Przez tysiące lat poziom życia ogromnej większości ludzi oscylował wokół 3 dolarów dziennie. To oczywiście wielkość umowna, odnosząca się do dzisiejszych dolarów i dzisiejszych cen. Ci, których stać było na znacznie więcej niż 3 dolary dziennie, stanowili może 1 proc. społeczeństwa. Reszta cierpiała nędzę. Zaspokojenie głodu już było luksusem.
I nagle nastąpiło zjawisko, które amerykańska ekonomistka Deirdre McCloskey nazwała okresem "wielkiego wzbogacenia". Zaczęło się około roku 1820, choć na Wyspach Brytyjskich kilka dekad wcześniej. 100 lat później "wielkie wzbogacenie" doprowadziło do tego, że w krajach, które go doświadczyły, dzienny dochód na głowę wynosił 10 dol., co pozwalało przeciętnemu konsumentowi na życie skromne według dzisiejszych standardów, ale wolne od codziennego widma głodu.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
"Pić, tańcować, kopulować, bieda musi pofolgować", równie mądra porada jaką nam serwuje pan Gadomski. Jeszcze amnestia dla złodziei z PiSu i będzie git:))
Co do tego "tunezyjskiego sprzedawcy ulicznego, który w 2011 roku oblał się benzyną i podpalił na znak protestu przeciwko niegodziwym wymuszeniom, jakich dopuściła się na nim policja" to nie było tak jak pisze Pan Gadomski. Gość się wku.rw.ił bo łapówki zażądała od niego kobieta w policyjnym mundurze. Więc w jego przypadku wystąpił jeszcze syndrom urażonej godności męskiej...
Jest prostszy sposob na wyrwanie sie z biedy . Wystarczy zapisac sie do pisiorskiej kasty . Droga do kariery staje sie otwarta. !!!!!!
Po roku czy półtora uśmiechnięte Amerykanki wróciły do koziej wioski, żeby zobaczyć, ile już tam kóz skubie popegeerowskie ugory, zliczyć sery dojrzewające w przydomowych serowarniach i zsumować kwoty pozyskane ze sprzedaży tych nabiałowych cymesów.
We wsi nie było już żadnej kozy. Wszystkie zostały zjedzone, a tubylcza ludność tak jak w epoce przedkoziej wciąż gustowała przede wszystkim w niedrogim alkoholu, którego nieograniczone zasoby oferował uprzejmie miejscowy sklep spożywczo-monopolowy. Przez pierwszy tydzień po wypłacie należnych zasiłków społecznych sklep działał 24 godziny na dobę.
czyli że nie hasło "Gospodarka, głupcze!", tylko "Najpierw edukacja, a potem gospodarka, głupcze!"
Pod rozwagę rządzącym.
Najlepsze jest to że opisana przez Diderrusa historia pokazuje że poniższy cytat:
'Palmer i Warner zalecają, by bardziej zaufać miejscowym przedsiębiorcom i wspierać lokalne rozproszone biznesy, a nie wielkie projekty przywiezione przez "brygady Marriotta". Lepiej sprawdza się zdecentralizowany model, który poważnie traktuje indywidualną godność człowieka, pozwala na ogromną liczbę jednoczesnych eksperymentów, rezultatów i adaptacji'
nie zawsze się sprawdza. Bo to trochę jak 'lepiej sprawdza się zaufanie miejscowym przedsiębiorcom' pod warunkiem że ci miejscowi mają 'zachodnią' mentalność. I druga sprawa - konsekwentnia globalizacja wystawi takie 'lokalne rozproszone biznesy' na konkurencję ze światowymi molochami. A w takim wypadku liczba możliwych 'rezultatów' wcale nie jest 'ogromna'...
I co mieli w latach 90 tych zrobić z tym serem?
dokładnie! Niesłychanie trudno wydobyć się z biedy gdy dookoła wszędzie bieda. Można mieć najlepszy pomysł i wspaniały towar, co z tego skoro nie można go sprzedać, bo nikt nie ma pieniędzy żeby kupić. Prezes jako pierwszy zrozumiał że trzeba dać Polakom pieniądze, bo bez nich będziemy biedować do końca świata.
"Dać ludziom pieniądze" - wypracowane przez tych co pracują na rzecz tych którzy nie pracują.
Efekt jest taki że dzisiaj wiele osób pracujących na etatach zazdrości... emerytom bo emerytury rosną w rytm inflacji natomiast płace osób aktywnych zawodowo - nie.
Kiepsko wygląda przyszłość kraju w którym dla większości najbardziej opłaca się być emerytem.
