Globalna polityka jest jak partia szachów rozgrywanych jednocześnie nie przez dwóch, a przez wielu partnerów. Doskonale potrafił ją analizować i opisywać zmarły w ubiegłym roku Henry Kissinger. Przez wiele lat sam zasiadał przy szachownicy, będąc jednym z najważniejszych graczy. W pracy doktorskiej, która w Polsce ukazała się w roku ubiegłym pod tytułem „Świat przywrócony. Metternich, Castlereagh i zagadnienie pokoju 1812-1822", Kissinger opisał i przeanalizował wydarzenia w jednym z najważniejszych i najbardziej dramatycznych okresów historii – czasie, kiedy Europa przechodziła od chaosu politycznego do zrównoważonego pokoju, który później trwał prawie sto lat.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Nie wziąłeś pod uwagę, że redaktor niekoniecznie chciałby wtedy zostać dziennikarzem.
Akurat wobec tej wojny w Europie Ximisiu zachował się i zachowuje racjonalnie. Popiera Rosję (ale zauważcie - nie bronią, rakietami, dronami czy amunicją!), bo to mu daje spokój za plecami, gdy ostrzy zęby spoglądając na Tajwan. Kiedy połknie wyspę, chwyci Rosję za jajniki, przywiąże do palika i nawet dogada się z Europą, która oferuje jeszcze chłonniejszy niż USA obszar sprzedaży chińszczyzny.
A jak połknie tę wyspę? Szturmem? Atakując amerykańskie lotniskowce pociskami hipersonicznymi? I potem dogada się z Europą?
A co będzie do tego miała Europa, jeżeli Trump rozerwie NATO? Bez Amerykanów, bez NATO Europa będzie musiała sama zadbać o swoje interesy i bezpieczeństwo, które nie ma wiele wspólnego z Morzem Południowo-Chińskim. Rosja zwasalizowana przez Chiny już nigdy się nie dźwignie do jakiejś istotnej roli w świecie, co akurat Europie chyba odpowiada. To moja hipoteza, póki co wszystko wciąż jednak zależy od jakości intelektualnej gospodarza Białego Domu, ale wiele wskazuje na rychłe i gwałtowne tej jakości obniżenie.
No i właśnie dlatego Trump nie rozerwie NATO. Bo Rosja ma się czuć zagrożona od strony Europy. I nie mieć wolnych środków na wspieranie Chińskich awantur na Tajwanie.
No cóż - Kissinger dożył roku 2014 i 2022 - jego rada brzmiała tak: Ukraina ma uznać rosyjskość Krymu i nie aspirować do NATO. Zełeński określił to jako "ducha Monachium". Tyle że lud Ukrainy widział to inaczej i wolał wojnę od kapitulacji. Tego właśnie Kissinger nigdy nie zrozumiał - suwerenności narodów, które nie są żadnymi pionkami w szachach mocarstw. To go prowadziło do tych wszystkich wojen napastniczych, zamachów stanu i ludobójstw w Chile, Wietnamie, Kambodży, Indonezji itd. Tego nie rozumiał także Metternich i dlatego jego ład trzeba było utrzymać rosyjską nachajką na plecach Polaków, Węgrów, Czechów czy Rumunów (15 lat po jego kongresie, potem znów 15 lat później i znów itd.)
a broń atomowa?
W 1991 roku ZSRR też miał broń atomową - i razem z nią upadł - a jego armia cofnęła się znad Łaby daleko za Dniepr...
Obie strony ją mają, więc tak, jakby jej nie było.
po co mieliby coś zajmować, jeśli surowce z Syberii kupują tanio od Rosji?
Bo się duszą, tam mieszka prawie 1,5 mld ludzi a w Rosji 144 mln.
W pewnym sensie już ją zajęli. Chińczycy na Syberii prowadzą gospodarkę rabunkową niczym w Afryce.
Chińczycy na Syberii już są. Robią tam interesy i chętnie wiążą się rodzinnie z tamtejszą elitą, co władze chińskie dyskretnie popierają. Przejęcie Rosji to nie będzie podbój militarny, tylko nakrycie czapkami.
w Rosji mieszka 144 miliony - z czego za Uralem mniej niż 40...
Albo zrobią to ekonomicznie uzależniające od siebie Rosję, bo kto inny kupi surowce, do tego Syberia już ma chińskie sklepy, samochody, gdyby nie granicą na rzecze to nikt by nie odróżnia gdzie kończy się Rosja.
Niestety to nie tak. Taki układ działa , gdy przy guzikach atomowych siedzą w miarę racjonalni i przewidywalni "naciskacze". Co z tego że Zachód ma atom , jak nie użyje go pierwszy, nawet gdyby było widać jak na dłoni, że z b. dużym prawdopodobieństwem wygra. A Putin wydaje się nie mieć z tym problemów. Swoją drogą, ustawianie się w pozycji nieprzewidywalnego , wręcz szalonego , może być świadomą strategią.
Kiedy tam byłeś? Na Syberii
Po co mają kupować, jak mogą sami wydobywać i sprzedawać? A jeszcze ta żałosna syberyjska administracja...
Hm! Może Chinom coś takiego chodzi po głowie , kto wie.
Tylko że, chcąc wrzucić Syberię do swego worka "biedni"}{ Chińczycy musieliby wybudować tam drogi , zasiedlić - czyli wpakować w ten biznes masę kasy.
Nie ulega wątpliwości ,że leży to w granicach ich możliwości ale bazując wyłącznie na własnym rynku wewnętrznym nie wytrzymają presji.
A jeśli Xi odniósł wielki sukces? Nie Chiny, tej propagandowej kategorii może nikt tam nie bierze pod uwagę, a Xi. Żyje. I chyba rządzi. Może gdyby Chiny wybrały inną politykę, miałyby się lepiej, ale bez Xi?
To samo Putin. Może gdyby nie pogrążył kraju wyniszczającej wojnie, już by nie żył, zastąpiony przez większego wora w zakonie? Może tu nie chodziło o zwycięstwo w 3 dni, no owszem, niby fajnie, ale wtedy trzeba by szybko szukać kolejnego przeciwnika, a nie bardzo widać "bezpiecznego" kandydata? Tocząca się wojna to może wielki sukces Putina, bo jego władza niezachwiana, lud się nie burzy, mocno trzymany za twarz, a państwowa mafia ma co robić i nie kombinuje. To pokój zabije Putina, niezależnie, "zwycięski" czy "przegrany".
Co do Kissingera - uważałbym. Czy banalne zabicie potwora przez wyhodowanie innego, gorszego, to takie osiągnięcie? Szanują go w Chinach, głównym wrogu Ameryki. Dlaczego? Bo w Chinach szanują trudnych przeciwników, w co wątpię, czy może tych, którzy Chinom pomogli, co podejrzewam? Ten pan to nie był chodzący sukces dyplomatyczny.
Miło, że bierzesz ten artykuł za dobrą kartę i próbujesz z nim polemizować, ale z artykułami red. Gadomskiego trzeba uważać - one odbiegają od rzeczywistości, wnioskowanie jest do niczego, chyba po prostu dlatego żeby podburzać czytelników, bo nie wyobrażam sobie, żeby można było tak odbiegać od rzeczywistości w dobrej wierze.
I dowody dla tej tezy...
Łatwo mówić po czasie, że Xi mógł wojnę Putina wykorzystać w inny sposób. Ale przecież Xi po prostu czeka, aż ciała jego wrogów spłyną w dół rzeki i Chińczycy tak mają, że 2 lata czekania to dla nich żaden problem. A więc czeka na rozwój wydarzeń. I już od dawna jedynym trafnym sposobem postępowania jest czekanie, co się stanie.
