Ujawnienie teczek przechowywanych w domu generała Kiszczaka sprawia, że wiemy więcej o Lechu Wałęsie z pierwszej połowy lat 70. Ale czy wiemy już wszystko? Być może badania grafologiczne pozwolą odsiać część dokumentów jako fałszywki.
Analiza, której dokonał historyk prof. Andrzej Friszke, prowadzi do wniosku, że szczegółowych realiów zawartych w dokumentach nie można było sfingować. Ale czy to naprawdę znaczy, że te papiery nie są jakąś mieszaniną, rodzajem palimpsestu złożonego z materiałów autentycznych i podrobionych? Może to naprawdę efekt mistrzostwa w tworzeniu fałszywek. Robota historyków nie znosi pośpiechu, teczki Kiszczaka są na razie tylko materiałem do przebadania, a nie wyrokiem w sprawie całej biografii Wałęsy.
Wszystkie komentarze