Na pytanie o bubel roku mam tylko jedną odpowiedź, wiem, że mało oryginalną. To opublikowanie przez "Rzeczpospolitą" wiadomości o odkryciu trotylu na szczątkach tupolewa i natychmiast potem oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego, że katastrofa smoleńska to "niesłychana zbrodnia". Wbrew zdrowemu rozsądkowi, niepodważalnym faktom i ustaleniom komisji Millera, wskazującym, że do katastrofy lotniczej doprowadził splot niefortunnych okoliczności i ludzkich błędów, lider największej partii opozycyjnej od dłuższego czasu sugerował, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Wokół tej obsesji i mistyfikacji zbierał siły polityczne, dążąc do przejęcia władzy. Po publikacji "Rzeczpospolitej" uchwycił się efektownie brzmiącego słowa "trotyl" i wypowiedział publicznie bezpodstawną tezę (wiarygodni eksperci twierdzą, że obecność śladowych ilości trotylu nie jest jeszcze dowodem wybuchu), najwyraźniej dążąc do wywołania zamętu.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze