Czy grozi nam bańka na rynku nieruchomości? Kłopot z odpowiedzią na to pytanie polega na tym, że zjawisko bańki poznajemy wówczas, gdy zaczyna pękać.
Opinie publikowane w serwisie wyrażają poglądy osób piszących i nie zawsze muszą odzwierciedlać stanowiska całej redakcji

W 2007 r., przed światowym kryzysem finansowym, ceny nowych mieszkań w największych polskich miastach wzrosły rok do roku o ponad 50 proc. Wzrosty napędzane były tanimi, jak się wówczas wydawało, kredytami frankowymi. Do pęknięcia bańki nie doszło, ale byliśmy blisko. W czwartym kwartale 2023 r. ofertowe ceny nowo budowanych mieszkań były o przeszło 10 proc. wyższe niż rok wcześniej. Inflacja na rynku nieruchomości przyspieszyła, gdy jednocześnie inflacja szeroka, mierzona wskaźnikiem CPI osłabła.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Interwencjonizm państwa zwykle ma negatywne konsekwencje w długim okresie. Ale politycy myślą tylko kategoriami najbliższych wyborów. Potem rachunek przychodzi do obywateli, często często popierają taką krótkowzroczną politykę.
    już oceniałe(a)ś
    10
    1
    Bańki mieszkaniowe w Polsce nie pękają. Była jedna niby około roku 2000-2002, potem 2007-2009, potem w 2021 były spore zwyżki, no i teraz 2023. Po żadnej z tych "baniek" nie było korekty, ani na rynku pierwotnym, ani wtórnym. Pomijam pojedyncze przypadki zdesperowanych sprzedających. Owszem, popyt i obrót zanikał, ale korekty nie było. Nie posługujmy się średnimi - po 2009 deweloperzy może i obniżyli średnie ceny, ale tylko z powodu budowania na peryferiach (przynajmniej w Warszawie). Nie porównujmy też skali rynku (w stosunku do ludności) do USA czy nawet Hiszpanii - jest dużo niższa. A ocena zdolności kredytowej dosyć rygorystyczna.

    Owszem, część ludzi, która zakredytowała się pod korek przy zerowych stopach może mieć teraz problem ze spłatą - ale nie ze sprzedażą nieruchomości, i to z zyskiem.

    Ale co do meritum się zgadzam - rzadko tak dobrze i szybko widać "niewidzialną rękę rynku" jak w roku 2023 po wprowadzeniu łżeprogamu 2%, każdy głupi powinien wiedzieć, jak to się skończy. Że mieszkania z 600 tys. momentalnie podrożeją do 800, bo taki jest limit programu. Tańsze i droższe też proporcjonalnie urosną, żeby zachować porównywalność. Oczywiście każdy sprzedający podnosi ceny co 2 tygodnie, bo ciężko nie skorzystać. A kupujący bierze, "bo zaraz podrożeje". Czyli tym łżeprogramem pi$$ wrzucił pewnie parę dodatkowych miliardów złotych - komu? Deweloperom i ludziom, którzy już mieli mieszkania i chcieli zamienić na większe. Na pewno ich baza wyborcza...
    już oceniałe(a)ś
    4
    1
    W Holandii jest tyle ludzi,a tak mało mieszkań i domów powstaje że moja nieruchomość po niecałej dekadzie zyskała 220% wartości.Wiem jak to brzmi,można sprawdzić jak wszystko ruszyło w gorę bodajże po 2017.Polskie kłopoty jeszcze nie są za duże.
    już oceniałe(a)ś
    4
    1
    Podobno ponad 1 mln mieszkań stoi pustych. Nie warto ich wynajmować, bo ich cena rośnie i właściciel zarabia bez wynajmowania.
    Trzeba uatrakcyjnić wynajem. Jak? Zlikwidować lub zmniejszyć podatek dla właściciela (jak będzie zarabiał na wynajmie więcej, to będzie wynajmował) i trzeba ułatwić wyrzucenie lokatora, który nie płaci.
    Ten milion mieszkań na rynku wynajmu zmniejszy popyt na nowe mieszkania więc ich cena co najmniej przestanie rosnąć.
    (Rozumiem chęć ochrony lokatorów. W NY było (jest?) tak, że puste mieszkanie można wynająć za cenę ustaloną przez rynek. Podwyżki ceny wynajmu uchwala co roku miasto. Nie można wyrzucić lokatora, który płaci czynsz przed upływem końca okresu wynajmu.)
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Panie Witoldzie, kończ Waść Pan, przestań się Pan kompromitować.
    1. O nadchodzącym kryzysie w USA wieszczyło wielu ekonomistów. Wystarczyło czytać amerykańską prasę ekonomiczną. Jeszcze pół roku przed upadkiem LB 'Time' zrobił z tego cover story, w którym pisał jak będzie wyglądał mechanizm globalnego kryzysu. Wytłumaczyli to, jak przedszkolakom.
    2. Załamanie rynku nieruchomości w Japonii wynika z gwałtownie starzejącego się społeczeństwa i zamknięcia tego państwa na jakąkolwiek imigrację. To jest państwo totalnie inkluzywne, które z pełną świadomością ponosi za to cenę. Ale JAP nie jest uzależniona od pożyczek zewnętrznych, ponieważ 80% zadłużenia jest w rękach ich obywateli.
    3. Spadek liczby ludności nie jest przyczyną kryzysu w Chinach. W ub.r. ubyło tam 2 mln osób na 1,4 mld. To jest 0,14%. A głód mieszkań wciąż jest tam ogromny. W tym samym roku w Polsce ubyło 133 tys. na 37,7 mln obywateli. To jest 0,35% - ponad dwa razy więcej niż w Chinach. A rynek jakoś się nie załamał.
    Więc proszę - przestań Pan pisać głupoty pod swoje wydumane tezy.
    już oceniałe(a)ś
    4
    4
    Wezmę popcorn zanim zagłębię się w kolejną pseudonaukową nietrafioną analizo-prognozę ekonomiczną. Proszę wyjść z XIX wieku, świat jest dużo dalej.
    już oceniałe(a)ś
    5
    5
    Kryzys w 2007 przewidziało zaledwie kilku ekonomistow. Tia.., a wśród moich znajomych połowa co najmniej wiedziała że to musiało jebnąć.
    już oceniałe(a)ś
    0
    2