Bo miało być inaczej: Xi pozwolił/nie powstrzymał Putina przed atakiem na Ukrainę, żeby zobaczyć reakcję USA i Europy, to był balon próbny. Dla Xi ta próba wyszła raczej niepomyślnie: USA jednak weszły do gry, Europa też, Ukraina okazała się mocniejsza i dała większy odpór niż można by się spodziewać. Teraz Xi czeka i patrzy, czy czas nie dokona tego, co miało się dokonać na początku. Bo po co się kopać z koniem? Taka jest mentalność chińska.
I co by dało kopanie się z koniem Chińczykom? Kopanie z koniem, czyli wykonywanie gwałtownych ruchów? Tylko by spowodowało sankcje na nich i zaostrzenie sytuacji, a przecież sytuację wewnętrzną też mają napiętą (gospodarczo, patrz np. upadki wielkich deweloperów, społecznie, patrz np. strajki służby zdrowia, gdzie całe piętro lekarzy w szpitalu chciało skoczyć z okien i się zabić) i wystarczy tylko iskra, żeby wybuchło.
Po co angażować siły w ten nieswój konflikt? I tak Chiny mają dość danych, żeby je zastosować u siebie, np. to że militarnie są do niczego, sprzęt posowiecki jest do niczego, więc muszą go modernizować lub zmieniać, potrzebne są drony itd.
Wcale nie muszą się angażować w konflikt, a korzyści już mają.
A mieszanie do tego wszystkiego gospodarki:
"Polityka Xi doprowadziła do gwałtownego spadku bezpośrednich inwestycji zagranicznych. W zeszłym roku do Chin napłynęło zaledwie 33 mld dol. – najmniej od 1993 roku. Dzieje się to w czasie, w Chinach następuje załamanie wzrostu gospodarczego."
- czyli sugerowanie, że Xi nic nie zrobił, to Zachód się od niego odwrócił, to w ogóle już jest odlot red. Gadomskiego.
Przecież wycofywanie się z gospodarki chińskiej inwestorów zagranicznych ma wiele przyczyn i jest celowo powodowane przez samych Chińczyków. Przede wszystkim pensje mają za wysokie. Przepisy dla zagranicznych firm stały się niekorzystne. Xi prowadzi wojnę technologiczno-patentową, czyli kradnie myśl technologiczną i szpieguje za pomocą swoich urządzeń, co mu niewiele da korzyści, a wiele szkód. I tutaj USA odpowiadają sankcjami na całkowitą eliminację chińskiej technologii z państwowych inwestycji u siebie i w państwach przyjaznych.
W tej chwili inwestorzy w Chinach boją się, że pewnego pięknego dnia ich firmy zostaną znacjonalizowane tak czy inaczej. Po prostu klimat jest zły, stąd ucieczka.
A nie ma to nic wspólnego z popieraniem lub nie Putina.
No i jeszcze sprawa strategiczna: Chiny chcą mieć bezpieczne zaplecze, dlatego nie będą denerwować Rosji. Nie teraz. Po co im przejmować formalnie terytoria ruskie, jeśli zdominują je całkowicie gospodarczo - i to im pięknie wychodzi, bo biorą tylko zyski, np. wycinają tajgę, a nie muszą się bawić w budowę dróg, utrzymywanie ludności, wypłatę zasiłków, emerytur itd. Wchodzą na dany teren i wychodzą, zostawiając za sobą katastrofę (np. ekologiczną). A ruscy nic nawet nie zipną. Tak więc Chińczycy przejmują gospodarczo i symbolicznie, np. przez wydruk mapy z chińskimi nazwami ruskich miejscowości. Ale nic ponad to, bo liczy się granica północna Chin i parasol atomowy, jaki nad nimi roztacza Rosja. Bo Chiny mają swoje atomówki, ale zbyt mało w stosunku do USA. Nie wystarczyłoby im na retaliację...
I jak się to wszystko już wie, to artykuł powyższy jest po prostu śmieszny...
Twoje posty czyta sie z przyjemnością.
Bardzo ciekawe spojrzenie.
Z Tobą też, biorąc za dobrą monetę, można by podyskutować. Ale trochę przesadziłeś z formatem, tyle czasu to nie mam.
