"Afera Legimi" to pierwsza od wielu lat tak głośna sprawa dotycząca całego rynku książki.
Dotycząca sprzedawców, którzy nie zawsze zachowują się w porządku wobec wydawców, a przyłapani przerzucają odpowiedzialność na czytelnika za pomocą dodatkowych opłat.
Dotycząca wydawców, którzy uwierzyli w system, nad którym nie mają pełnej kontroli oraz zgodzili się na fatalne warunki finansowe, nie dbając o przychody autorów.
Dotycząca w końcu i najważniejszych w tym łańcuchu pokarmowym, czyli czytelników.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
To pójdzie w odcinkach? Rozumiem, że pan Szot się czegoś dowiedział, ale jeszcze nie ujawnia, jeszcze trzyma nas w niepewności.
No bo chyba nie tego, że czytelniczki i czytelnicy powinni być dla rynku książki najważniejsi. I że mieli w Legimi dobry dostęp do książek i to doceniali.
Otóż to.
Nie wiem jak u Was ale u mnie pod artykułem mam reklamy -- kup e-book --> gdzie ? :) W Publio
Grzeją temat w swoim lub czyimś interesie.
Rozumiem, napisać raz, poczekać na zmiany i opisać za jakiś czas, co z tego wyniknęło.
Tu jest mielenie tego samego dzień w dzień. Brak słów czym stała się GW.
U mnie też :-D
Jest bardzo trafne słowo: szmatławiec
Ty tu służbowo? Bo chyba nie wykupywałbyś subskrypcji szmatławca - prawda?
Ja na ten przykład zrezygnowałem z subskrypcji, ale skusiłem się po jakimś czasie na jubileusz GW, bo wyszło dość tani na długi okres. Pomyślałem - za parę złotych to coś się zawsze ciekawego przeczyta. Niestety teraz chętnie bym sprzedał pozostały okres, bo degradacja następuje bardzo szybko. Niestety nie da się. Więc wchodzę na GW, czasem coś się trafi mądrzejszego, czasem poczytam komentarze (chociaż tu też już zrobiło się chamstwo i poziom ulicznej pyskówki) i patrzę jak ten Titanic tonie.
Nie, z ciekawości, jak nisko może upaść przyzwoita kiedyś gazeta
Jak uważasz, że to taki świetny interes, kup akcje Legimi, bo poleciały i lecą.
Oczywiście, na tym polega przejmowanie firmy, że gra się na obniżkę wartości. A potem się ją kupuje
No właśnie, możesz dołączyć i zarobić.
Sprawa wymaga rozliczenia i uczciwej umowy Legimi z wydawcami/dystrybutorami. I zaproponowania czytelnikom rozsądnej kwoty abonamentu.
A jeśli padnie i nic go nie zastąpi?
No cóż, pierwsza myśl to analogowa biblioteka albo piracki chomik.
Ale jest też pomysł który rzuciłem jako żart w rozmowie, a teraz zaczynam się nad nim coraz poważniej zastanawiać - mała podpowiedź: książke (papierową) kupiona w sklepie internetowym można w ciagu 14 dni zwrócić bez konieczności podawania powodu, a w sklepie EMPIK jest to nawet 30 dni (z darmowym Empik premium FREE). Powiecie cebulactwo? I owszem, ale czy specjalnie to się różni od tego co robi rynek książki w stosunku do czytelników? .... No właśnie, niech każdy odpowie sobie sam.