Tuż przed końcem kampanii prezydenckiej tygodnik "Do Rzeczy" odpalił bombę, która dała Andrzejowi Dudzie paliwo na ostatnią prostą. Kiedy wydawało się, że dysponent taśm już wyprztykał się z nagrań, tuż przed drugą turą znalazło się jeszcze jedno - nagranie rozmowy Elżbiety Bieńkowskiej, byłej wicepremier, z Pawłem Wojtunikiem, wówczas szefem CBA.
Po publikacji taśmy PiS w Platformę bił z dwóch armat. O pierwszej trudno dyskutować serio. Tylko człowiek, który nie potrafi słuchać ze zrozumieniem, usłyszy na tej taśmie, że Bartłomiej Sienkiewicz kazał spalić budkę pod rosyjską ambasadą w ramach prowokacji na Marszu Niepodległości.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze