Autorka jest doktor habilitowaną nauk o polityce na Uniwersytecie Warszawskim, specjalizującą się w problematyce siły państw.
W ramach powyborczych podsumowań i rozliczeń wiele krytycznych słów padło pod adresem partii opozycyjnych. Zgadzając się z tym, że nie ma rozwoju bez uczciwej oceny sytuacji, chciałabym zwrócić uwagę, że krytyka opozycji w warunkach narastających tendencji autorytarnych powinna być prowadzona roztropnie i świadomie.
Po pierwsze, należy wziąć pod uwagę, że kandydat opozycyjny, kimkolwiek byłby on, gra już na bardzo nierównym boisku. Realny demontaż wszystkich niezależnych instytucji państwa (z wyjątkiem Rzecznika Praw Obywatelskich), jakie standardowo istnieją w demokracjach, powoduje, że PiS zmienił już na swoją korzyść zasady gry w sposób bezprecedensowy od 1989 roku. W skali nieporównywalnej do wszystkich będących wcześniej u władzy partii zaprzągł też do swoich celów należące do wszystkich Polek i Polaków zasoby państwa: spółki skarbu państwa, media publiczne, a także rozmaite mające formalną autonomię agencje. Partia władzy dysponuje też aparatem bezpieczeństwa, którego wykorzystanie nie jest poddane kontroli żadnych niezależnych instytucji, te bowiem przestały już istnieć.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Jest prawdą, że zasada podziału głosów według d'Hondt'a powinna być na stałe wpisana w strategię każdej siły politycznej w Polsce, a przede wszystkim rozdrobnionej do granic możliwości opozycji.
I warto sobie uświadomić, że "zjednoczona prawica", pomimo wewnętrznych walk różnych frakcji stale występuje pod szyldem "pis" i dzięki temu demoluje państwo i wyczerpuje jego zasoby finansowe do dna.
Tak samo powinna zjednoczyć się opozycja. I nie chodzi o uwspólnienie programów, tylko o ustalenie jednego celu, jakim powinno być odsunięcie pisowców od władzy. I warto naprawdę wycofać z pierwszego szeregu tych opozycyjnych polityków (i polityczki), którzy szarżują zbyt mocno, dzierżąc w swoich rękach jedynie scyzoryki i maczugi słowne, niemniej z racji zbyt częstego ich używania, robią znacznie więcej szkód niż pożytku.
I przypomnę, że zwarcie szeregów po opozycyjnej stronie wymaga również szeroko rozumianej współpracy pomiędzy wyborcami lewicy. ludowców, chadeków, wolnomyślicieli i tych z liberalnego centrum. Nasza współpraca, zamiast bezmyślnego okładania się i wiecznego krytykowania wzajemnego, zdziała "cuda" i naprawdę pozwoli dogadać się naszym reprezentantom politycznym.
Może Twoim celem jest pokonanie PiS ale niekoniecznie jest to cel np. PSL. Oni muszą przede wszystkim przetrwać i jeśli wyjdzie im, że w tym celu powinni przede wszystkim atakować PO a nie PiS, to tak zrobią, jak jaki Kosiniak. Co narodowcom po zjednoczeniu? Stracą wyborców na rzecz PiS i tyle.
"Opozycja" to twór wyimaginowany, nie ma czegoś takiego. Są tylko zawodowe partie i ich interesy.
Przykre! Przy takim Twoim pesymistycznym podejściu jako wyborcy naprawdę trudno będzie zbudować po tej anty-piowej stronie chociażby taktyczne porozumienie.
Spróbuj chociaz przestawić sowje myslenie ze skrajnego pesymizmu do średnio umiarkowanego realizmu, a wtedy zobaczysz, że odsunięcie pisowców od władzy stanie się i Twoim celem, nie tylko moim.
Gdyby było mniej egoizmu partyjnego w partiach opozycyjnych to opozycja wygrałaby te ostatnie wybory.
Drogą do sukcesu w przyszłości jest ograniczenie egoizmu partyjnego w opozycji i postawienie na wspólny cel jakim jest przywrócenie demokracji w Polsce i wyeliminowanie dyktatury pisu
Słusznie prawisz! A pomyślałaś o powszechnym, społecznym i ponadpartyjnym ruchem z pozytywnym programem jak pierwsza „Solidarność”. Tego boi się najbardziej PiS!
Żeby przetrwać, to muszą zjednoczyć się w opozycji. W przeciwnym wypadku pisowce ich zeżrą z ćlamaniem. Podobnie, jak Konfederację.
Egoizm partyjny - bardzo dobre określenie. Masz rację Drogi pentagram, ten egoizm w najbliższym czasie powinny wyeliminować u siebie wszystkie partie i organizmy opozycyjne.
O takim ruchu pomyślał już Rafał Trzaskowski. Ogłosił przecież, że chce tworzyć "powszechny ruch obywatelski", czyli "nową solidarność". Wystarczy tylko się do niego przyłączyć. Indywidualnie, jako organizacja pozarządowa, nowa formacja prawno-organizacyjna czy też jako partia polityczna, bez względu na swoją długość funkcjonowania na scenie politycznej.
Czemu pesymizm i co to ma do porozumienia jakichś partii? Zwyczajnie widzę świat jakim jest, a nie jakim chciałbym, żeby był. Mógłbym głosować prawie na każdego przeciw Dudzie, choć z ministrantem mógłbym mieć poważny problem. Nie wspominając na faszystach.
Optymizm i zwalanie wszystkiego na jakąś "opozycję" do niczego nie prowadzi, co najwyżej jest usprawiedliwieniem dla "liberalnej" i "nowoczesnej" części społeczeństwa, zwalnia z robienia czegokolwiek i z odpowiedzialności.
Naprawdę nie wydaje Ci się co najmniej zabawnym, że jakaś pani dr hab. i grupka komentatorów poucza kilka partii politycznych?
Podobno wszystkie partie polityczne słuchają swoich wyborców. Komentatorzy na forum tez się do nich zaliczają. To teraz zastanów się jaka powinna być odpowiedź na Twoje pytanie.
Dotarlem do zdania 'W warunkach gry pod górkę realne jest, że pustka po PO, PSL czy Lewicy nie zostanie niczym wypełniona', ktore pokazuje, ze Autorka zbyt teoretyzuje, by byc w stanie odpowiedziac na kluczowe pytania (na ktore w GW nie odpowiedzial ZADEN z kilkudziesieciu Autorow piszacych o wyborach prezydenckich) pozwalajace rozumiec co stalo sie 12 lipca. I dlaczego.
Te pytanie brzmi: dlaczego A. Duda wygral, a R. Trzaskowski przegral?
Co o tym zdecydowalo: program PiS (strategia), taktyka polityczna, polityczna propaganda i socjotechnika, skuteczne poslugiwanie sie przez Kaczynskiego narzedziami wladzy, itd? Dlaczego oferta polityczna PiS przyniosla tej partii 6 z rzedu zwyciestwo wyborcze?
Co takiego wyborcom ofiarowuje PiS czego nie moze przebic opozycja swoja oferta? Jaka to ma byc oferta?
Wszystkie rozwazania Autorki nt. roli partii politycznych w odsunieciu PiS od wladzy sa drugorzedne i powszechnie znane, lacznie z tym, ze system D'Hondt'a preferuje wielkie formacje polityczne.
