komentarza fragment relacji z krajów bałtyckich: 'Wielkim zaskoczeniem dla mnie było zachowanie kierowców - bezwzględne przestrzeganie przepisów a szczególnie ograniczeń prędkości i życzliwość. Wszyscy (no prawie wszyscy bo nie dotyczy to polskich tirów i rosyjskich osobowych) jadą w równym tempie tak jak nakazują znaki, nie ma zajeżdżania, spychania do rowu, wyprzedzanie to rzadkość i to zarówno na drogach głównych jak i na tych prawie pustych. Tak jest we wszystkich trzech krajach, najmniej na Litwie. Do Polski wjechaliśmy w niedzielę rano więc ruch był mały ale już w okolicach Augustowa zaczęła się wariacka jazda, tam czułem się komfortowo, tutaj jak zając na polowaniu. Trzeba jednak przyznać, że tam kierowcom pozwala się jechać, na głównych drogach rzadko występuje ograniczenie do 50, wioski przejeżdża się na 70, w wielu miejscach ograniczenie podwyższone jest do 110 i to nie tylko na dwupasmówkach.'
już oceniałe(a)ś
20
1
Wreszcie ktoś zwrócił na to uwagę! Fotoradary niech sobie będą, ale z sensownymi ograniczeniami prędkości! A obecnie wprowadzane są fotoradary do OBECNYCH ograniczeń. Ograniczenia te są o ok 20 km/h zaniżone w stosunku do tego, jak można by było jechać, bo tak sobie KIEDYŚ władza wymyśliła - postawmy 50, to pojadą 70 i będzie ok. Podany przykład ulicy Puławskiej z ABSURDALNYM ograniczeniem do 50 km/h jest sztandarowy! Pamiętajmy, że te idiotyczne ograniczenia funkcjonują całą dobę. Spróbujcie przejechać się Puławską z Ursynowa do Piaseczna w nocy jadąc 50 km/h! :o A przecież fotoradary będą strzelać, jak pojedziecie więcej!!! Faktycznie tendencja na świecie jest taka, że wszędzie dążą do tych 50 km/h - bez względu na rodzaj drogi. To jakiś obłęd. To jest inicjatywa "politycznie poprawna", która wymknęła się spod kontroli, tak jak sama polityczna poprawność. Ostatnio pojawił się artykuł na Gazeta.pl, że jest pomysł, żeby dalej ograniczać prędkość - z 50 do 30 km/h! Że ma to zbawienny wpływ na "płynność ruchu" i - oczywiście! - bezpieczeństwo! Wszystkim maniakom zwiększania bezpieczeństwa za wszelką cenę, bo przecież "życie jest bezcenne", przypominam, że spędzanie czasu w samochodzie WLEKĄCYM SIĘ (nie - jadącym) z prędkością 50 km/h jest również stratą życia - na raty. I będą temu poddane miliony osób dzień w dzień. Prosiłbym też, żeby do statystyk śmiertelności włączyć tych wszystkich, których trafi atak apopleksji, gdy będą jechać 50-ką, tam gdzie nie jest to potrzebne, ale ktoś sobie postawił taki znak, bo będzie można złapać "piratów" jadących 70-ką. Jakoś tego - maniacy bezpieczeństwa - nie bierzecie pod uwagę. Ciekawe, że łapie się tysiące pijanych kierowców, oni potem jeżdżą bez prawa jazdy i... nic. Plagą jest wyprzedzanie "na trzeciego". I co? Nic! To są niebezpieczne zachowania. A nie jazda 70-ką. Oczywiście nie twierdzę, że 50-ka nie jest nigdzie uzasadniona. W wielu miejscach jest. Ale wskazywanie za przykład wzorów z innych krajów, gdzie społeczeństwo dało się wmanewrować w 50 km/h w obszarze zabudowanym wszędzie jest po prostu chore. Przy 50 km/h można zasnąć. To jest prędkość do ciasnych uliczek, ulic ze światłami co 150 m i chodnikami tuż przy jezdni. Zadowala was 50 km/h? Jedźcie autobusem - wyjdzie was taniej! I jeszcze jedno - życie nie jest "bezcenne". Jeżeli uważacie, że jest, to zapraszam do postulowania zakazania samochodów w ogóle. Niech wszyscy siedzą na dupie w domach - super bezpieczni. Na pewno w ten sposób ocalicie czyjeś życie, bo 50-ka nadal może kogoś zabić. Jeśli życie jest bezcenne, to przecież koszty nie mają znaczenia.
już oceniałe(a)ś
20
11
@qulqa Jestem też za walką ale... Niech ktoś stanie przy szkołach gdzie dzieciaki wchodzą gdzie popadnie pod koła samochodów. Czemu tu nie ma policji i straży miejskiej - znaczy straż jest ale w naszym przypadku każe tylko kierowców za parkowanie ale nie ruszy d..y by pouczyć młodzieńca. Wiem, że pieszy na przejściu i przy przejściu ma pierwszeństwo, trzeba się zatrzymać i dać im szansę przejść, ale niech oni też dają szansę kierowcy na zatrzymanie się, bo kto zdąży zareagować jak mu wchodzą pod koła 3 metry przed przejściem 2 metry przed maską? albo gdzie w ogóle przejścia brak? Zwyczaj z przepuszczaniem pieszych przyswoiłem sobie swego czasu a Szwajcarii i jest to super zachowanie, ale tam nikt nie łazi gdzie popadnie a to nasza Polska specjalność. Co do znaków - w okolicy mojego domu jest przypadek za na 2 słupkach 2-3 metry od siebie wisi 6 znaków - ja je znam ale dam głowę, że przejeżdżający tam pierwszy raz kierowca nie powie co na nich jest. Niech będzie mniej ale sensowniej. Każmy kierowców za przekraczanie, ale też każmy drogowców gdy 2-3 tygodnie po pracach nie zdjęli znaków. Równe prawo dla wszystkich.
już oceniałe(a)ś
13
3
@komantator.gazetowy "Zwyczaj z przepuszczaniem pieszych przyswoiłem sobie swego czasu a Szwajcarii i jest to super zachowanie, ale tam nikt nie łazi gdzie popadnie a to nasza Polska specjalność." Widziałam niejednokrotnie, jak w największym mieście Szwajcarii ludziom zdarzało się wejść na ulicę poza pasami albo na pasach, ale na czerwonym dla nich świetle(!), i żaden samochód na nich nie zatrąbił. Pieszy jest świętą krową i ma prawo zrobić wszystko, z zasłabnięciem związanym z upadkiem na ulicę (w miejscu do tego nieprzeznaczonym) włącznie. Na początku byłam zaskoczona, gdy dwa samochody bardzo wyraźnie zwolniły z zamiarem zatrzymania, kiedy stanęłam sobie przy krawężniku (daleko od zebry!), żeby popodziwiać kamienicę po drugiej stronie ulicy. Potem już pilnowałam, żeby nie przystawać blisko krawędzi chodnika. No, ale tam z prędkością przekraczającą 50 km/h w środku dnia nikt nie jeździ. W nocy się zdarza młodym piratom drogowym. Normalni mieszkańcy tego kraju jeżdżą 60 przy ograniczeniu do 60 i 100 na autostradzie przy ograniczeniu do 100 - uwierz, również w miejscach, w których w ogóle nie widać uzasadnienia dla takiego ograniczenia, bo droga jest jak stół, nie ma robót drogowych, nie ma mrozu, deszczu ani innych takich - a jednak ludzie bez problemu zwalniają do tej setki z zawrotnej dozwolonej prędkości 120 km/h (której również przestrzegają). No i dodajmy do tego drakońskie ceny mandatów - za przekroczenie prędkości o połowę (czyli np. 120 zamiast 80 km/h) płaci się mandat w wysokości prawie tysiąca franków. Co więcej - jeśli namierzy kogoś drogówka suszarką, kwotę trzeba zapłacić na miejscu - gotówką lub kartą. W razie braku pieniędzy kierowca jest zatrzymany do momentu, aż mandat zapłaci za kierowcę kto inny.
już oceniałe(a)ś
7
9
Swoją drogą - bardzo podoba mi się tamtejszy system mandatów związany z... dochodami. Tutaj opisane trochę bliżej: <a href="http://ibikekrakow.com/2012/02/05/szwajcaria-pieklo-dla-piratow-drogowych/" target="_blank" rel="nofollow">ibikekrakow.com/2012/02/05/szwajcaria-pieklo-dla-piratow-drogowych/</a> Przy dobrych zarobkach i wysokim przekroczeniu prędkości mandat może sięgnąć dziesiątków tysięcy albo i setek tysięcy franków, nie wspominając o zabraniu prawa jazdy na pewien czas.
już oceniałe(a)ś
3
6
Może dlatego włażą pod koła znienacka bo na chodnika parkują sznury aut i po prostu nie widać tych dzieciaków jak wchodzą na jezdnię?? Bo wybacz ale nie wierzę w to,że gdyby tak nie było to byś takiego młodzika wcześniej nie zauważył... I powiem jeszcze tyle,ze niestety w Polsce może co 10ty kierowca zatrzymuje się żeby pieszego przepuścić,reszta ma to w tyłku więc nie dziwcie się pieszym,ze się pchają pod koła - sama kiedyś stałam razem z inną panią z malutkim dzieckiem pod rękę przed przejściem w ulewnym deszczu. Z zegarkiem w ręku ponad 10 minut!! Żaden cham się nie zatrzymał (bo jak nie było świateł na przejściu to co on będzie stawał?przecież to nie jemu leci na łeb) Dzieciak zaczął wyć,matka zdenerwowana,w końcu wepchałam się na pasy i przeszłyśmy bo inaczej pewnie stałybyśmy dalej. Niestety w Polsce na drogach króluje debilizm i chamstwo.
już oceniałe(a)ś
8
5
Znajomy przekroczył prędkość o 8 km/h i wlepili mu mandat (suszyli). Jechał 68 km/h - dla mnie to jest absurd, żaden z niego pirat drogowy, a miejsce było takie, że znak ograniczenie do 60 km/h, jak to zwykle u nas, nie wiadomo zupełnie po co tam stoi! Ulica Głogowska przy wlocie do Poznania od Wrocławia - dwupasmówka, zero pieszych, przy każdym przejściu dla pieszych światła. Co więcej wcześniej ustawili tam fotoradar i znak ograniczenia do 50km/h - tam normalnie była dyskoteka od błysków tego fotoradaru, nie było chyba minuty, żeby nie zrobił jakiejś foty - ale jacyś ważni ludzie najwidoczniej też musieli tamtędy przejeżdżać, bo zmienili to ograniczenie z całkowicie absurdalnego, na nieco mniej absurdalne, aczkolwiek nie mam pojęcia czemu i komu służące (oprócz tego fotoradaru oczywiście). Mam wrażenie, że ludzie popierający restrykcyjne ograniczenia po prostu nie są kierowcami. Każdy normalny kierowca widzi brak logiki i naturalnym jest, że się z nim nie zgadza. Dlaczego z powodu kilku wariatów, którzy szaleją po drogach, przeważnie zaraz po otrzymaniu prawka, cierpieć mają wszyscy? Najbardziej współczuję kierowcom zawodowym. My, zwykli śmiertelnicy możemy się wypiąć na rząd, przesiąść się w autobus/na rower, ale oni muszą jeździć codziennie po tych okropnych drogach i dostosowywać się do tych absurdalnych ograniczeń. Rząd powinien się wstydzić, że zamiast stawiać na długofalową akcję poprawy bezpieczeństwa poprzez budowę dróg, idzie na łatwiznę i doi kierowców, a kasa z tego zamiast na budowę chodnika czy świateł przy przejściu pójdzie na kolejny fotoradar; jest to dla mnie po prostu obrzydliwe.
już oceniałe(a)ś
10
3
ktokolwiek jest u steru nie moze w ten sposob wymuszac przestrzegania przepisow mimo ze sam nie jest madrzejszy. Nie jest dziwne ze ludzie sie burza, to zwykle ograniczenie wolnosci i nigdy nie uwierze ze to sluszna droga stawiac radary gdzie sie tylko da. Kazda akcja wywoluje reakcje: ustawisz 3 radary - ludzie pokreca nosem, ustawisz 3000 - reakcja nieprzewidywalna
już oceniałe(a)ś
7
1
@biedronka7112 widzisz - Szwajcaria to chory kraj, ograniczajacy swoich obywateli na kazdy mozliwy sposob. Nie sa kolejnymi NIemcami tylko i wylacznie dlatego ze sa zbyt mali na to by podbijac sasiadow. W tym chorym kraju urzedasy mowia ci czy mozesz uprawiac jakis sport czy nie.... Trzebz byc idiota by zaakceptowac cos takiego... Mandaty uzaleznione od dochodow karanego to totalny idiotyzm - czy wg. ciebie chleb w sklepie rowniez powinien miec rozne ceny w zaleznosci od tego ile zarabia klient?
już oceniałe(a)ś
7
4
@miroskom Masz rację ale tylko teoretycznie. Jeżeli tworzy się przepisy, których: a) nie da się sensownie interpretować, b) nie da się przestrzegać, c) nie da się egzekwować, to pytam, po co? Chyba tylko po to, żeby w razie potrzeby z każdego obywatela można było zrobić przestępcę.
już oceniałe(a)ś
6
0
Niewiele jest działań tego rządu tej kadencji które bym poparł ale pod tą akcją podpisuję się oboma rękoma. Nie przestrzegasz prawa? - Bulisz. Z Polakami inaczej się nie da a wszelkie akcje propagandowe to pieniądze wyrzucone w błoto. Nie rozumiem za bardzo protestów w tej sprawie. Zasada jest prosta aż do bólu - widzisz ograniczenie prędkości - zdejmujesz nogę z gazu. Co tutaj jest to analizowania?
już oceniałe(a)ś
4
7
ograniczenia są najbardziej absurdalne, a ich łamanie nie stanowi realnego zagrożenia Ograniczenia może i bywają basurdalne,ale ich łamanie zawsze STANOWI zagrożenie.Nie może być tak,że każdy polski kierowca sam sobie pisze swój własny kodeks drogowy.Prawo jest w jakimś sensie wartością samą w sobie,bo jego przestrzeganie lub nie, niesie poważne skutki społeczne.Zaufanie do prawa.Pieszy rozjechany ma przejściu oznaczonym miał zaufanie,które kierowcy zbużył.
już oceniałe(a)ś
1
3
Brak logiki jest w Twoim myśleniu. Jeśli są przejścia dla pieszych, to musi być ograniczenie do 50, na pewno nie więcej niż 60. Jeśli zapala się czerwone światło, to samochód jadący np. 80 km/h może nie zdążyć wyhamować i przejdzie na tzw. "późnym zółtym", czyli na czerwonym, bo niebezpiecznie jest hamować. W tym czasie pieszy dostaje zielone i może wejść pod samochód, bo taki palant nie zdążył wyhamować. Teraz rozumiesz logikę? Wątpię, bo do tego trzeba mieć odrobinę inteligencji. Dlatego na Puławsiej jest 50-tka, a o zasadności tego ograniczenia świadczy wiele wypadków, które tam się zdarzają. Gdyby samochody jechały wolniej, do części wypadków by nie doszło albo skutki byłyby mniejsze.
już oceniałe(a)ś
1
1
@thorngorn Zasada była prosta aż do bólu. Kazali strzelać - strzelałem. Przecież tylko przestrzegałem przepisów i regulaminów i wykonywałem rozkazy. Czy tak ma być wg ciebie ? Nikt z nas nie gna po małych ulicach z przejściami, światłami, domami. Nikt z dyskutantów nie chce być piratem drogowym. Ale - kaman - 3 km wielopasmowej bezkolicyjnej arterii, bez świateł, przejść dla pieszych, domów po obu stronach, ślimaki górą i dołem - i tam stoi ograniczenie 50/godz. Większego debilizmu w Polsce chyba nie można spotkać niż ta Puławska. O tym mówimy. o debilizmach. Idiotycznych ograniczeniach tam, gdzie bez jakiegokolwiek zagrożenia dla nikogo można dodać +20 do istniejącego aktualnie. Znakach ograniczeń prędkości przy robotach drogowych, niezasłanianych na noc i na weekendy (co w całej Europie jest standardem). Radarach stawianych w miejscach, gdzie nie ma żadnego zagrożenia, a nie stawianych w miejscach niebezpiecznych. Chcemy jeździć przepisowo, ale chcemy, żeby te przepisy miały sens. Teraz rozumiesz ?
już oceniałe(a)ś
4
0
@herbapol Moje wyjaśnienie powyżej dotyczy i coebie, i paulek1. My naprawdę nie chcemy łamać przepisów. Tylko chcemy, żeby te przepisy miały sens.
już oceniałe(a)ś
2
0
No i dodają sobie: jeden 20, drugi 40. I rodzą się problemy, bo ten chce szybciej, a ten wolniej. A gdyby wszyscy jechali tak jak trzeba, to wszystkim żyłoby się lepiej. Byłoby mniej korków, wypadków, nerwów.
już oceniałe(a)ś
0
3
Z całym szacunkiem ale ignorancji mówię stanowcze nie. Zdanie o mandacie za 32 km/h przy ograniczeniu do 30 km/h (tak samo jak 81 na 80) to czysty populizm i zwykłe kłamstwo. Otóż taryfikator zaczyna się od przekroczenia o CO NAJMNIEJ 6 km/h i za mniejsze żadnego mandatu nie można dostać. Po prostu. Przy obecnej mentalności polskich kierowców urealnienie ograniczeń prędkości spowodowałoby jedną wielką tragedię. Przecież jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że ograniczenie do np. 40 km/h stawia się wtedy, gdy zarządcy drogi chodzi o to, by kierowcy nie jeździli szybciej niż te 60-70 km/h i tego nawyku nie zmienimy w momencie urealnienia ograniczeń. Każdy głupi też widzi, że wszystkie znaki typu "uwaga szkoła" itp. są totalnie ignorowane. Dlatego uważam, że najpierw konieczne jest zdyscyplinowanie nas, kierowców, a dopiero potem zrobienie porządku z ograniczeniami. Wiem, będzie nas bolało, ale inaczej się nie uda...
już oceniałe(a)ś
1
1
@ss85 <a href="http://portalnaukijazdy.pl/upload/files/12665894811taryfiator_sphcredo.pdf" target="_blank" rel="nofollow">portalnaukijazdy.pl/upload/files/12665894811taryfiator_sphcredo.pdf</a> Przekroczenie dopuszczalnej prędkości do 10km/godz - wysokość grzywny do 50 zł. Jeżeli znajdę swój mandat, w którym zapłaciłam o przekroczenie o 3 km/godz, to go zeskanuję i ci wyślę. Adres gazetowy?
już oceniałe(a)ś
2
1
Z tego co pamiętam ustawodawca daje 10km/h na 'błąd prędkościomierza', a fotoradary pstrykają od przekroczenia prędkości o 12 km/h. Nie powiedziałbym, że to nadmierna surowość, a już zupełnie nie pasuje do Twojego twierdzenia o karaniu za przekroczenie prędkości o 1 km/h. Co do sensowności ograniczeń -- może parę bezsensownych bym znalazł, sporo takich, które powinny obowiązywać czasowo (po co ograniczenie na dzieci idące do szkoły w weekend?), ale nie przesadzajmy -- większość sens ma. Co do 'zaczynania od budżetu' -- rząd przejmuje gminne fotoradary. Dlaczego ma nie dopisać zysku z nich do planów budżetu?
już oceniałe(a)ś
0
0
a kiedy ktokolwiek zacznie ścigać jazdę innym ludziom na zderzaku to wyjątkowo agresywny, niebezpieczny, chamski zwyczaj - a codziennie obserwuje takich bałwanów
@q-ku Wtedy zawsze można zahamować. :D Mój znajomy dzięki takiej sytuacji bardzo korzystnie sprzedał swojego wraka.....
już oceniałe(a)ś
26
6
zaciągnij ręczny i patrz jak się "bałwan" zwija na drodze
już oceniałe(a)ś
0
4
Bałwanem to ty jesteś. Ktoś kulturalnie daje ci do zrozumienia zbyś zjechał z lewego pasa. Ma zatrąbić? Pewnie i to by nie pomogło, bo masz kapelusz naciągnięty na uszy.
już oceniałe(a)ś
2
9
Mieszam na zachod od Odry to sie wypowiem. Kultura jazdy jest duzo duzo wyzsza. Dojezdzasz do przejscia to sie rozgladasz, zwlaniasz do trzydziestu bo piesi i rowerzysci praktycznie sie nie rozgladaja na boki. Jesli jest wypadek to na 99% kazdy sad uzna, ze to wina kierowcy. Skutek jest taki, ze kazdy rozglada sie na boki i wypadki z pieszymi stanowia jakis nikly procencik. Z rowerzystami to samo. Nie ma trabienia jak ktos wolniej jedzie, panuje duzo wieksza uprzejmosc i czesto zdarza sie przepuscic pieszych nawet poza przejsciem. Na autostradach w Blegii jest 120km/h. W niektorych miejscach pojawil sie odcinkowy pomiar predkosci, na niektorych drogach ekspresowych fotoradar stoi przy kazdych swiatlach, na odcinku 10 km przy mojej pracy stoi 7 fotoradarow, nie ma bata, musisz jechac 90km/h.
@black_halo Za to u nas w 99% przypadków opiekę nad dzieckiem wedle decyzji sądu dostaje matka. Co nie znaczy, że Sąd zawsze ma rację.
już oceniałe(a)ś
13
30
@hardy01 I to pokazuje siłę argumentów drogowych prymitywów. :)
już oceniałe(a)ś
21
11
' obowiązek bezwzględnego zatrzymania pojazdu w chwili, gdy do przejścia zbliża się pieszy," TO PO CO JEZDNIE? MOŻE WSZYSTKO NAZWIJMY CHODNIKIEM, przecież nie będzie różnicy , pieszy idący , piszący sms, itp będzie mógł leźć jak krowa, nie rozglądając sie.. jak auto ma sie nagle zatrzymać na oblodzonej jezdni choćby jechało 30km/h kiedy PIESZY NIE BĘDZIE MIAŁ OBOWIĄZKU ROZGLĄDNIĘCIA SIE CZY NIC NIE JEDZIE ?? - zanaczę, że dotyczyć to będzie przecież też ciężkich pojazdów jak Autobusy czy Tramwaje.. PIESZY MOŻE ZATRZYMAĆ SIĘ W MIEJSCU nawet na lodzie, POJAZDY JUŻ NIE ! chyba z fizyki się uciekało ustawodawcom... czy może chodzi, o wzrost spalania suto opodatkowanego paliwa , przez ciągłe zatrzymywanie sie i ruszanie?
już oceniałe(a)ś
8
9
@lord_viadro wlasnie o to chodzi - masz racje. Wychowuja bezmyslne bydlo i zdejmuja z tego bydla jakakolwiek odpowiedzialnosc - bo bydlo ma pracowac i utrzymywac system w ruchu.
już oceniałe(a)ś
6
8
Jezdnie są dla wszystkich, a dla samochodów są wyłącznie drogi gdzie wyłączony jest ruch pieszych, rowerzystów i nie ma przejść. Na autostradach w Polsce możesz jechać 150.
już oceniałe(a)ś
4
3
@lord_viadro Ale o to chodzi. Pieszym może być każdy - niewidomy, głuchoniemy, dziecko nie znające przepisów, osoba starsza, upośledzona umysłowo, ktoś kto opuścił lekcje w podstawówce jak mówili jak przechodzić przez jezdnię, pijany, naćpany, czy obcokrajowiec z miejsca gdzie nie ma samochodów. Ty jako kierowca przynajmniej teoretycznie znasz przepisy i jesteś wystarczająco zdrowy i trzeźwy aby prowadzić pojazd mechaniczny. Poza tym ty jako kierowca możesz zabić pieszego a nie on ciebie - tu się włącza prosta zasada im większa moc tym większa odpowiedzialność. Ty możesz komuś zrobić krzywdę, więc ty musisz uważać na to co robisz, a nie odwrotnie. W cywilizowanych krajach dawno to zrozumieli i sprawili, że to samochód musi się zatrzymać przed przejściem jeżeli pieszy się do niego zbliży
już oceniałe(a)ś
13
5
ZAWSZE gdy opuszczam granice Polski jestem w szoku.Tam są ludzie .Inny świat.
już oceniałe(a)ś
64
7
Ja jestem za fotoradarmi. Mieszam teraz w Londynie, tutaj na karzdym kroku fotoradar lub kamera. A co do jakosci dróg sa gorsze niz u nas!!! do tego sznurek aut zaparkowanych po obydwu stronach ulicy!! jedziesz za szybko odrazu mandat, zatrzymasz sie na pasie dla autobusów mandat!!! A CO DO PIESZYCH powinni mieć pierszenstwo, tu nie mam problemu przez przejście na druga stronę ulicy nawet 4 pasmowej a u nas jednopasmowa to nie lada wyzwanie.Może wreszcie Polacy zrozumieją ze prędkość w mieście zabija. A bardzie opornych zmusi sie mandatami, jeśli znaki i fotoradary nie pomogą.
Z ortografią u Ciebie krucho.
już oceniałe(a)ś
13
23
Z każdym słowem Twojej wypowiedzi się zgadzam, poza jednym: "karzdym" ;) Poszukaj w przeglądarce opcję sprawdzania pojazdu. Mnie błędy (nawet literówki, o które bardzo łatwo) podkreśla na czerwono, i to pomaga ;) mnie w pisaniu, a czytającym w czytaniu tekstu poprawnie napisanego ;) Pozdrawiam
już oceniałe(a)ś
5
8
@rkl85 taki material ludzki reprezentuje nas za granica... Nie wiem gdzie ty w tym Londynie mieszkasz - bylem tam wielokrotnie i nie zauwazylem by drogi byly gorsze niz u nas a wrecz przeciwnie... To nie predkosc w miescie zabija - zabija zawsze glupota - gdy pieszy nie zwraca uwagi na to co sie wokol niego dzieje - to zabija go jego wlasna glupota.
już oceniałe(a)ś
7
11
ja też jestem za radarami - kupie sobie skuterek taki bez tablic ,stuninguje i da sie 70 polecieć a dzięki wam którzy będziecie sie wlec 30-40 śmignę pomiędzy wami raz dwa.Super.
już oceniałe(a)ś
4
4
@cool77 Śmigaj sobie, nikt nie oburza się, dopóki będzie to skuterek. Mniej wydasz na paliwo, zostanie więcej kasy w twoim portfelu, którą wydasz na inne cele i może z tego powodu powstanie jakaś nowa firma w Polsce, a nie Rosji.
już oceniałe(a)ś
4
2
Jeżdżę od 1976 r prawo mam dłużej. W mojej karierze nigdy przekroczenie prędkości nie było przyczyną poważnego zagrożenia. A wiem co mówię, bo nie tylko potrafię prowadzić lecz jako specjalista od samochodów wiem dobrze jak trzeba jeździć samochodem. Kilka razy byłem zagrożony wypadkiem przez innych kierowców i pieszych. I moim zdaniem wina leży po stronie niewłaściwego szkolenia kierowców i braku znajomości przepisów wśród pieszych a ostatni i rowerzystów. A grzechy główne to niewłaściwa prędkość na łukach i zakrętach, wyprzedzanie na liniach ciągłych i na łukach, wyprzedzanie na trzeciego. Tylko że takich radary nie wykryją! Wyprzedzanie na niewłaściwym biegu! Mniemanie pieszych o ich pierwszeństwie na skrzyżowaniach /oczywiście uproszczenie/. poruszanie się pieszych niewłaściwa strona i bark świadomości, że nawet gdy oni dobre widzą, to kierowca znacznie gorzej. Brak świateł na przejściach dla pieszych w miejscach zagrożonych i na drogach o wielu pasach ruchu. Czy ktoś na zatłoczonej jezdni, jadąc obok pojazdu jest w stanie przewidzieć, iż sąsiad zatrzymuje się by przepuścić pieszego? Gdy to ciężarówka licząca ponad 20 m nie ma się szans! Komuś zabrakło wyobraźni regulując przepisy dotyczące takich przejść! A generalnie brak świadomości kierowców o zagrożeniach jakie stwarzają warunki drogowe i pogodowe. Kto kursantowi pokazuje skutki zbyt szybkiego wjazdu w zakręt czy poślizgu. Może teoretycznie słyszeli, ale komu to pokazano? A bez próby nie ma świadomości! W dodatku pan minister pomylił skutki z przyczyną. Ograniczenie prędkości to wielkość ustalona arbitralnie nie empirycznie. Niewiele ma wspólnego z prędkością rzeczywistą. A jednak ustalana a w naszym kraju nadmiernie i bezzasadnie. Miasto to 50, a mogła być cala gama prędkości w zależności od ruchu, drogi i innych warunków. Austriacy i przyjezdni wierzą tamtejszym znakom, Polacy nie mogą, bo stawi je często pan urzędas z za biurka. W dodatku przepisy pułapki. Ilość jest ich niemal nieskończona. Tak samo jak sposoby ustawienia znaków. Lepsze drogi i samochody to generalnie możliwość zwiększenia prędkości. A kozaków trzeba tępić wpierw jednak na Wisłostradzie która na Bielańskim odcinku, który jest właściwie co najmniej droga szybkiego ruchu, podnieść limit prędkości! Tam nie ma wypadków przy 80, tam są wypadki przy prędkościach mocno powyżej 100 km/h. Ale samochodziki radarowe jeżdżą i zamiast być przy zjedzie na most grota, gdzie nagminnie z lewego pasa skręca się w ostatniej chwili na most na pas prawy przecinając inne pasy ruchu, powodując tym olbrzymie zagrożenie! Ja tamtędy od lat jeżdżę prawym pasem, a że poruszam się zbyt wolno dla niektórych stale jestem otrąbiany. A jeżdżę bo jechać innym pasem prosto i bezpiecznie nie jest możliwe. Tyle że chłopców radarowców jakoś tam brak! A panu ministrowi proponuje by w TV zorganizował za radarowe pieniądze cały cyk szkoleń dla kierowców i to nie o prędkości zakazanej, tylko o prędkości bezpiecznej! Również może spróbował by bez Panów Zientarskich przemówić do wyobraźni uczestników ruchu oraz również do jego rzekomych organizatorów nie śpiących spoko bo ustawili zakaz prędkości a woleli by ustawić zakaz ruchu! Może też czas pobudzić remontowców drogowych by poszukali zagubione znaki, a policjantów i inspektorów by przeanalizowali co jak i dlaczego jest ustawione i co i jak trzeba zmienić, by kierowcy nie wpadali w pułapki oznakowań. Byśmy wreszcie mogli uwierzyć w oznakowanie. I jeszcze jedna uwaga. Nic nie mówi się o płynności ruchu. W Austrii przez lata uczono by jechać z dopuszczalną prędkością. Efekt. Niemal zawsze na drodze z zakazem można jechać z kilometrami z prędkością niemal równą dopuszczalnej. U nas nie. Jedź wolno i ostrożnie. Efekt. Korki kilometrowe i masowe wyprzedzania. A wiadomo że jest to jeden z manewrów powodujących najwięcej wypadków. Takich spraw jest dużo więcej.
@woynowski1 Sporo z tego co piszesz to prawda, ale ... piszesz o sobie jako o dobrym kierowcy, ktory moze jezdzic szybciej ale bezpiecznie. Zalozmy ze dobrze oceniasz swoje umiejetnosci, ale co z innymi? Na prawde nie znasz takich co przeceniaja swoje mozliwosci? Podobno kazdy facet uwaza sie za swietnego kierowce i swietnego kochanka. Dlaczego ufasz znakom w Austrii a nie w Polsce? Jaki jest procent glupich ograniczen w Polsce a jaki w Austrii - masz jakies dane? A moze to prostu typowo polski zwyczaj niecenienia tego co polskie? Dlaczego austriacki urzedas dobrze decyduje o znaku a polski zle?
już oceniałe(a)ś
21
11
Straciles tak duzo czasu zeby napisac taki niemadry wpis. Ja mam prawo od 1980, pare lat spedzilem jako taksowkarz w Nowym Jorku, jezdzilem tez w wielu krajach swiata, niektorych egzotycznych i bardzo zatloczonych, takze po lewej stronie, mieszkam od 30 lat w USA. Z mlodu zbieralem duzo mandatow, a takze miewalem stluczki, nigdy z zadnym urazem ciala dla nikogo. Z biegiem lat nauczylem sie nie zbierac w ogole mandatow, i nie miewam zadnych stluczek, chociaz czasami, jesli musze, takze jezdze agresywnie. Chociaz staram sie tego unikac. Da sie ? Da sie. Szybkosc zabija. Nie jestes w stanie pokazac kursantowi kazdego aspektu jazdy, i uprzedzic go na wszelkie ewentualnosci na drodze. No chyba ze kurs bedzie trwal o wiele dluzej, i bedzie kosztowal o wiele wiecej pieniedzy. Ale nikt nie chce zeby kurs trwal dluzej, byl trudniejszy, i kosztowal wiecej. Ty tez. Dlatego kursanom nie pokazuje sie skutkow zbyt szybkiego wejscia w zakret. Po prostu stawia sie ograniczniki predkosci. Ale nie jest chyba az tak trudno sobie wyobrazic sobie co sie stanie jak zbyt szybko wejdziesz w zakret. TAK sie robi wszedzie na swiecie. Mozesz sobie dyskutowac Austrie. Ale czy Austria jest takims wyznacznikiem w zakresie jazdy samochodem ? Nie, nie jest. Jest jednym z wielu krajow, ktory we wlasnym zakresie reguluje swoj ruch samochodowy. Kazdy kraj robi to po swojemu, i troche inaczej niz inni, w zaleznosci od specyfiki swojego ruchu. Dlatego tez tradycyjnie polskie narzekanie na polskich urzednikow jest troche glupie. Nie mozna obiektywnie stwierdzic ze to ty masz racje, a urzednicy jej nie maja. To urzednicy od ruchu samochodowego sa profesjonalistami i podlegaja ministerstwu transportu, a nie ty. W kazdym kraju narzekaja na swoje ograniczenia i urzednikow (podejrzewam ze takze w Austrii, i na pewno w USA). Dlatego ze kierowcy z definicji nie lubia przestrzegac przepisow, bo one ograniczaja ich wolnosc na jezdni. Ale bez przepisow nie dalo by sie jezdzic bezkolizyjnie. Dlatego zwolnic, i przestan sie bulgotac na tym forum. PL nie ma duzo drog przystosowanych do szybkiej jazdy, i wielu kierowcow sa nadal niedoswiadczeni bo nie wyrosli z samochodami z roku na rok. W rodzinach np amerykanskich podejscie do samochodu jest dosc inne niz w PL. Samochod nie jest obiektem uwielbienia, a raczej funkcjonuje jak np lodowka. Po prostu musi byc, i trzeba umiec sie z nim bezpiecznie obchodzic. W PL ludzie, zwlaszcza mlodzi, nadal bardzo sie samochodami ekscytuja. Czesto jezdza jak szaleni, i skutkiem tego jest ze PL ma jeden z najgorszych statystyk na drogach Europy. Twoj sposob myslenia, sadze, jest wlasnie typowy dla Polaka za kierownica. A wyglada on tak, ze to nigdy nie jest twoja wina, co oni one mnie chca, ja jestem po prostu najlepszy. A rzeczywistosc wyglada tak ze wlasnie takie kozaki powoduja wypadki, bo sa zadufani w sobie, ale niekoniecznie szanuja przepisy.
