No jasne, że nie można było. Zwłaszcza ta władza nie mogła tego zignorować. Inna może by zignorowała, ale ta receptory wielce wyczulone ma na głos ludu. Tak wyczulone, że ledwo lud zdąży szepnąć słówko, a ona już spieszy spełniać jego życzenia. Posłanka PiS Krystyna Pawłowicz bąknęła, że Marek Czyż z TVP Info jest "nie do oglądania", a władza w te pędy odsunęła go od prowadzenia programu, żeby zaoszczędzić ludowi dyskomfortu.
Gdy więc lud spontanicznie dał wyraz oburzeniu na Grossa i zażądał, by mu zabrać order, władza z troską pochyliła się nad tym postulatem. Zupełnie jak w 1968 r. Ówczesna władza też pochylała się nad postulatami ludu, który zbierał się - tak samo spontanicznie - na wiecach i masówkach w zakładach pracy i żądał, by pisarze udali się do piór, studenci do nauki, a syjoniści do Izraela. I władza bez wielkich oporów dała się przekonać do tego słusznego postulatu - wsadziła syjonistów do pociągów i wysłała ich w świat, by oszczędzić ludowi dyskomfortu obcowania z tymi osobnikami.
Wszystkie komentarze