Nad Dunajem zapanowała euforia już po pierwszym przemówieniu Donalda Trumpa, który stwierdził że „każdy naród ma prawo postrzegać swoje interesy jako nadrzędne względem pozostałych”. – Oto dostaliśmy zgodę z najwyższego ze świeckich na świecie miejsc, by również mieć prawo do stawiania siebie na pierwszym miejscu. To wielki dar – radował się premier Viktor Orban.
Przemówienie zrozumiał po swojemu: liczy, że odtąd Waszyngton nie będzie mu się wtrącał do rządów, nie będzie „prawił morałów” o przestrzeganiu praw człowieka. Podobne życzenie wyrażają też Rosja i inne kraje, których władcy lubią autorytaryzm.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze