"Precz z książkami!" - pisał Marek Aureliusz, którego 1900. rocznicę urodzin obchodziliśmy ledwie miesiąc temu. Cesarzowi-filozofowi, autorowi najsłynniejszej chyba książki w historii zachodniej filozofii, nie chodziło oczywiście o to, żeby nie czytać w ogóle. W duchu filozofii stoickiej sprzeciwiał się jednak czytaniu na biegu jałowym.

Przetoczyła się ostatnio przez te łamy i przez łamy Facebooka potężna debata o czytelnictwie. Zaczęła się jak kulturalna (i nieco rytualna) wymiana zdań ludzi kultury, ale skończyła jak połajanka, która znów pokazała, że nasza relacja z książkami bywa dość toksyczna. Jak się okazuje, w Polsce nawet książką lubimy się okładać po głowach, a słowo pisane zamiast podnosić na duchu, staje się kolejnym kijem, który wznosimy nad plecami bliźniego.

PRZECZYTAJ TEŻ: 

Stanisław Skarżyński "Fałszywy kult czytelnictwa. Nie dajcie sobie wmówić, że jeśli nie czytacie książek, to jesteście gorsi"

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Roman Imielski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Czytanie książek niekoniecznie czyni nasz lepszymi ludźmi. (Świetny cytat).
    Jednak nieczytanie bez wątpienia sprawia, że jesteśmy intelektualnie i duchowo ubożsi.
    @marnier13
    To jest dokładnie tak samo jak z pieniędzmi: posiadanie pieniędzy nie gwarantuje szczęścia ale pomaga w jego osiągnięciu. Czytanie też nie gwarantuje rozwoju ale zwiększa szansę że jednak się rozwiniemy. Tak więc cała kłótnia wynika tylko z tego że ludzie nie 'czują' statystyki... :-)
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    @marnier13
    Angole niedawno robili badania... nieczytający posiadają aż 550-600 słów w swoich zasobach intelektualnych, i tyleż rozumieją w mowie potocznej. To wystarcza do oglądania TV, pracy przy taśmie, na kasie, z kielnią i młotkiem w ręku lub za kółkiem. Czytający z kolei wchodzą na poziom 1500 - 2500 słów rozumianych i używanych w mowie... konwersacje dla nich to przyjemność i niezwykła łatwość... porozumienie między tymi dwoma nurtami jest niemożliwe, mówię o sporach i dysputach np. historyczno-politycznych.
    Tak mówi statystyka. Można się spierać czy nieczytający są gorsi, równi, czy lepsi od tych drugich, ale twardych danych się nie oszuka. Wtórny analfabetyzm jest wszechobecny tylko w jednej grupie takoż i niższy poziom IQ.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Wielce szanowny panie Piotrze Stankiewicz doktorze pisarzu i filozofie! Jak na status i tytuły to szanowny pan zdumiewająco nie rozumie, o co tu chodzi i idzie dokładnie śladem Skarżyńskiego, który tę bezsensowną gó...burzę rozpętał.
    Ale najpierw to. Pisze pan: "debata o czytelnictwie. Zaczęła się jak kulturalna (i nieco rytualna) wymiana zdań ludzi kultury". Sorry, ale to jest nieprawda, taki malutki symetryzm, bo debata była, owszem, kulturalna ze strony Dehnela i Miłoszewskiego czy redaktora Wysockiego ale teksty Skarżyńskiego bynajmniej kulturalne nie były. Kulturalna dyskusja polega bowiem na przedstawianiu argumentów rzeczowych, merytorycznych i dopuszcza co najwyżej drobną i im bardziej wyrafinowaną, tym lepiej, złośliwość. Teksty Skarżyńskiego były zwyczajnie chamskie i jako takie nie spełniały kryterium kultury.
    Teraz co do samego problemu. Otóż Skarżyński w typowo erystycznym chwycie uznał, że istnieje problem polegający na tym, że są tacy, którzy uważają że to czy ktoś czyta książki czy nie określa czy człowiek jest dobry czy nie. Wciska nam przy tym Skarżyński mit o tym, jak to rzekomo czytelnicy uważają nieczytelników za gorszych.
    Łatwo zauważyć, że Skarżyński nie definiuje tej "dobroci" co wprowadza czytelników w błąd (jak i szanownego pana doktora) i uznają oni, że chodzi tu o dobro ogólne, wedle którego mówimy że ten jest sk...syn, a tamten to "dobry człowiek" a w takim ujęciu jest oczywiste, że o takiej "dobroci" nie decyduje półka z przeczytanymi książkami w tle podczas pogaduszek on-line.
    Wychodząc zatem z błędnej przesłanki Skarżyński pisze bzdety o rasizmie czytelniczym ze strony czytających, skierowanym przeciwko nieczytającym wystawiając się w oczywisty sposób na cięgi ze strony mojej i tutejszych komentatorów oraz grzeczne polemiki dwóch pisarzy i jednego dziennikarza. Nie rozumie oczywiście ich argumentów i pisze o pisarzach, że to "tacy czytelnicy, którzy książki używają by walić nią w łeb przeciwników". Ot, taka to "kultura" Skarżyńskiego.
    A rzecz jest prosta jak budowa cepa: czytanie jest ludzkości potrzebne do rozwoju i jeszcze wystarczająco długo takim będzie, by wiedzieć, że głoszenie bzdetów anty-czytelniczych jest zwyczajnie szkodliwe. Zwłaszcza w kraju, gdzie czytelnictwo dramatycznie spada od czasów komuny. Jest oczywiste, że lektura lekturze nie równa ale to samo dotyczy dokładnie każdego medium dostarczającego jakiejkolwiek wiedzy czy informacji. Nie będę powtarzał argumentów za czytaniem: zrobili to już Dehnel z Miłoszewskim i Wysocki obszerniej i lepiej.
    Dodam tylko, że póki co tylko książki, a raczej "słowo pisane" umożliwia jakiekolwiek istnienie i funkcjonowanie wszelkiej nauki, prawa, techniki, itd. Tego nie da się robić przy pomocy filmików na YT ani nawet najpiękniej filmowanych seriali platform streamingowych. A słowo pisane wymaga przeczytania. Kto zatem nie czyta, jest najczęściej zwyczajnie głąbem w tych dziedzinach, w których wiedzę konieczną czerpiemy z czytania.
    Jest głos w tej dyskusji, którzy wszyscy (poza mną) pomijają i jest to głos sensowny i ważki, zatem go przypomnę a nieznających zachęcę do zapoznania się (można wysłuchać, jeśli kogoś słowo pisane męczy). To książka Jacka Dukaja "Po piśmie". Dokładnie na temat. Łatwe to nie jest ale warto.
    Serdeczności załączam.
    @willie1950
    Dukaj dla nieczytających, to jak Pan Tadeusz dla dziesięciolatka. Chopie, co Ty proponujesz głąbom do czytania? Trzeba zacząć od Szklarskiego, przebrnąć przez Sienkiewicza i Fidlerów, Centkiewiczów i Konopnicką... a Po Piśmie za kilka lat może : -).... pozdr
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    @simon39
    Chłopie! Pisząc takie bzdury dajesz dowód na to, że sam powinieneś wrócić do nauki czytania ze zrozumieniem. Czy ja moją propozycję kieruję do nieczytających? Czy tu w ogóle tacy zaglądają?
    Ech...
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    sprzed wojny-ortografia
    @eleka3604
    Przecież to cytat. Pretensje do tego "intelektualisty", który chwali się, że znaczna część "jego" księgozbioru pochodzi pewnie z zakupów dziadka czy pradziadka.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Dzięki Panie Piotrze za ten artykuł. Nic dodać, nic ująć. Może się tylko zastanowić nad zakończeniem tamtego cytatu - "...ty chory psychicznie śmieciu z gó'wna." Posiadacz tysięcy książek, doktor nauk jakichś, kochający wiedzę a pogardza chorymi? Do tego uważa, że z gó'wna można coś innego zrobić niż śmieci, taka jest tego określenia wymowa. I ma rację, niechcący, bo to g... za nawóz może służyć i płody piękne namnażać. Pozdrawiam.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    >>>kocham wiedzę, zrobiłem doktorat, mam 6 tysięcy książek, znaczna część z przed wojny<<<
    Jak na doktora to troszkę z ortografią niekoniecznie autorowi po drodze. "Z przed" zamieniamy na sprzed. Ale to taka maluśka żartobliwa uwaga, chociaż to cytat więc może tylko się czepiam niepotrzebnie:-) Ogólnie się z autorem nie zgadzam, osobiście mam trzech szwagrów, którzy nigdy nie przeczytali żadnej książki, murarz, mechanik, monter. Można z nimi pogadać na każdy temat, ale ubogość języka jakim się posługują jest porażająca. Tzw. wtórny analfabetyzm objawia się w każdym zdaniu... próby argumentowania spraw bieżących, a nie daj boże dywagacje historyczne, kwitowane są rozdziawianiem ust i głupawymi uśmieszkami. Zresztą chłopcy trzymają się razem i mają mnie co najwyżej za dziwaka. Są zdeklarowanymi katolikami, msza niedzielna to obowiązek jest dla całej rodziny, obiad tylko w domu, restauracje odwiedzają idioci, nieumiejący policzyć, że za jedną porcję w knajpie, żona w domu ugotuje na dwa dni dla czteroosobowej rodziny. Raz próbowałem wszystkich zapisać na wyjazd z naszej wioski autokarem z Kołem Gospodyń, na "Carmen" do Łodzi... tylko z politowaniem popukali się w główki swoje. A książki do ręki biorą tylko ludzie leniwi, którzy mają za dużo wolnego czasu, taki przekaz płynie od moich szwagrów, ale czy tylko moich? Takich szwagrów mamy w Pomrocznej Ojczyźnie mrowie... czają się w każdym zaułku, na każdej ulicy i w każdym budynku, że o władzy nam miłościwie panującej nie wspomnę, a wystarczyłoby np. powiązać 500+ z przeczytaniem książki. Nie przeczytasz, zabieramy stówkę... żartuję, to nierealne by było, ale nie daj boże minister Czarciu podchwyci pomysła i nakaże czytanie biblii, przygotowując dziatki do nowego kierunku studiów? Cała Pomroczna czyta dzieciom pismo święte! Piękne hasło, czyż nie?
    @simon39
    Piękne hasło, to prawda.
    Po kilkunastu latach wyszłam z biblioteki i czytając te artykuły oraz komentarze zastanawiam się który mamy rok. 2221? I koniec cywilizacji? Zaczynamy wszystko od nowa? Znowu? Przerażające, że ktokolwiek takie tematy porusza. Z ciekawości weszłam do księgarni... I już chyba wiem czemu. Wracam do książek sprzed wieków. Tam przynajmniej jest ciekawie i zabawnie.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Ktoś napisał, że "większość seriali na Netfixie jest lepsza i bardziej kreatywna niż jakakolwiek książka" - pod względem fabuły, być może. Ale nic nie zastąpi książki w rozwoju kreatywności i wyobraźni odbiorcy. Film jest obrazem już danym, wyobrażeniem i interpretacją reżysera. Czytając, to my tworzymy świat opisany słowami. Dla każdego z nas kazde słowo ma trochę inne znaczenie. Kiedy mówię stół, to znaczy i wyglada on inaczej niż ten, który masz na myśli itd. , nie mówiąc już o bohaterach czy sposobie interpretacji tekstu. Tego, oczywistego, aspektu brakowalo mi w dyskusji.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Dziwność dyskusji o czytelnictwie wzięła się z wpatrzenia w oznaki statusu (osób czytających), zamiast mówienia właśnie o tym, co nam książki dają. Ja czytam, Ty nie czytasz i wice wersja. I plemienna mechanika już działa, no bo "ŁKS nie czyta książek".
    Oczywiście, poczucie własnej wartości skądś trzeba brać, ale chyba nie warto z tego, że uwierzymy, gdy ktoś nam oznajmi, że dowolny trend jest jakiś. Książki są narzędziem rozwoju i dlatego są dobre, a zauważenie, że ktoś coś nie ma nic do rzeczy w tej konkretnie kwestii.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Czyli jeśli nie mam instagrama i przeczytanych książek nigdzie nie wrzucam, a biblioteczki nie mam w widocznym miejscu, to chyba czytam właściwie ;) Czyli dla siebie i dla - na ogół - dawno zmarłych Autorów, doceniając ich kunszt i styl.
    @natassja
    I tak cały czas tylko tych - "dawno zmarłych"? Nic nowego? Trupy autorów muszą się odleżeć, żeby warto było sięgnąć po ich twórczość?
    już oceniałe(a)ś
    0
    1
    @natassja
    Ilu beemką na msze jeździ, z kutego żelaza ogrodzeniem i glazurowaną dachówką innym w oczy świeci i dębowe półki grzbietami książek pokazuje? Jedni czytają by się chwalić. Drudzy czytają by coś w siebie wnosić. Co wnoszą? To, co chcą. I tyle. Hej!
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @natassja
    I tego trzymaj się. Myślę, że jest nas sporo.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0