Minister finansów Andrzej Domański opowiedział się jednoznacznie przeciw wejściu Polski do strefy euro. „Po pierwsze uważam, że jest to w tej chwili temat zastępczy, cynicznie wykorzystywany przez PiS w kampanii wyborczej. Po drugie uważam, że polski złoty odegrał istotną rolę w tłumieniu tak zwanych zewnętrznych szoków ekonomicznych. Dzięki temu między innymi uniknęliśmy recesji w czasie dużego kryzysu finansowego, więc złoty odgrywa bardzo istotną rolę w polskiej gospodarce i w tej chwili nie ma żadnej dyskusji o przyjmowaniu euro. Ja generalnie jestem zwolennikiem złotego" – mówił w wywiadzie telewizyjnym. A zatem odrzucił sensowność samej dyskusji o przyjęciu przez Polskę wspólnej europejskiej waluty, do której przyjęcia zobowiązaliśmy się, wchodząc do Unii Europejskiej. Na pytanie, kiedy w końcu to zobowiązanie wypełnimy, odpowiedział enigmatycznie: kiedy będzie to korzystne dla polskiej gospodarki. Równie dobrze mógłby powiedzieć: nigdy.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Rząd może zainwestować część kapitału społecznego w ten temat, związać sobie ręce na lata ERM2, oddać kilka procent poparcia i zrobić z Konfederacji partię kilkunastoprocentową. Nie mówiąc o PiS. Właśnie, dlaczego ci przedsiębiorcy od Mentzena nie są za euro?
Żaden rząd tego nie zrobi. Ten zapewne wie, że w ten sposób osłabia gospodarkę (w PiS są głupki, więc oni mogą wierzyć w cokolwiek), ale to nic nie zmienia.
Jest przepis na zbudowanie poparcia dla euro. Darujmy sobie oczywiste - załamanie złotego, bo nawet to może nie wystarczyć bez zmian w wiedzy i świadomości. Rząd nie rozpocznie kosztownej debaty, ale nie odmawia tego innym. Panie Gadomski, zamiast apelować do rządu, popracuj pan nad ludźmi. Przekonuj ich. Wykładaj kawę na ławę, prosto i jednoznacznie. Rządzonym, nie rządzącym, którzy to dziś i tak wiedzą. Państwo ekonomiści, państwo z organizacji przedsiębiorców, tępo i bez sensu apelujących do rządzących, macie kasę, powołajcie parę potężnych fundacji, które fachowo i uczciwie popracują nad ludźmi. No przecież tak się to robi, czyż nie? Dlaczego to się jeszcze nie dzieje? Spisek jakiś? Żartowałem. Pewnie to, co zwykle, lenistwo, łatwizna intelektualna.
Ekonomiści, biznesie, przestańcie narzekać na ludzi i władzę. Bo nauczenie racjonalności ekonomicznej to był głównie wasz obowiązek, a zatem brak euro to głównie wasza wina.
10/10. Dziękuję za ten głos!
A ta większość to skąd się wzięła? Był jakiś sondaż?
Niejeden.
Ostatni 8-10. 03.
Nie chciało ci się kliknąć gugla, leniuchu? A fejkowo "powątpiewać" się potrafi, co? Wstydź się.
Miło mi, panie Kazimierzu.
Dlatego właśnie m. in. nie mamy euro. On nie będzie sobie niczego Googlał, on będzie fejkowo powątpiewał właśnie. Ponad 30÷40% narodu robi to sukcesywnie, a kolejne tyle - od czasu do czasu. Albo dostaną na gotowo, na złotej tacy pod nos, albo będą żyć i umrą... głupi.
Czasem ludzie mądrzeją, jak dostają po d.dzie.
Konfederacja chciałaby wprowadzenie rubla. To ich wymarzona waluta.
W tej chwili dyskusja o euro nie ma sensu. Nieprzekonanych nie przekonasz. Brak punktu odniesienia. Trzeba czekać na zmianę okoliczności.
Twardego złotego? Dobre. Zabawne.
Faktycznie, celna konstatacja. Wszyscy (jak to zwykle u nas bywa) oglądają się na rząd sami niewiele lub zgoła nic w tej kwestii nie czyniąc. No ale jednak redaktor Gadomski trochę dla sprawy swe pióro (klawiaturę :) przykłada :-)
Sądzę, że jak większość autorów zapewne czyta komentarze i poddałeś mu konstruktywną myśl, iż warto zwrócić się z apelem nie tylko do Tuska, ale i do ww. przez Ciebie. Dzięki.
Nie. Euro miało zwolenników. Ubyło ich wskutek ciężkiej i kosztownej pracy, PiS, Moskwy i czego tam jeszcze.
Odwrócić to można, ale wymaga to, jak łatwo się domyślić, ciężkiej i kosztownej pracy.
A widziałeś złotego przed denominacją? Zgaduję, że nie.
Kup sobie parę egzemplarzy kolekcjonerskich. To, co zobaczysz, oddaje istotę rzeczy.
Oczywiście, szacun dla Gadomskiego za wysiłek, choć większość tej energii idzie w komin na PM10.
Ulega złudzeniu, że naciskając na rząd może wymusić potrzebne, acz niepopularne decyzje. Nie może, bo mądry rząd, choć dobrze wie, co potrzebne a niepopularne, nie zrobi tego. Bo wie, że wtedy odda władzę, a nowa władza (Kaczyński, Mentzen, Rydzyk czy kto tam) na pewno decyzję cofnie.
Chce więcej zdziałać, to niech:
1. rządzącym da spokój, pisze do obywateli, ich przekonuje i edukuje
2. pisze i SPOTYKA się ze środowiskami biznesowymi, namawia, żeby się zorganizowali i mając kasę zrobili coś dla ludzi i siebie przekonując ludzi. Bo oni w przeciwieństwie do rządu mogą.
Czemu wielki i średni biznes nie robi kampanii za euro? Przecież to dla nich dziesiątki miliardów.
Jakiego "twardego złotego"? Pochwal się, co pijesz lub przyjmujesz w inny sposób.
Chodzi o tę walutę, co to histerycznie leci na łeb po każdym grubszym problemie światowym, a potem latami mozolnie wraca, choć nigdy na poziom, z którego zleciała - zawsze jest jednak trochę słabsza - a każdy taki powrót rząd z paniką nazywa "gwałtownym umocnieniem, och, zróbmy wszystko, by nie było nadmierne"? Która w przeciągu ostatnich 3 lat straciła sumarycznie na wartości jakieś 30% z grubym okładem? Rozumiem, że dla twojego portfela to betka, ale są tacy, co nie lubią być czyszczeni z pieniędzy, a mamienie "stabilną walutą" uważają za zwykły bullshit.
Już od jakichś 20 lat nie jesteśmy pierwszym lepszym bantustanem (głównie dzięki Balcerowiczowi), żeby cieszyć się z braku hiperinflacji. Szkoda tylko, że zamiast kontynuować, próbujemy spieprzyć jego dokonania.
Ależ on pisze do obywateli w całkiem poczytnym medium :-) Nie posądzałbym redaktora o taką naiwność, że ma skuteczne narzędzia nacisku na rządzących nie mówiąc o wymuszaniu czegokolwiek. Co do motywacji racjonalnego rządu - oczywiście pełna zgoda, realpolitik.
Natomiast co uderzyło mnie w Twoim poście (a właściwie dopiero uświadomiło) to mianowicie to , że środowiska (liczne) bezpośrednio zainteresowane wprowadzeniem EUR (i w odróżnieniu od przeciętnego suwerena świadome korzyści) tak niewiele lub właściwie nic w tej kwestii nie robią.
Przyznam szczerze, że dopiero Twój wpis mi to uświadomił. I może innym również?
Daruj sobie elaboraty. Nie piszę o sobie, nie piszę, jak jest, tylko co ludzie myślą. Pretensje nie do mnie, a do systemu edukacji na przykład.
Dokonania Balcerowicza owszem, spieprzamy od samego początku. I będziemy dalej, bo lud tak chce i tego akurat potrafi tego dopilnować w wyborach.
Kolejny pięknoduch. Kaczyński zaciera łapki.
Jakkolwiek trudno się nie zgodzić z dosyć "histerycznymi" reakcjami PLN na wszelkie zawirowania to przyczyny są trywialne: relatywnie niewielka gospodarka PL i płytki rynek PLN więc jak inwestorzy i spekulanci wychodzą to często z drzwiami.
I z małą, lokalną walutą niestety tak będzie.
A co do spadku wartości to jednak lekka przesada.
Od kryzysu 2008/09 PLN minimalnie osłabił się do $ i wręcz umocnił do EUR, łatwo sprawdzić. W długim terminie może tracić, ale i nasza inflacja też przewyższa EU i USA.
Sprawdziłem wykres i oczywiście jeśli przyjmiesz porównanie chwilowej górki z pierwszego kwartału 2009 do dnia dzisiejszego, to owszem, złoty się umocnił do euro. Tylko że takie porównanie jest bez sensu. Jeśli porównasz górkę z 2009 z górką z 2022, to już wyjdzie, że jednak się nie umocnił. Patrząc z kolei na średnie kursy, widzimy 4,10 w tamtym kryzysie, potem jakieś 4,20 do covidu i mniej więcej 4,40 w obecnym, putinowskim. Czyli niestety tak, jak napisałem wyżej - złoty dostaje po tyłku, potem trochę się umacnia, ale nie wraca do poziomu wyjściowego, znowu dostaje po tyłku i tak to się powtarza. Od kilkunastu lat złoty w ogóle nie podąża za rosnącą siłą naszej gospodarki względem strefy euro. I trwa to odkąd po raz pierwszy nasz NBP i rząd zaczęły opowieści o zaletach deprecjacji waluty, co ma wspomagać eksport. Ten sam eksport, który znakomicie radził sobie również gdy ten kurs oscylował w granicach 4,0 i niżej. Przypadek? Nie sądzę - raczej celowe sygnały do rynków, że nasze władze nie będą specjalnie dbały o kurs waluty. Ryzyko dla spekulantów spada.
Jacy ludzie? Elektorat PO tak myśli? Jest równie głupi, jak pisowski?
I rozumiem, że tylko ty masz prawo do elaboratów? Z mojego przynajmniej czytelnik dowie się mniej więcej jak jest. Na przykład z tym "twardym złotym". Z twojego, co bliżej nieokreśleni ludzie sobie myślą. Albo co tobie się wydaje, że myślą.
Toż napisałem jakie są przyczyny i dlaczego w długim terminie nieco (średnio) traci. Ale nie 30% w 3 lata. O detale i wybór momentów do porównań nie zamierzam się spierać. A remedium i tak jest znane, przynajmniej niektórym :-)
Daruj sobie elaboraty neontologiczne, w których krytykujesz, co piszę o ekonomii, gdy ja o ekonomii nie piszę. Zrozumiałeś, czy mam ci narysować schemat?
Jacy ludzie? Ano Polacy. Oczywiście różni, i oczywiście, gdy piszę, że "Polacy myślą", to nie znaczy, że wszyscy, ale znaczy, że większość. Struktura jest zwykle zbyt skomplikowana na prosty wpis, a na pewno nie da się tego ująć tak prymitywnie, jak proponujesz, na elektoraty. Wyobraź sobie, że wcale nie są jednorodne.
Dziwne, że nawet nie spytałeś, skąd wiem. Odpowiedź na to pytanie nie jest trudna, ale obawiam się, że nawet pytanie nie przyszło ci do głowy.
Zakładam, że zgadzamy się co do meritum dot. PLN i EUR, plusy (są) i lista minusów jest znana, a ostatnie 8 lat tylko ją uwypukliło. Remedium jest znane.
A spór na temat tego czy PLN jest bardziej twardy czy miętki (dosyć akademicki bym rzekł) w zależności od przyjętego pktu odniesienia
to nic innego jak klasyczny spór o to czy szklanka jest do poł. pełna czy w poł. pusta.
Szkoda naszego czasu i energii.
