Od kiedy w branży zapanował kryzys, wszyscy polscy komornicy spotykają się raz w roku w dwóch celach - by uczyć się, jak przetrwać, i by wyłonić mistrza Polski w piłce nożnej.
Michał Redelbach to potężnie zbudowany trzydziestokilkulatek, kibic Lecha Poznań. Zarabia na życie jako komornik przy Sądzie Okręgowym w Poznaniu. W ostatnim roku zdobył wielką sławę w swoim środowisku zawodowym. Dzięki niemu polscy komornicy zaczęli grać w piłkę nożną.
Siedzimy w wielkiej, nowoczesnej hali sportowej poznańskiego liceum im. św. Marii Magdaleny, za trzy godziny rozpoczną się tu II Mistrzostwa Polski Komorników Sądowych. Michał Redelbach, główny organizator tej imprezy, wyjaśnia mi, co jest przyczyną załamania w branży: - Obowiązujące od 1 stycznia tego roku nowe przepisy postawiły wiele komorniczych kancelarii na skraju bankructwa. Nie możemy już brać od zleceniodawcy zaliczki na pokrycie naszych kosztów. Jeżeli nie uda nam się odzyskać pieniędzy zasądzonych przez sądy, nie dostajemy nic nawet za prowadzenie przez kilka miesięcy żmudnych i skomplikowanych postępowań. W ciągu ostatniego półtora roku wierzyciele z sądowymi wyrokami w rękach dosłownie zalali kancelarie, ale coraz większy procent naszej działalności to czynności bezskuteczne. Kontrolujemy źródła utrzymania setek, często tysięcy osób i coraz częściej dochodzimy do wniosku, że ścigani przez nas ludzie nie mają już nic wartościowego.
Wszystkie komentarze