Czy malutka Szwajcaria jest miejscem, w którym wykuwa się nowy, lepszy światowy ład? Nie można tego wykluczyć. Ale może się też zdarzyć, że dwie inspirujące wiadomości, które napłynęły stamtąd w niedzielę, zostaną szybko zapomniane.

Pierwsza jest taka, że w Genewie kraje zachodnie porozumiały się - na razie tylko na sześć miesięcy - z Iranem. Wśród nich Stany Zjednoczone, które od 1979 roku nie utrzymują z nim stosunków dyplomatycznych. Kluczowa w tym rola dwóch prezydentów - Baracka Obamy i Hasana Rowhaniego.

Obama oparł się naciskom Izraela i amerykańskich jastrzębi, żeby nie zwlekać, tylko od razu bombardować irańskie instalacje atomowe. Ale też nie odpuścił ajatollahom - przez kilka lat oplatał ich siecią coraz bardziej dotkliwych sankcji. Kiedy eksport irańskiej ropy spadł o połowę, bo za namową Amerykanów kolejne kraje zrywały kontrakty, w Teheranie pojawiła się refleksja, że może nie warto walczyć z całym światem.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Michał Olszewski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    trzy kropki
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Chyba niewiele pan zrozumiał z tego referendum 1:12 Po pierwsze to nie ma czegoś takiego jak naród Szwajcarski - nie ma też czegoś takiego jak narodowe referendum. Jest referendum federalne - stosunkowo żadkość w porównaniu z referendami na poziomie kantonu, czy najczestrzymi na poziomie komuny, czyli odpowiednika dużego polskiego osiedla mieszkaniowego. Mnożnik 12 był chyba ustawiony celowo nierealnie po to, aby przegrać to referendum i jednocześnie sprowokować społeczeństwo do zmiany sposobu myślenia. Gdyby referendum przeszło to byłby dla tutejszych ustawodawców nie lada kłopot z wprowadzeniem takiego prawa, które byłoby bardzo trudne w egzekucji. W Szwajcarii takich rzeczy się nie robi. Wynik referendum należy intepretować tak, że 34% społeczeństwa o jednej z najwyższych stóp życiowych na świecie nie akceptuje nowej twarzy FEUDALIZMU i KOLONIALIZMU w wydaniu międzynarodowych korporacji. I na koniec - prezesi nie są tacy głupi, żeby zacząć myśleć o podwyższaniu pensji pracownikom, żeby powiększyć swoje zarobki. Jeżeli pewnego dnia zacznie się tak dziać we wszystkich korporacjach na świecie to nawet Ben Bernankee nie nadaży z drukarnią pieniędzy. Nie na tym polega "wealth distribution".
    już oceniałe(a)ś
    0
    3
    O tak, myslenie aby pracownik zarabiał coraz więcej, to marzenie każdego europejskiego socjalisty. Takie myslenie nawet socjalizmie w PRL nie miało miejsca. Ale zawsze pochodną wzrostu płac jest wzrost cen. Ten wyscig jest nieustanny i nie powstrzyma go myslenie socjalistyczne.
    >> O tak, myslenie aby pracownik zarabiał coraz więcej, to marzenie każdego europejskiego socjalisty. Zgadza się. Marzył o tym choćby znany socjalista Ludwig Erhard: <a href="http://www.dw.de/image/0,,6408513_4,00.jpg" target="_blank" rel="nofollow">www.dw.de/image/0,,6408513_4,00.jpg</a>
    już oceniałe(a)ś
    3
    0