już oceniałe(a)ś
30
17
@zbychuk Bo jest przypadkowym, niedouczonym prymitywem.
już oceniałe(a)ś
11
6
@zbychuk wojnowski pisze bardzo sensownie jeśli chodzi o drogi i bezpieczeństwo, ale to nie o sens w tym wypadku chodzi - minister Rostowski uparł się, że pieniądze kierowców są potrzebne do budżetu i próby prowadzenia dialogu na temat bezpieczeństwa drogowego w tym kontekście są drugiego priorytetu, ergo, nie jest ważne bezpieczeństwo ruchu, śmierć na drodze, brak dróg, oznakowań i czego tam bądź, bo przede wszystkim ważna jest kasa! Co do merytorycznej oceny sytuacji z drogami w kraju to z własnego doświadczenia wiem, że takiego niechlujstwa jak w Polsce przy oznakowaniu dróg to ze świecą w zachodniej Europie szukać - czasem znaki ograniczeń są zrobione "na styk" a czasem ma się wrażenie, że ktoś ustawiał ograniczenie pod Stara jadącego na mokrej nawierzchni z łysymi oponami. Sam dużo jeżdzę po Niemczech i wiem, że gdy ktoś na łuku drogi lokalnej wstawił 80, to lepiej, abym nie przekraczał tego, bo mogę faktycznie na drzewie wylądować. Jak sądzę też nie decyduje o znaku austriacki urzędas a decydują o tym przede wszystkim przepisy i normy - w Polsce mam nieodparte wrażenie, że decyduje właśnie urzędas, Co do "innych" - zanim zacznę o "innych" poważnie rozmawiać, to chciałbym, aby się przede wszystkim doszkolili, jak jeździć nie należy - w "narodzie" nie jest niespodzianką gdy widzę cały sznur jadących "debil za debilem" ( mam nadzieję, że rozumiesz, co mam na myśli ) a za przepuszczenie innego uczestnika ruchu z drogi podporządkowanej oblewa się państwowy egzamin. T.
już oceniałe(a)ś
16
6
najbardziej rozsadny glos w tym temacie, od wielu lat mieszkam za granica w dosc cywilizowanym kraju;podobnie jak inni tutaj traktuje samochod jak "lodowke" do przemieszczenia sie.Nigdy sie nie scigam ani nie lamie przepisow.Jazda po kielichu-wykluczona.Aby ochronic sie maksymalnie przed ewentualnymi konsekwencjami bledow innych moj samochod od wielu lat to Volvo(duze i masywne)
już oceniałe(a)ś
10
7
@zbychuk Dlaczego wierzę Austriakom? Z autopsji. Pojedź i się przekonaj. Raz jeden próbowałam w zakręt, przed którym było ograniczenie 30, wejść 40 - i omal nie wylądowałam w rowie. Tam ograniczenie dostosowane jest do tego, co cię spotka. A popatrz w Polsce. Tysiące zakrętów, przed którymi stoi 40, a które wszyscy pokonują 60 bez żadnego uszczerbku.
już oceniałe(a)ś
15
8
To nie szybkość zabija tylko nagła jej utrata. Reszta wywodu też wiejska filozofia.
już oceniałe(a)ś
12
4
"Dlaczego ufasz znakom w Austrii a nie w Polsce?" Zwróć uwagę na znaki "niebezpieczny zakręt" się dowiesz dlaczego znakom w Polsce nie można wierzyć. Taki znak stawiają niemal na każdym zakręcie więc ich wartość ostrzegawcza jest żadna. Kierowca po przejechaniu 10 zakrętów oznaczonych w ten sposób na wyrost trafia w końcu na naprawdę niebezpieczny zakręt i ma problem bo przyzwyczaił się, że taki znak stoi w zasadzie nawet na niewielkim łuku. A to tylko jeden z nadużywanych na poslkich drogach znaków. Co do ograniczeń prędkości to nie jest tajemnicą, że do tej pory stawiane one były na zasadzie docelowe ograniczeni - 20 km/h, bo decydenci byli przekonani, że kierowcy i tak pojadą 20 km/h szybciej. Nie trudno znaleźć takie wypowiedzi polityków/samorządowców/drogowców. Teraz natomiast rząd zamierza czerpać korzyści z tego faktu, karząc za przekroczenie prędkości ustanowione przez celowo "zaniżony znak". Moim zdaniem pierwszym krokiem (poza inwestycjami w infrastrukturę) powinna być racjonalizacja oznakowania, polegająca na ograniczeniu liczby znaków (na polskich drogach jest ich nadmiar) oraz określeniu jasnych zasad stawiania określonych znaków, w tym ograniczeń. Obecnie w Polsce panuje w tym zakresie niezły bałagan co tylko zwiększa zagrożenie na drodze.
już oceniałe(a)ś
7
2
@amgam0 nie dziwi ze ktos kto ma volvo traktuje je jak lodowke... Nie dziwi rowniez ze ktos kto jezdzi Volvo traktowany jest przez kierowcow kochajacych samochody jak zawalidroga...
