Inflacja w listopadzie wyniosła 17,4 proc. - podał Główny Urząd Statystyczny. Czyli wciąż z miesiąca na miesiąc biedniejemy. Opowieści na temat przyczyn drożyzny jest co najmniej kilka. Oto niektóre z nich.
O inflację był pytany Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorstw. W rozmowie z Gazetą.pl podzielił się receptą, którą sam uznał za "niepopularną".
- Powinno się podjąć rozmowy ze związkami zawodowymi i przynajmniej na jakiś czas, na rok, zaprzestać podnoszenia płacy minimalnej. W przyszłym roku będzie podnoszona dwukrotnie. I o ile dla Warszawy czy Poznania ona nie ma takiego znaczenia, to w Polsce jest bardzo duża nierównowaga, jeśli chodzi o rozwój gospodarczy. Są powiaty bogate i takie, w których średnia płaca wynosi 4 tys. zł. Teraz po podwyżkach płaca minimalna zrówna się tam ze średnią - przekonywał Abramowicz.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
I Tusk of course....
D.Tusk i jego ludzie oraz ci ich popierający, są jedyną nadzieją na wywalenie pisowskiej władzy poza burtę. Znasz alternatywę jakąś? Ja nie. Kto nie z Tuskiem, ten za ruskiem. Hej!
I tu Cię też popieram!
Szystkich z obajtkami włącznie. (a raczej na czele)
Generalnie racja. Problem dotyczy tylko kto i jak bardzo. Niestety nikt nie chce, a niektórzy na prawdę nie mogą.
Obajtek i "obajtki" mają już stworzony fundusz rezerwowy. W dobrach rozmaitych, nieruchomościa i pieniądzac w bankach ora rajach podatkowych(?). Moje dochody zjada skromna konsumpcja. Fundusz inwestycyjny, kwartalna oszczędność, nie starcza na kupno nowej pralki, a fundusz rezerwowy, prawie nie istniejący połyka jedna wizyta w warsztacie samochodowym. Takich, jak ja jest bez liku, a wielu nie posiada środków na podstawową konsumcję. Wyżywienie, na przykład. Nie może być inaczej w państwie istniejącym jeszcze z zaciągania długów. Od ogółu do szczegółu. Gdy gospodarka się zawali, to nawet sztabki złota nie pomogą. Znam, z opowiadań sytuacje gdy czekolada wywieziona z magazynu Wedla, w 1939 roku, ratowała rodzinę przez cała okupację. Wielki kufer, z bezcenną kolekcja znaczków, został wymieniony na bochenek chleba i kilo słoniny. Powie ktoś, że to wojenne czasy były, a przecież stoimy na ich krawędzi. Masz pieniądze w polskim banku? To większe ryzyko niż trzymanie ich w materacu. Zaciskać pasa? Jak? Jeść kanapki z cebulą i boczkiem? Zapomnieć o maśle i odpiekać suchy chleb pod koniec miesiąca? Dopóki pisiory rzadzą, marnotrawią fundusze, okradają kraj, będzie coraz gorzej. Czy ci, którzy maja pełne lodówki i tresor na ścianie, tego nie czują i nie wiedzą?
nie pozwolić "doorniom żondzić" państwem
1 miejsce w kategorii bzdura roku..
a jak pan redaktor chce zmusic te molochy zeby nie podnosily cen ?
udzialowcy I zarzad firm chce widziec wzrost zyskow .. bez wzgledu na okolicznsci. kazda firma w budgetach zaklada wzrost , jak.nie ma wzrostu to wprowadza sie oszczednosci od pogarszania produkcji przez stosowanie tanszych komponentow po zwolnienia ludzi. wzrost zysku ma byc bo tego ocxekuje zarzad. Inflacja producencka zostala nakrecona w iv kwartqle 2020 r I byla pompowana do konca ubieglogo roku. to co dzis widac na polkach to efekt tamtych wzrostow w przyszlym roku ceny spadna bo inflacja producencka maleje. oczywiscie nie wroca do poziomow z 2019 r.