Pozdrawiam zatem i życzę spokojnej nocy.
Pomijajac cale to aptekarskie wazenie zyskow i strat jest jeszcze aspekt kulurowy i psychologiczny, o ktorych mowi sie raczej malo. Przynajmniej dla mnie biora sie stad niezwykle wazne argumenty, na rzecz przystapienia do unii walutowej. Bo mozna miec na pol gwizdka seks ale zenic nalezy sie na caly. A ja, i cale mnostwo Polakow, chcielibysmy byc w koncu Europa, czyli krewnym w rodzinie Hiszpanow, Niemcow, Wlochow, Holendrow, czy Belgow. Chcialbym aby Polska stala sie pelnoprawnym czlonkiem europejskiej rodziny. By dzisiejsi zachodni-europejczycy postrzegali nas jako rownoprawych krewnych czy przyjaciol. Bysmy przez to mogli liczyc na ich poparcie, a oni byli pewni poparcia naszego w trudnej sytuacji. Bysmy stali sie takimi samymi Europejczykami jak oni. Bo jak na razie postrzzegani jestesmy jak ubozszy krewny przy czym czy krewny to wcale nie jest takie pewne. A jesli oprocz celow ekonomicznych chcielibysmy zapewnic sobie takze lepsze gwarancje bezpieczenstwa to bezsrzecznie musimy stac sie takze Belgiem, Holendrem czy Wlochem - byc jednym z nich.
Gdy komuś odpowiadam krytycznie, z zasady minusa nie daję.
Ale skoro moja krytyka pod twoim wpisem znikła, to zniknij teraz minusa.
nie chcemy
już lepiej dolara
Jestem za euro z powodów politycznych, bo zwiększy to nasze powiązanie z Europą Zachodnią, a zatem zwiększy nasze bezpieczeństwo. Poza tym będziemy, mając euro, mieli większy wpływ na to, jak będzie wyglądać EU (np. na to jak bardzo będzie pomagać Ukrainie).
Co do gospodarczych plusów i minusów przyjęcia euro, to nie mam zdania. Przydałoby się więcej takich artykułów jak ten.
Euro, natychmiast.
Euro? Nein, danke. Es ist fuer Deutschland.
Niechże wreszcie odezwą się w Polsce zwolennicy szybkiej i możliwie najpełniejszej, federalizacji Europy! Budujmy kółka "im. Alfiero Spinellego" niech powstają na ławce w parku, w szkole, w domu, w pracy, na imieninach u cioci! Tylko tak obronimy się przed wojną, bo póki co, to zanim różne "gremia" się zbiorą, to Putin będzie pod Szczecinem! Potrzebna nam jedność... A wysoka wartość złotego, mogłaby rzeczywiście przyhamować eksport. ale zlikwidowanie opłaty (2 procent?) dla BANKÓW ZA PRZEWALUTOWANIE powinno poprawić nam humor
Proponowali to już 20 lat temu na łamach "Polityki", Andrzej Bratkowski z Jackiem Rostowskim (wtedy doradcy Balcerowicza w NBP) ale potem wymiękli!
Bolszewik Spinelli raczej nie zachęci do tego skądinąd słusznego przedsięwzięcia.
Też uważam, że pan minister dał ciała. Nie musiał deklarować swojej niechęci. Nie spełniamy warunków do przyjęcia zwłaszcza teraz po rządach barbarzynców PiS; bedziemy dążyć do ich spełnienia i inne optymistyczne tematy. Pan minister pewnie zna się na pieniądzu ale niekoniecznie na politycznej kuchni. Pozdro.
Niestety twórcy konstytucji dali ciała i zadeklarowali, że złoty jest walutą narodową. Teraz trzeba zmienić konstytucję aby rozpocząć dyskusję o euro. A nie trzeba było sobie wiązać rąk tromtadrackimi pseudopatriotycznymi deklaracjami.
Żeby rozpocząć dyskusję nie trzeba niczego zmieniać. Trzeba natomiast rozpocząć dyskusję, aby stworzyć klimat i poparcie dla zmiany Konstytucji.
Chodzi o brak kontroli nad zlod,iejatwem. Przy euro maja przekichane.
To pisowski temat zastępczy. Dziennikarze dają się jak zawsze złapać.
Jedynym argumentem dla złotówki jest to, że groszówki są bite w miedzi i można je sprzedać na zło. Z zyskiem.
Masz nieaktualne informacje. Od 2017 roku monety 1gr, 2gr i 5gr, dawniej bite w mosiądzu manganowym, są ze stali powlekanej mosiądzem.
Od 2020 stalowe są również monety od 10gr do 1zł (dawniej miedzioniklowe) - waga i średnica te same, ale inna grubość, więc nawet dźwięk wydają jak kawałki złomu, a nie monety.
I o to tylko chodzi. Utrata czesci wladzy apsolutnej i machloi finsnsowych.
Młodzi muszą poczuć swą sprawczość w sytemie państwa, stare metody wydzierania władzy przyczółków (zupełnie niemożliwe za reżimu "partii") powinny stać się niepotrzebne. Musi przyjść dialog, bo utrata zaufania będzie klęską k15p.
A i dyskurs o politycznej roli zagranicznej korporacji powinien się kontruktywnie pojawić. Tego obszaru media boją się chyba najbardziej, wyborczo znikł zupełnie.
"Młodzi" pokazali swoją sprawczość w 2015, kiedy zamiast na wybory - poszli na grilla. A teraz ktoś ma im oddać "przyczółki"? Na ładne oczy?
PO boi się faktycznie przejąć władzę. Po wygraniu wyborów powiedzieć jasno: teraz robimy to i to, w ten i ten sposób; przeszkodą jest to i to, więc usuniemy to tak i tak.
Nie da się rządzić, gdy się boi własnego cienia. Podobno Tusk jest historykiem, więc chyba wie, jak kończyli tacy władcy.
Widząc jakość rządów PO, ich determinację w kampaniach wyborczych, desperackie ruchy Komorowskiego, a przede wszystkim kosmiczną odległość od obiecywanej jeszcze w 2007 "nowoczesnej Polski", nie dziwię się, że ktoś mógł pójść na grilla, poczytać książkę, albo na przykład zagłosować na Petru.
Ale ja nie jestem dziennikarzem, ani symetrystką, ani tym bardziej "obdzwonioną".
No i mam znacznie większe pokłady cierpliwości.
65 to rocznik?
W ciągu ostatnich 8 lat PKB na łeb w PL wzrosło o 50% i to jest fakt.
To teraz pytanie: Gdzie ta zawierucha gospodarczo-ekonomiczna?
Acha, czyli nigdy.
Zgoda, ale tlumaczyć warto.
65 to data.
A 50% wzrostu PKB to aż trzydzieści lat po obaleniu komuny.
Warto poza tym sprawdzić gwałtowny wzrost zadłużenia Polski w ostatnich ośmiu latach, a w szczególności na kredyty i pożyczki zaciągnięte pod "zakup" koreańskiego sprzętu. Ach, i pod dopłaty za czas pandemii.
W ciągu 30 lat PKB wzrosło o 200% 2x
przepraszam pomyliłem się od 1990 PKB na głowę wzrosło 10x!!!!
czyli o 1000%
z 1700 do 18000 USD
Dobre prawo zbudujemy nie na ławce w zaścianku, tylko wspólnie z wszystkimui krajami Unii! Zacznijmy choćby od prawa o ruchu drogowym, a potem krok po kroku. Anglia z ruchem lewostronnym szczęśliwie się z Europy wyniosła! Przedsiębiorca z Polski musi mieć pewność, że w Hiszpanii są dokładnie takie same przepisy jak u nas, a zbrodzień musi wiedzieć, że i tu i tam szybko pójdzie siedzieć.
Nie pomyliłeś się, bo pisałeś o 30 latach a od 1990 to jak by nie było 34. Nie wnikam czy te 200% od 1994 to prawda. Nieistotne. Istotne jest czy wejdziemy w spiralę długu czy nie. Od kilku lat bardzo intensywnie próbujemy wejść.