Jestem emerytką od 8 lat, ale nadal pracuję, bo z samej emerytury można co najwyżej wegetować. Emerytury wprawdzie rosną, ale to "zasługa" inflacji. Problemem jest sposób wyliczania emerytur. Najkorzystniejsze emerytury są po pracy na etacie. Prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą na małą skalę, bez zatrudniania pracowników, którym nikt nie dopłaca do składek (jak w przypadku etatowców, którym dopłaca pracodawca) pomimo iż kwotowo płacą sami więcej niż etatowi pracownicy, dopiero przy wyliczeniu emerytury widzą, że to poważna różnica. Mam na myśli osoby, które osiągają wynagrodzenie dużo poniżej średniej krajowej, liczonej dla firm zatrudniających ponad 10 pracowników. A już kobieta prowadząca działalność gospodarczą 30-40 lat temu a teraz to dopiero różnica, zwłaszcza gdy rodziła dzieci, a nie jedno dziecko.
masz rację, jedzenie serów odkryto dopiero w roku 2003.
'masz rację, jedzenie serów odkryto dopiero w roku 2003'
Nie, sery jedzono już w starożytności. I juz pewnie wtedy było tak że jakiś Cyceron czy inny Lukullus żarł ser jaki chciał, zwykły rzemieślnik wcinał ser od sąsiada co miał kilka kóz, a żebrak jadł co co spadło Lukullusowi (bo rzemieślnik jeszcze wylizywał miskę po serze). W 'pionierskim okresie' III RP świat wyglądał trochę inaczej niż po 2003 (a raczej 2004), ludzie masowo tracili pracę, żyli w niepewności i ostatnią rzeczą na jaką byłoby ich stać to konsumpcja 'coraz liczniejszych gomółek ekskluzywnego sera'. Producja czegoś 'ekskluzywnego' w biednym kraju to nie jest najlepszy pomysł na biznes. Bo żeby taki biznes 'styknął' to ser musi kosztować więcej niż najtańszy serek ze sklepu, czyli w społeczeństwie musi być sporo ludzi których stać na to aby wydać na swoje kaprysy. Wtedy tacy ludzie byli nieliczni, i woleli kupić markowy ser z zagranicy, nie coś z pogardzanej polskiej 'wiochy'. Tak samo jak piwo z 'browarów rzemieślniczych' jest droższe niż z wielkich browarów i musi łechtać potencjalnych klientów hasłami 'bo my robimy piwo z duszą a nie siki i pijąć NASZE piwo osiągasz Wyższy Level' - i klientów musi być na to stać.
Znajomy pod koniec 'pionierskiego okresu' zaczynał biznes turystyki birdwatcherskiej. Ceny jakie miał za byle broszurkę powalały, on tylko się uśmiechał z pogardą tłumacząc że jego targetem nie są biedne Polaki a turyści z Zachodu którzy chca 'pozaliczać' jakieś gatunki ptaków w Polsce. Obecnie jest już całkiem sporo Polaków których stac na taki styl życia jaki mieli wtedy 'zachodni birdwatcherzy'.
A propos kóz - w latach 90tych mój ojciec, pamiętający jeszcze wczesny PRL dziwił się że koza wtedy, w latach jego młodości to był symbol dziadostwa (masz kozę czyli nie stać cię nawet na jedną krowę), potem zupełnie zniknęła, a teraz zaczęła się pojawiać znowu ale jako symbol bogactwa (stać mnie na to aby bawić się w hodowlę kóz). Po prostu - trzeba było czasu aby pojawiło się sporo osób które stać i mentalnie, i finansowo na zakup koziego serka.
Od razu przypomniał mi sie artykuł red. Gadomskiego z 18.08.2024 'Lobby kryptowalutowe stawia na Trumpa'. To że 'jednostki' stawiają na kryptowaluty jest tam pokazane nie jako przejaw ich 'mądrości' ale raczej głupoty, a to że rozmaite 'centralne organy' (zarówno w UE jak i USA) ograniczają 'swobodę przyjmowania tego, co im się podoba' zwolennikom kryptowalut jest czyms dobrym.
A o do 'przyczyn bogactwa narodów' to bardzo ważną przyczyną bogactwa Anglosasów była geografia. Napoleon zrobiłby z 'perfidnym Albionem' co chciałby, gdyby nie ten kanał... USA też miała raj na ziemi - żadnych poważnych wrogów.
ależ oni uważają że NIE mają godności, której pozbawiła ich biurokracja, banki i ogólna bieda (biedny klient mało kupuje), a pis im ją przywraca lub przy przynajmniej usiłuje
Chyba jednak nie odpowie na pytanie, które ekonomiści zadają sobie od ponad 100 lat
Dokładnie odpowiada.
czyli chcesz nas przekonać że Gadomski znalazł dokładną odpowiedź na pytania zadawane przez ekonomistów od stu lat!?
Warto przewczyrac artykul z pewna doza zrozumienia.
Recepta tam podana NIE jest autorstwa P. Gadomskiego, tylko autorów recenzowanej przezen ksiazki.
Tak, każdemu człowiekowi przysługuje godność ludzka, agresywnemu chamowi w beemce też.
Ja go traktuję z godnością, czy on mnie i cały świat tak traktuje?
a agresywny cham 40- ?
w tej chwili w krajach rozwiniętych obserwujemy raczej degresję demograficzną, a nieumiarkowany przyrost panuje w rejonach w których nie chciałbyś żyć...