Autor jest dyrektorem Programu Rozwojowego „Floor4Africa" i ekspertem zewnętrznym Agencji Unii Europejskiej ds. Azylu.
Każdy z nas zbudował w życiu parę zamków z piasku. Większość w dzieciństwie, na plaży. Władza jednak ostatnimi laty lubi budować tego typu konstrukcje w dziedzinie migracji. Nazywa je jednak mocnymi nazwami jak np. „bezpieczeństwo granic".
Kto uczestniczył w realizacji programów rozwojowych w Afryce, ten wie, że nie możemy biernie czekać na napływ migrantów na nasze granice i dopiero u nas podejmować decyzje. Bezpieczeństwo granic w dzisiejszych czasach zaczyna się tam, gdzie zaczynają się migracje: na wsiach i w miejskich slumsach krajów rozwijających się.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
nie - musimy tam być obecni gospodarczo
Obecni tak jak rosjanie - z helikopterami i karabinami, czy tak jak Chińczycy - korumpując lokalne władze?
Bez wojska by tego wszystkiego nie rozkradli nie ma sensu.
Tak, podsaharyjska Afryka nie jest w stanie stworzyć sensownej gospodarki.
Migranckie kobiety i dzieci i zostały skutecznie zniechęcone, liczba zredukowana do śladowych ilości.
Migranci-faceci muszą się dużo wykosztować i nakombinować by pokonać zaporę, a potem trzeba jeszcze się przedrzeć parę kilometrów do podstawionego transportu do Niemiec.
Liczba osób jaką mogą jednorazowo przerzucić przemytnicy jest ograniczona. Dlatego pushbacki robią zator w tym procederze. I biedni migranci muszą czekać wiele tygodni gdzieś na kwaterach w Mińsku zanim kolejka przesunie się do przodu.
Trzeba wspierać edukację i miejsca pracy dla kobiet w Afryce. Wykształcone świadome kobiety mają mniej dzieci.
Kto powinie wspierać edukację i miejsca pracy dla kobiet w Afryce?
Autor myli inwestycje z wyrzucaniem kasy w błoto. Otóż, gdyby w Afryce istniała szansa na to, że inwestycje spełnią pokładane nadzieje, to wielkie firmy (mistrzowie w cięciu kosztów) już dawno przeniosły by tam przynajmniej część działalności.
Pompowanie kasy w Afrykę trwa latami i nic się nie zmienia.
Lepiej tą kasę inwestować w kacyków którzy przypilnują plaży aby nie wypływały z niej pontony pełne cwaniaków chcących do UE.
Tak przy okazji, aby mieć dzieci, najpierw trzeba móc je utrzymać. Może bardziej efektywne będzie "sprzedanie" tej prostej prawdy w afrykańskiej fabryce dzieci.
Przecież to nie ma sensu. Za to autor dobitnie wykazał, że nie da się sensownie wspierać rozwoju samej Afryki. No bo skoro trzeba co roku zorganizować tam 18 milionów miejsc pracy? Nawiasem mówiąc to jest możliwe pod jednym warunkiem, że oni sami na miejscu to zrobią. Czemu nie robią? To jest właściwe pytanie.
A dlaczego ani słowa o programie azylowym Brytyjczyków? Złapany Afgańczyk ląduje w Rwandzie (tak, muzułmanin w Rwandzie!, gdzie wyrżnięto setki tysięcy, bo byli z różnych (czarnych) plemion i wyznawali różne odmiany chrześcijaństwa), i jak się okazuje, że należy mu się azyl, dostaje, rwandyjski. Ciekawe co się dzieje, jak nie dostanie tam azylu.
Ok, sensowne programy wsparcia warto realizować. Ale za sytuacje w Afryce odpowiadają Afrykanie. Europejczycy są odpowiedzialni za siebie i mają też prawo chronić swój dom i zapraszać tylko tych, którzy są mile widzianymi gośćmi. Przyjeżdżają do nas pozytywni i pracowici ludzie z Afryki, studiują np. pielęgniarstwo, wykonują pożyteczne prace. Da się, bez gangów, Łukaszenki i prób przełamania granicy siłą.