już oceniałe(a)ś
5
2
@koxiarz Na DK10 pomiędzy Płońskiem a Toruniem zweryfikowano sensownie, a i tak na innym forum narzekał gość, że nie da się jechać. Takich bezsensownych oznaczeń jest coraz mniej, ale ludzie to mają w nosie, a takie gadki jak Twoje są tylko wymówką.
już oceniałe(a)ś
1
2
@qulqa I na podstawie tego jednego zakrętu oceniasz cały system drogowy w Austrii? Ja też słyszałem o takim zakręcie, nie uwierzysz - w Polsce. Czy zburzyłem cały Twój drogowy światopogląd?
już oceniałe(a)ś
0
3
"Dlatego tez tradycyjnie polskie narzekanie na polskich urzednikow jest troche glupie." Jasne... Dziś jechałem drogą (okolice Pszczyny), na której remont skończył się z 5 miesięcy temu. A "40" i znak zwężki dalej stoi jak stał. Idę o zakład, że urzędas, który za to odpowiada jechał tamtędy dziesiątki razy. I co? I nic. Inny przykład (Żywiec): na zimę przerwano remont drogi i otwarto ją dla ruchu. A znaki objazdu? Wiszą jak wisiały, bo przecież na wiosnę znowu będą aktualne...
już oceniałe(a)ś
2
0
@lkr666 Nie, nie zburzyłeś mojego światopoglądu. Znakowanie dróg w Austrii oceniam na podstawie tysięcy zakrętów, które tam pokonywałam. Wspomniany był moim pierwszym austriackim zakrętem, w który weszłam z polskim nastawieniem - niebezpieczny zakręt znaczy ograniczenie + 10 km. I - jak napisałam - omal nie wylądowałam w rowie. Austriacy bowiem piszą prawdę - jeśli jest 60, to trzeba wejść z szybkością 60, jeśli znak 'ostry zakręt' - znaczy jest to OSTRY ZAKRĘT, a nie lekki łuczek, przed którym w Polsce stawia się znak. Tak samo przy ostrych zjazdach górskich - jeżeli jest znak, żeby wrzucić jedynkę, wrzucaj i nie pytaj. Ci, którzy nie wrzucili, kończyli podróż na wyrąbanej i otoczonej prostopadłościanami słomy drodze hamowania. Co ciekawe, austriackich aut tam nie było .... Dlatego wierzę Austriakom.
już oceniałe(a)ś
4
0
To nieprawda. Cywilizowany świat jeździ 4mph, a przed każdym samochodem idzie facet z czerwoną chorągwią.
już oceniałe(a)ś
81
40
Nikt rozsądny nie wzywa do łamania przepisów i szaleńczej jazdy, ale rzeczywistośc w Polsce wygląda tak, że autostrad i porządnych dróg niewiele lub drogie, a nad dziurawymi i wąskimi drogami bez poboczy zaczynają stac setki fotoradarów i latac drony. Ofensywa Nowaka pojawia się tuż po tym, jak zarzucono budowę wielu obwodnic i nowych dróg. Nie czepiam się karania piratów, ale najpierw zbudujcie drogi na miarę niemieckich zamiast przeprowdzac propagandowe nagonki, które mają odwrócic uwagę od nieudolności rządzących (obecnych i poprzednich) i zlupic obywateli. Poza tym budżet realnie traci przez brak dobrych dróg, nie wspominając właśnie o obywatelach i żadne 1,5 miliarda z mandatów tego nie zrekompensuje.
"Nie czepiam się karania piratów, ale najpierw zbudujcie drogi na miarę niemieckich" I co, będa po nich jeździć grzecznie? Ostatnio na S5 pod Poznaniem jechałem 130 i wszyscy mnie wyprzedzali. Owszem, nowe drogi sa ważne - ale wyprzedzanie po chodniku czy parkowanie na przejściu dla pieszych to stan umysłu (a raczej jego braku), nie dróg.
już oceniałe(a)ś
27
11
A co ma wyprzedzanie po chodniku albo parkowanie na przejściu z fotoradarowym korsarstwem rządu?
już oceniałe(a)ś
20
13
@misiu-1 Nic nie ma, ale wielu się to myli
już oceniałe(a)ś
13
5
@dorjacp Zabawne bo ja jak chcę jechać autostradą 130 to w zasadzie tylko lewym pasem a najwyższa prędkość jaką udało mi się utrzymać na tempomacie na lewym pasie to 90km/h przy 100 ciągle trzeba wyprzedzać
już oceniałe(a)ś
7
5
@misiaszm tempomat na prawym
już oceniałe(a)ś
2
4
@misiaszm wziąłeś pod uwagę samochody ciężarowe oraz autokary?
już oceniałe(a)ś
6
3
@moskwasadowa Nie od razu Kraków zbudowali! Mało dobrych dróg! Pomyśl, że 30 lat temu nie było ich wcale. Realny socjalizm skutecznie blokował budowę dróg, rozwój motoryzacji i nie da się wszystkiego nadgonić w kilka lat.Pierwszą linię metra budowano 20! A radary- wolniej pojedziesz dłużej pożyjesz i taniej.
już oceniałe(a)ś
6
6
@moskwasadowa Ale o so chodzi? Żeby rezygnować z ograniczeń prędkości dopóki nie powstanie więcej dróg? Serio: drogi ostatnio budowało się bardzo intensywnie. Wiele małych miasteczek dostało obwodnice, przybyło coś pod 1000 km autostrad, modernizowano drogi szybkiego ruchu. Że teraz brakuje pieniędzy na utrzymanie tego tempa budowy? Kiedyś zabraknąć musiało. Ruch rządu to przede wszystkim przejęcie gminnych fotoradarów. To z miejsca 'generuje' pozycję w budżecie, nawet jeśli żaden nowy fotoradar nie stanie na drodze. Że minister Nowak łączy to z 'programem' poprawy bezpieczeństwa dróg? Jak dla mnie to przykład, że oprócz pieniędzy o coś tu jeszcze chodzi.
już oceniałe(a)ś
0
0