Emocje i radość poniosły, gdy usłyszałem o wejściu na szczyt Broad Peaku całej czwórki. Cieszyłem się jak dziecko, zapominając, że to jeszcze nie koniec, że powrót bywa większym wyzwaniem.
Informacja o rozdzieleniu zespołu bardziej mnie zdziwiła, niż zaniepokoiła. Berbeka i Kowalski do przełęczy schodzili siedem godzin. A potem szybko uznano ich za zaginionych.
W wygodnym fotelu, bez odpowiedzialności za czyjekolwiek decyzje, źle interpretowałem fakty, dawałem się ponosić emocjom. Dlatego teraz nikt mnie nie namówi do pochopnych ocen i oskarżeń. Od lat żadna górska tragedia nie była dla mnie tak osobistym dramatem i dramatem wielu przyjaciół, którzy jak ja uczyli się od Maćka gór.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze