Od Tunezji po Jemen i od Libii po Egipt arabskie dyktatury chwiały się wówczas pod presją pokojowego sprzeciwu, a demokratyczna przemiana regionu zdawała się nieuchronna. Bez niej - zgodnie, acz z różnych pozycji twierdzili palestyńscy intelektualiści i izraelscy ministrowie, George W. Bush i Barack Obama - nie będzie tam ani stabilności, ani pokoju; sceptycy co najwyżej zaś stali na stanowisku, że jest ona wprawdzie może warunkiem koniecznym, ale dalece niewystarczającym. Dziś robienie bilansu tych marzeń, które wówczas sam podzielałem, wydaje się zajęciem równie jałowym, co okrutnym. No to zróbmy bilans klęski.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
a jak bylo za rzadow Belgradu?