Ale bzdety coprawi sz
Ale nic konkretnego przywołać jakoś nie potrafisz, co?
Powiedział, co wiedział. Czyli nic.
Po pierwsze, Chiny mają dziś poważne problemy wewnętrzne - gospodarcze, demograficzne, i społeczne. Ich wzrost bardzo mocno wyhamował nawet według ich oficjalnych danych, co powoduje napięcia społeczne. Trwająca kilka dekad polityka jednego dziecka spowodowała, że w kohortach wiekowych będących w wieku rozrodczym występuje dwukrotna przewaga mężczyzn nad kobietami. To dramat z punktu widzenia przyrostu ludności i kolejne napięcia społeczne. W handlu zagranicznym następuje deglobalizacji i utrata pozycji Chin jako lidera wzrostu, a klasa średnia która zgodnie z zamierzeniami Partii miała zastąpić zagranicznych nabywców jako konsumenci chińskich wyrobów nie powstała co jest zagrożeniem dalszego wzrostu. Zwycięska wojenka o Tajwan może by pomogła, ale chińskie społeczeństwo ceni spokój, a poza tym Chiny i tak nie mają potencjału do zwycięskiej inwazji Tajwanu, więc próba wywołania takiej wojenki może się dla Partii źle skończyć.
Swoją polityką wobec Rosji Chiny osiągają obecnie trzy cele. Po pierwsze, wykorzystują przymusową sytuację Rosji uzyskując tanie dostawy niezbędnych surowców i rynek zbytu nie mający innego dostawcy wielu towarów, bez nadmiernego antagonizowania Zachodu które by zaszkodziło ich interesom handlowym. Po drugie, uzależniają Rosję w stopniu wystarczającym do zapobieżenia odwrócenia tej Rosji przez Zachód przeciw nim. I po trzecie, czekają zgodnie z chińskim przysłowiem aż trup wroga spłynie rzeką - Rosja traci siły i środki na konfrontację z Zachodem, a tymczasem Chiny spokojnie przejmują rosyjski Daleki Wschód, na razie gospodarczo i demograficznie, a na polityczne przejęcie przyjdzie czas; na razie tylko zaczęli oznaczać rosyjski Kraj Przymorski jako tymczasowo okupowane przez FR terytoria.
Nie nazwałbym powyższej polityki nieskuteczną.
Do tego Chiny planują w dekada h, Rosjanie do śmierci Putina a zachód 4 lata do następnych wyborów.
Tak, a przykładem tego super planowania była polityka jednego dziecka.
Chiny potraktowały wojnę RUS-UA pragmatycznie: wspierają RUS, ale symbolicznie: tak, aby zarabiać na handlu, ale aby nie stracić w wypadku porażki.
Polityka jednego dziecka to akurat doskonały przykład na przyrodzone wady ustrojów autokratycznych niezależnie od szerokości i długości geograficznej - brak wbudowanych bezpieczników dla błędnych decyzji. Autokrata nie może przyznać się do błędu, bo traci twarz.
W przypadku Chin ta polityka została wprowadzona w latach 70. I początkowo miała sens, bo ówczesne Chiny przeżywały eksplozję demograficzną i nie były w stanie się wyżywić. Do dziś zresztą są importerem żywności netto. Błąd był jeden podstawowy - już 10 lat po jej wprowadzeniu upowszechniło się USG i badania prenatalne i można było stwierdzić płeć dziecka w łonie matki, a w chińskiej kulturze dziewczynka jest obciążeniem, a chłopiec aktywem, więc nastąpiły masowe aborcje płodów żeńskich.
W tej sytuacji można było zrobić jedną z trzech rzeczy - albo się z polityki jednego dziecka w ogóle wycofać, albo płacić zasiłki za urodzenie dziewczynki, albo zakazać aborcji nieródkom. Ale wówczas autokrata, w tym przypadku zbiorowy, czyli Partia, straciłby twarz, więc trwano przy tej polityce przez kolejne 40 lat. Podobna historia zdarzyła się w Chinach przy epidemii COVID. Wprowadzono masowe lockdowny i początkowo miało to sens, ale potem Xi nie umiał się z tego wycofać gdy opracowano szczepionki, tym bardziej że chińskie szczepionki okazały się średnio skuteczne, a na import zachodnich z przyczyn prestiżowych się nie odważono. Efekt - potężne straty gospodarcze i wizerunkowe do dziś odbijające się czkawką.
Mój poprzedni komentarz miał się znaleźć gdzie indziej. Generalnie to co napisałeś wcześniej to taki konsensus ludzi zajmujących się obserwacją sytuacji w Chinach zawodowo.
Co do Polityki jednego dziecka, to nie, nie miała ona sensu. Przynajmniej bez analizy i mitygacji ryzyka z tym związanego. To trochę jak zrzucenie wagi, przez obcięcie sobie nogi, a potem zadziwienie, ze nie można chodzić.
Tak, to od USA zależy ostateczny wynik rozgrywki. Porzucenie Ukrainy to tak, jakby sam Trump przyjechał do XI, pokłonił się mu i wręczył palmę pierwszeństwa.
Chiny Tajwanu nie odpuściły. Xi poparł putina, bo zajęcie Ukrainy miało odbyć się szybko, przy bezradności USA i UE, a zaraz potem tak samo XI miał przejąć Tajwan. Nie udało się, ale wygląda na to, że Republikanie i Trump niosą Tajwan Chinom na tacy, wynosząc je na tron.
Pierwszy stopień za nimi. Poddali Awdijiwkę rosji, bo Ukraińcy opuścili ją kilka dni po tym, kiedy skończyły im się pociski.
Z tego co wiem, jeżeli Chiny ruszą na Tajwan i będzie kiepska sytuacja militarna fabryki procesorów zostaną zniszczone.
Tajwanczycy w pierwszej minucie konfliktu spalą fabrykę. Nic Chiny nie dostaną.
Chiny nie sa w stanie zajac Taiwanu. Moga go conajwyzej zniszczyc.
Chiny na siłę Tajwanu nie zdobędą. Ukraina pokazała jak trudno jest podbić kraj który nie chce być podbity. A z Tajwanem będzie 10 razy trudniej, bo to jest wyspa.
Po pierwsze nawet jak Chiny jakims cudem zdobeda Tajwan to zajmą jedynie pusta, wypalona wyspę PO drugie najpierw musza ja zajać atu nie liczy sie liczba wojsk chińskich w Chinach ale na tajwańskich plażach co przy ilości pocisków pokr na tajwanie oznacza ze Cieśnina Tajwańska stanie sie najwiekszym na świecie grobowcem
Acha. Rozumiem że to dlatego przywrócono monarchię Burbonów we Francji, której obywatele dobitnie pokazali że NIE AKCEPTUJĄ tejże monarchii?
Nie ukrywam że to kolejny tekst red. Gadomskiego który czytam z pewnym rozbawieniem, choć nie pozbawionym smutnej refleksji nad światem. Red. Gadomski co i rusz stara się analizować świat stosując chłodną i racjonalną analizę wolnorynkową 'każdy postępuje racjonalnie' po czym dziwi się że świat nie pasuje do zastosowanego modelu teoretycznego. Jakiś czas temu red. Gadomski dziwił się że ludziom w Polsce tak długo nie przeszkadzało łamanie praworządności w Polsce. Odpowiedź jest według mnie bardzo prosta - większość ludzi wie że na końcu i tak wygra ten kto ma lepszego prawnika (wolny rynek, po prostu wolny rynek - za wszystko trzeba zapłacić, za sprawiedliwość też... ;-)/lepsze dojścia we władzy, dlatego większość ludzi nie bawi się w rozważania o 'praworządności' (bo wie że zawsze znajdzie się prawnik któremu coś nie pasuje i prawnik który pochwali tę sama rzecz), i w milczeniu akceptuje WSZYSTKO co PiS lub KO robi z prawem dopóki nie uzna że zaczyna to się robić niebezpieczne dla tejże 'większości ludzi' (i dlatego żonglowanie sędziami w trybunałach nie przekonało ludzi do pójścia do urn, natomiast żonglowanie aborcją i pieniędzmi z UE okazało się bardziej wymowne).
Teraz też - zdziwienie że ktoś nie postępuje racjonalnie. To w prostej linii to samo co 'koniec historii' - przekonanie że przecież wszyscy musza postępować racjonalnie czyli zgodnie z chłodną analizą zachodniej, indywidualistycznej wolnorynkowości. Dokładnie tak samo kiedyś JKM tłumaczył że przecież Rosja nigdy nie zakręci kurka z ropą czy gazem z powodów politycznych bo przecież na tym zarabia a zgodnie z 'chłodną analizą wolnorynkową' nikt przecież nie pozbawi się zysku...
Tymczasem wiele osób na tym świecie zgadza się raczej z Dentatusem - zamiast osobistego bogactwa wolą przyjemność pochodzącą ze świadomości że mogą robić co chcą z tymi co są bogaci...
Przecież w Polsce też 30 lat temu padły słowa o tym że nie jest ważne czy w Polsce będzie dobrobyt, ważne jest abyśmy byli katolikami. Są na świecie kraje w których najważniejsze jest to aby NIE ROBIĆ tak jak na Zachodzie. Za najważniejszego Rosjanina w historii został uznany Aleksander Newski - za to że pobił Szwedów i Niemców, a potem wolał się poddać azjatyckiej Ordzie niż próbować walczyć z nią w sojuszu z katolickim Zachodem. Liberalny Zachód jest w wielu krajach traktowany tak samo...
Gadomski, tak jak Kubik próbuje być ekspertem od wszystkiego.
Żeby wyjaśnić ewentualne nieporozumienia - pisząc:
'Nie ukrywam że to kolejny tekst red. Gadomskiego który czytam z pewnym rozbawieniem, choć nie pozbawionym smutnej refleksji nad światem. '
Nie miałem na myśli 'smutnej refleksji' nad red. Gadomskim a moje 'rozbawienie' nie jest wyśmiewaniem red. Gadomskiego. Chodzi mi o to że świat bywa tak nieprzewidywany i wredny że nie da się go wyjaśnić i zrozumieć racjonalną analizą, natomiast może w tym pomóc uwzględnienie czynników takich jak uprzedzenia, nacjonalizmy, kompleksy i religia. Red. Gadomski chce dobrze ale sądzę że używa złego podejścia czego wynikiem jest zdumienie że rzeczywistość jest inna niż to przewiduje model - i piszę to bez radości a jedynie ze smutnym uśmiechem.
Na innym forum stykam się z kimś kto tworzy całe modele teoretyczne pokazujące że świat idzie ku lepszemu a wydarzenia takie jak II wojna to tylko małe oscylacje które można spokojnie pominąć w analizie bo jedynie utrudniają dostrzeżenie trendu. Rosja oczywiście też już za chwilę upadnie i jakakolwiek inwestycja w zbrojenia to marnowanie zasobów co pokazuje piękny model teoretyczny tegoż internauty. Cóż, kwestia podejścia czy kilkadziesiąt milionów trupów to tylko chwilowa zmarszczka na powierzchni Rzeki Postępu czy coś co zmusza do fundamentalnego przemyślenia całego Sensu Historii.
Szczególnie kiedy żyje się w takim miejscu kuli ziemskiej jak my.
No właśnie jednym z rozdziałów "Dyplomacji" jest praca, w nieco okrojonwj formie, do której nawiązał autor artykułu.
Widać, że Diplomacy nawet nie miałeś w ręku, inaczej zapoznałbyś się chociażby ze spisem treści.
Redaktor ulega złudzeniu, jak to robiły Niemcy, że mocarstwa autorytarne da się przekupić wspólnymi interesami. Chiny i Rosja chcą zawładnąć światem, wtedy Zachód będzie na nie pracował, po co im wspólny biznes?