To o czym Autorka nie pisze, a co jest KLUCZOWE do zwyciestwa opozycji i odsuniecia Kaczynskiego od wladzy, to KSZTALT OFERTY POLITYCZNEJ z jaka opozycja powinna ruszyc do wyborow parlamentarnych 2023 r. Z oferta wiaze sie tez scisle okreslenie politycznego 'targetu' opozycji, czyli zdefiniowanie do jakiej populacji Polakow chce sie zwrocic o poparcie i jakim jezykiem powinna polityki z nia rozmawiac. Do jakiej wizji Polski XXI wieku chce ja przekonac i uczynic ja wizja 11 - 12 mln Polakow, ktorzy za 3 lata w wyborach parlamentarnych pokonaja PiS.
sprawiedliwie a nie okrutnie
Czy nie lepiej powiedziec ze Kamisz zostal sprawiedliwie ukarany? :-)
Holownia zostal niespraweidliwie nie ukarany, ze pomogl skutecznie Dudzie wygrac wybory. Bez niego chyba juz po PiSie. Szkoda ze Holownia byl kandydatem.
w punkt
Myślę, że Hołownia też oberwie. Należy mu sie chyba bardziej niż Kamyszowi, bo ten drugi przynajmniej nie zniechęcał do głosowania w II turze
Kosiniak Kamysz jest Janem bez Ziemi.
Całość wyborców (chłopów) wziął mu PiS, to samo spotkało zawsze konkurujące z PSL-em SLD.
Znaczące było początkowe wysokie poparcie K-Kamysza, gdy PO swoim zwyczajem wystawiło organicznie niewygrywającą Kidawę. Moim zdaniem to była rozpacz nie-pisowskich wyborców...
Nie wiem, czy zwróciliście uwagę na żenujące zachowanie K-K i Hołowni - oburzenie i pretensje do PO, że wystawiła w ostatniej chwili Trzaskowskiego. Biedroń też był nie całkiem w porządku.
Bzdury. WK-K dostal niecale 3% glosow, gdyz polska wies i male miasteczka zdominowal PiS. KIdawa-Blonska i Trzaskowski nie mieli tu NIC do rzeczy.
Otóż, wobec oporu społeczeństwa, bojkotu MKB oraz kompletnej nieudolności i partactwa Sasina nie dało się tak po ludzku zorganizować tzw. kopertowych wyborów, więc przykryto to Gowinowskim balonikiem, a przy okazji wyrugowano z PiS ostatnich "sprawiedliwych". Mówiąc wprost, zrobiono czystki, by PiS, który stał i wciąż stoi przed pandemiczną ścianą z opróżnioną przezeń państwową kiesą, nie miał ani jednego słabego ogniwa.
Nie ma co naiwnie liczyć na przekonanie jakiegoś indywiduum ze Zjednoczonej Prawicy vel PiS. Jeno śmiech i szydera będzie.
A przyjąć do wiadomości jedyną realpolitik - faktem dokonanym jest, że już teraz mamy dyktaturę i autorytaryzm, które nieudolnie próbują się ugruntować na krótkich kaczych nóżkach.
Żadne pełzanie w pół drogi. Polska jest w stanie ognia. Czas ugasić ten PiSowski pożar. Wspólnie, jak pokazał nam Trzaskowski.
Bosze, jakie nowe partie?! Zbudowanie partii, to nie założenie stowarzyszenia!
Co konkretnie w tym takiego trudnego?
Formalnie pewnie nie jest to takie trudne. Był przecież czas, że mieliśmy kilkanaście kanapowych partii. Niektóre nawet uzyskały 10%. I co z tego?
I takie ma być lekarstwo na obecną sytuację - tworzymy nowe partie, załóżmy, że w wyborach wystartuje z 10 - to jest dopiero recepta na kolejną wygraną pisowców.
Budujmy wokół tego, co jest. Wymagajmy, aby obecnie funkcjonujące partie dogadały się co do pryncypiów i kombinowały, żeby wejść do sejmu z większością.
Tylko co począć z przerośniętymi ambicjami poszczególnych ludzi. A to właśnie uniemożliwia jakąkolwiek współpracę. Bo "nie będę niczyją przystawką, wolę umrzeć indywidualnie".