„Wampirze cesarstwo", czyli pierwszy tom sagi o Garbielu de León, ostatnim Srebrnoświętym, który utracił wszystko, walcząc z rządzącymi światem wampirami, pochłonąłem, niemal go nie odkładając. Prawdopodobnie od czasu pierwszej lektury „Wiedźmina" Sapkowskiego nie trafiłem na taką fantastykę.
Jaką? Postmodernistyczną, dojrzałą, a do tego świetnie napisaną. Ogrywającą na nowo znane fabularne klisze, pełnymi garściami czerpiącą z dzieł starszych i lepiej znanych, ale lepiącą z nich coś unikalnego. Zapytałem nawet jej autora, Australijczyka Jaya Kristoffa, czy inspirował się książkami Polaka, ale przyznał, że „Wiedźmina" zna tylko z gier. Cóż. Wielkie umysły myślą podobnie.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Niestety, tak jest od wieków i nie zanosi się na zmianę. To oczywiście pewna przenośnia ale nie tak odległa od rzeczywistości.
Zgadzam się. Nocne niebo na szczęście rozjaśniają rozsiane po nim gwiazdy dobra. Musimy jednak wierzyć, że po każdej nocy, nawet najdłuższej wschodzi słońce i nastaje dzień. Choćby po to, żeby nie „zwariować“. :)
pierwsza część faktycznie, świetnie przetłumaczona. W drugiej, mam wrażenie, nieco większy udział miała AI. Z pewną szkodą dla jakości tekstu.