Zatroskani pochodami nacjonalistów obywatele uradowali się z pewnością, słysząc długo wyczekiwane słowa prymasa Wojciecha Polaka. Ucieszyłem się i ja, bo przecież są powody. Prymas powiedział to, co już dawno temu powiedzieć należało i co oznacza, że w Kościele, którego część weszła w sojusz nie tylko z „dobrą zmianą”, ale również z narodowcami, do głosu dochodzą odruchy obronne. Widok budzącej jak najgorsze skojarzenia brygady ONR-u paradującej przez Warszawę z krzyżem na czele pochodu wyczerpał niezmierzoną dotąd cierpliwość hierarchów. „[Krzyż] nie może być niesiony na czele jakiejś grupy, która sama może wołać, że jest wierząca, gdy podczas tego marszu czy pochodu padają słowa nienawiści, złości, agresji, podszyte wprost chęcią poniżenia innych ludzi – to jest bluźnierstwo”. Tako rzecze prymas Polak i nie chodzi mu bynajmniej o spektakl „Klątwa”.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze