Mike Tyson reklamuje powstanie warszawskie. Czytając z telepromptera, monotonnie duka o poświęceniu i odwadze polskich bohaterów, którzy są dla dla niego „prawdziwymi mistrzami”. Na sobie ma dwa logo – Polski Walczącej na powstańczej opasce i producenta napoju energetycznego.
Mam problem z tym spotem, tak jak mam zresztą problem z samym powstaniem warszawskim i pamięcią o nim. Z jednej strony: minęły 74 lata, może wyegzorcyzmujmy już tego upiora, który wisi nie tylko nad polską historią, ale też współczesnością. Zdejmijmy je z piedestału z napisem: „Najświętsza esencja polskości, profanacja grozi śmiercią lub ciężkim kalectwem”, i relegujmy do kategorii po prostu wydarzenia historycznego.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
To wszystko opisano w szczegółach. Kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi związanych przysięgą wojskową wyslano z gołymi rękami na rzeź, mamiąc niechybną interwencją i pomocą Zachodu. Dwadzieścia razy więcej cywilnych, bezbronnych mieszkańców wystawiono na śmierć. Trzeba pisać także o bezpośrednich przyczynach kapitulacji, o tym że to nienawiść cywilnych mieszkańców do powstańców była jej głównym powodem. Znam to z opowiadań rodziców - powstańców.
Może tego dokona młode, trzeźwe pokolenie, niezwiązane koniecznością gloryfikacji własnej, mocno polukrowanej przeszłości, bo to prowadzi donikąd. I nie zgodzi się z samobójczą tezą, że możemy dokopać wszystkim dookoła, bo "dokopaliśmy" kiedyś Niemcom.
podpisuję się oburącz.
A jeśli chodzi o wywody p. Wężyk, to tym razem są mocno pokrętne. "Bękarty wojny" to Tarantino, i każdy średnio rozgarnięty wie, co to znaczy, więc na punkt odniesienia wobec nacjonałbolszewickiej komerchy wokół PW nadaje się słabo.
Do oceny dodałbym tradycyjnie dwa słowa o skutkach: hekatomba młodej, świadomej i patriotycznej inteligencji warszawskiej była najwspanialszym prezentem, jaki można było darować Stalinowi. Ci wszyscy nominalni antykomuniści powinni gardłować za pośmiertnym sądem wojennym dla Okulickiego, bo to on otworzył szeroko wrota dla władzy komuchów.
Zamiast nikczemnie obrażać pamięć ofiar Powstania całym tym sztafażem "patriotycznych" szmat, dziar, vlepek i ch... wie, czego jeszcze, trzeba płakać nad ich bezsensownie straconym życiem i zaprzepaszczonymi szansami na lepszą historię Polski po wojnie.
Nikt rozsądny nie mówi, że powstanie miało jakikolwiek sens. Moment był najbardziej nieodpowiedni. Rosjanie doszli do Wisły. Zajęli co swoje i czekali do lutego 1945r. W Jałcie postawili sprawę jasno. Chcemy więcej. Zachód się zgodził i ofensywa ruszyła. Stalin obiecał w Polsce demokrację i była socjalistyczna. Teraz Polacy z własnej woli budują wraz z Węgrami demokrację nielberalną i katolicką. Okupantem jest KK.
To nie jest jedyna lekcja, której nie odrobiliśmy. I jakoś wcale nie mamy ochoty, żeby to nadrobić. To przecież byłoby niepatriotyczne. Patriotyzm w obowiązującym obecnie rozumieniu, to negowanie jakichkolwiek skaz na nieskazitelnym, wspaniałym obrazie narodu i jego historii
"Z braku zwyciestw, czcimy porażki"
ależ mamy zwycięstwo, i to odniesione całkiem niedawno! W 1989 uwolniliśmy od komunizmu nasz kraj, jednocześnie porywając za sobą połowę Europy! To jest nasze wielkie zwycięstwo, niestety konsekwentnie zohydzane
Tylko że zwycięstwa mamy ale ten nieszczęsny mesjanizm który nam wpoili romantycy ciągle u nas pokutuje. O jedynym wygranym powstaniu nikt nie pamięta. Zwycięskich bitw poza Grunwaldem i Wiedniem (z czego w tym ostatnim zwycięstwo było tak naprawdę tydzień później w innej bitwie). Powiem że ostatnio stwierdziłem iż świętowanie zwycięstw w Polsce nie pasuje Kowalskiemu nie ma wtedy na co ponarzekać.
Słusznie. A prócz tego antypomnika, należałoby pamiętać (niekoniecznie stawiając monumenty, ale choćby ucząc w szkołach) o skazanych u nas na zapomnienie postaciach postępujących w sposób racjonalny. O tych, którzy dla Polski w konspiracji zamiast strzelać wywołując głównie represje i do siebie nawzajem, ryzykowali życie prowadząc tajne nauczanie (w Warszawie też, tam wyginęli z winy idiotów). I o innych mądrych. Mieliśmy np. niemało wybitnych uczonych, ale o większości wiedzą jedynie specjaliści od historii nauki - ludzie ci nie strzelali, nie szukali sławy na miarę Herostratesa. Ot, pracowali, żeby ten kraj nie był zupełną, beznadziejną pustynią. W tym otoczeniu to prawdziwy heroizm.
Stalin chyba poszedł do kościoła i modlił się, żeby powstanie trwało jak najdłużej i dziękował Niemcom. Tego chyba sam Stalin nie oczekiwał.
A nie powstał on ostatnio na pl. Piłsudskiego, pomnik znaczy.
Jeno interaktywna tablica wyjaśniająca Historię Głupoty Polskiej i sprawa będzie załatwiona, ku przestrodze następnych pokoleń, obejdzie bez agresji wobec materii.
Jestem za! Każdy kolejny rok to buzująca polska głupota idąca w kierunku samozniszczenia.
Otóż tak to nie wyglądało.
Wyglądało tak jak przedstawił to nasz wybitny Reżyser Pan Andrzej Wajda w dokumencie "Kanał". A więc mnie też ta komercjalizacja nie razi, bez komercjalizacji się dziś nie obejdzie, takie czasy, obojętnie czy historia czy piłka nożna. Natomiast razi mnie to, że polskie dzieci błędnie się wychowuje w przekonaniu, że wojna to zabawa. Że można pójść na czołg z butelką czy z szablą i wygrać wojnę.
Nie można. To samobójstwo.
I żaden Kmicic sam wojny ze Szwedami też nie wygrał jak bajkuje Sienkiewicz. A potem wychowani na tych romantycznych bajeczkach gięli żywi ludzie z pseudonimami Kmicic. A dzieciaczki wychodzą po zabawie w muzeum przekonane, że Polska wygrała powstanie. Nie wygrała.
Tak jak klęska 27:1 nie jest wygraną.
Kolejne pytania; czy Francuzi, Anglicy rozmawiają bez patosu o IWW, a Amerykanie z południa o Wojnie Secesyjnej?
Dopóki będzie żył ostatni uczestnik czy uczestniczka Powstania jestem za organizowaniem uroczystości, życzyłabym sobie aby Powstańcy swoje ostatnie miesiące czy lata życia przeżyli w dobrobycie otoczeni opieką. RP, która tak hojnie obdarowuje KK czy ojca R może wydać kilka milionów na ten cel.
Jestem wnuczką Powstańców, którzy zginęli w czasie Powstania, córką dzieci powstańców, które przeżyły straszną traumę, traumę która została na całe życie. Rodzice nie rozmawiali na ten temat ze mną - nie byli w stanie, a ja nie naciskałam. Z Powstania wyszły jedynie kobiety z dziećmi, za cały majątek miały butelki z wodą i papiery dokumentujące ich wykształcenie. Straszliwie mi żal prawie 200 tys. zamordowanych czy zabitych Warszawiaków, 18 tys Powstańców, spalonej, zburzonej Warszawy i tych bezcennych dzieł sztuki czy milionów tomów książek, które uleciały z dymem czy zostały zniszczone przez tony walącego się gruzu.
-
Nie będę się wymądrzać co powinno się zrobić w tamtym czasie, kto popełnił błędy etc. Wolę by Muzeum Powstania poświęciło dużo więcej miejsca na pamięć o zamordowanych Cywilach i Mieście. A przede wszystkim na promowanie pokoju - czasu bez wojny, bez dzieci-żołnierzy latających z karabinami po lesie. Nigdy więcej wojny
Gdyby teraz co do czego przyszło, to PiS pierwszy wyrywałby na "Zaleszczyki". Zresztą, założę się, że teraz politycy, biznesmeni, średnia zamożna klasa, mają obmyślone sposoby ucieczki.
"Bo najdzielniej biją króle, a najgęściej giną chłopi".
Niemniej jednak, dobry tekst.
W historii, jak w całej rzeczywistości, nic nie jest jednoznaczne. Ale, jak mawiał mój dziadek, gdyby nie Rewolucja Francuska, wszyscy byśmy teraz paśli krowy na łące, przygrywając sobie na fujarce.