Telewizja Polska i Polskie Radio zawsze będą politycznym łupem. Ich prywatyzacja zwiększyłaby pluralizm i pozwoliłaby uniknąć absurdalnego podatku finansującego rządową propagandę.

Przed kilku laty grupa intelektualistów przygotowała projekt ustawy o mediach publicznych. TVP i Polskie Radio miały zostać wyjęte spod władzy polityków, a nadzór nad nimi przekazany społecznemu komitetowi niezależnemu od polityków. Przewidywano kontrolę jakości programów i finansowanie z podatków.

Krytykowałem ten projekt, uważając, że ostatecznie i tak nie zostanie wprowadzony w życie. Proponowałem prywatyzację telewizji i radia, a przynajmniej części programów.

„Prywatyzacja” to straszne słowo, którego nie znoszą będące dziś w konflikcie lewica i prawica. Jako zwolennik prywatyzacji dostałem etykietkę „neoliberała”, czyli bezdusznego zwolennika pogłębiających się nierówności. Pryncypialny odpór prywatyzacji mediów państwowych dawał Jacek Żakowski, wielokrotnie twierdząc, że to pomysł barbarzyński, wysuwany jedynie przez osobników nierozumiejących, jak ważną misję mają te media do spełnienia. Nie wyjaśniał, za kadencji którego prezesa TVP była apolityczna i realizowała misję.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Już myślałem, że pan Gadomski coś odkrywczego napiszę, ale pan Gadomski zawsze pisze to samo. Brakuje panu Gadomskiemu nieco gimnastyki umysłowej i prawdę mówiąc, nie bardzo rozumiem, jak ktoś, kto klepie cały czas tę samą opowieść, bez żadnej samorefleksji, bez żadnej rewizji poglądów, czy choćby skonfrontowania tych poglądów ze skutkami, które wygenerowały może tak bezkarnie wypowiadać się we wciąż największym polskim dzienniku. Wiem, Balcerowicz też może, ale to smutne, a nawet śmieszne, że tacy ludzi uchodzą w tym naszym zacofanym kraju za autorytety.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Cóż panie Gadomski, etykietkę neoliberała przyklejono panu bardzo trafnie, bo jest pan wbrew dzisiejszej wiedzy dalej neoliberałem czyli zwolennikiem prymatu biznesu nad państwem i społeczeństwem. Dowodem tego jest choćby powyższe żądanie prywatyzacji mediów państwowych. A jak pan myśli jakie treści będą te prywatne media preferować? Bo jak prywatne to właściciel decyduje co będziemy oglądać i jakich komentarzy słuchać. A ja nie chcę słuchać jak to wolny rynek pozwala na rozwój i dobrobyt jednego człowieka zapominając że 100 pozostałych klepie biedę, nie chcę słuchać o PKB które ciągle rośnie tylko ludzie z tego nic nie mają, nie chcę słuchać o Polsce jako potędze eksportowej kiedy 70% tego eksportu to wywóz z montowni wyrobów zachodnich koncernów. Sorry, mamy przykłady TVNu czy Wyborczej że tak będzi wyglądać prywatna TVP. A opłatą za publiczne media niech pan nie straszy, istnieje w całej Europie i płacą ją wszyscy, czy mają telewizory czy nie. Przy okazji, dlaczego panu nie podoba się projekt przygotowany przez grupę intelektualistów wyjmujący TVP i PR spod władzy polityków? Byłby groźny dla biznesu?
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    z pełnym szacunkiem panie Witoldzie, myślę, ze nie przemyślał Pan tego postulatu. Prywatyzacje ne jest żadnym panaceum. Prywatny dyfuzor będzie tylko nastawiony na zysk, wiec sporo seriali, reality show, trochę sportu, to zwiększa oglądalność co zwiększa ilość reklamodawców. W polsko języcznej Wikipedii znajdujemy taka definicje: "Nadawca publiczny[1] (także potocznie media publiczne) – radio, telewizja i inne media stanowiące własność skarbu państwa. Regulowane w Polsce przez ustawę o radiofonii i telewizji. Środek masowego przekazu ustawowo zobowiązany do szerzenia tzw. społecznej misji programowej, bowiem generowanie zysków nie jest jej podstawowym zadaniem. Dlatego też ramówki nadawców państwowych zawierają m.in.: programy kulturalne, magazyny przeznaczone dla mniejszości narodowych i etnicznych oraz magazyny religijne. Nie oznacza to braku takiego programu w stacjach komercyjnych - np. w Polsce stacje komercyjne, takie jak Telewizja Śląska, Religia.tv zawierają podobne programy. Z kolei np. Telewizja Polska posiada stacje traktowane jako stricte komercyjne, kodowane mimo „misji programowej”, np. TVP Sport. W niektórych państwach telewizje państwowe w ogóle nie istnieją[potrzebny przypis], w innych zaś odgrywają dominującą rolę na rynku medialnym (np. brytyjska korporacja BBC). Telewizje publiczne niekoniecznie muszą być stricte państwowe; np. w USA PBS to stacja bez ustawowego abonamentu i w zasadzie pozbawiona bezpośredniej kontroli państwa." Myślę, ze powinniśmy zrozumieć, ze media publiczne są własnością narodu a nie partii politycznej. Partia polityczna będąca u władzy nie jest właścicielem Polski, jedynie administratorem i to na czas określony. Myślę, ze to błędne pojmowanie roli rządu jest historycznie uwarunkowane, mamy kolektywna cechę poddaństwa wobec tych którzy dzierżą władzę.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Pierwszy program dla rządu. Drugi program dla opozycji.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Pan Redaktor ma oczywiście całkowitą rację , ale pewnych rzeczy jak np.upadek etosu dziennikarskiego nie da się powstrzymać . Myślę że jak by nie kombinować , to już jest pozamiatane , bo zanim Polskie Radio a szczególnie Telewizja, po dzisiejszym stanie zdoła ( nawet czysto teoretycznie ) - przywrócić sobie minimum wiarygodności - co przecież byłoby operacją dosyć czasochłonną , - to te cywilizacyjne wynalazki po prostu będą już przeszłością... Sam należę do ludzi nie oglądających telewizji już ok. 10 lat , i nie zauważyłem żeby moja kondycja ludzka coś na tym straciła , - powiedziałbym raczej że wprost przeciwnie
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Bardzo to słuszne, tylko jak się uwolnić od Dobrej Zmiany? Naród kocha nowych władców, którzy rozdają swoim sługom pieniądze.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Pełna zgoda co do diagnozy i postulowanego rozwiązania. Autor oczywiście wie, że nie ma najmniejszych szans na wprowadzenie go w życie. Politycy za bardzo lubią takie zabawki. Intelektualiści - i prawo i lewonożni - zresztą też.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0