Kto przeczyta opowieść Krzysztofa Vargi o Normandii, Bretanii i Pikardii, nim wybierze się w podróż na francuską północ, musi być ostrożny. Nie dlatego, że Varga konfabuluje – bo nie konfabuluje. Ale dlatego, że w jego spojrzeniu jest jakiś rodzaj determinizmu: Varga rysuje, śmiało kreśląc kontury, zawsze zdecydowany dociągnąć kreskę do końca.
Powiedzmy, że chcecie zwiedzić zamek w normandzkim Falaise, gdzie na początku XI wieku urodził się Wilhelm Zdobywca. „Zamek wygląda jak wielki kamienny akumulator z przyklejonym do niego silosem na zboże, w środku zaś wycackany jest jak sieciowy hotel" – pisze Varga. – „Właściwie cały ten zamek, który przyjął ostateczną formę w XIII wieku, został zbudowany niemal od początku: to tak jakby wstawić komuś całą szczękę implantów, zostawiwszy mu na pociechę ze dwa, trzy prawdziwe zęby".
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Szczygła też mi brakuje.
W Newsweeku pisze świetne felietony.
tak, oni dwaj. Można by wyrzucić z 10-15 mini-etatów żeby zatrudnić tych dwóch choćby dorywczo.
Echh, zaprenumerowałam Newsweek z tego powodu właśnie, ale mam wrażenie, że w czasach Wyborczej felietony p. Vargi były bardziej błyskotliwe i drapieżne. Teraz też takie bywają ale rzadziej.
Ja po 10 latach jeżdzenia na tę plażę (w celu joggingu tak się składa) widziałem ją pełną, pustą, w lecie, jesienią i w zimie, pod śniegiem, przy przypływie i odpływie (a różnica jest 10m więc niebagatelna) i zapewniam, że w skali roku jest ona w większości pusta. Więc nie ma takiej różnicy między Monetem a rzeczywistością...
...śmiem wnosić że książka Vargi jest, jak wszystkie książki, nie o Normandii a przede wszystkim o Vardze - jak większość książek. Takie życie. Nie mówię, że nie przeczytam, ale byłoby mi chyba trudno.
Czy w Twojej opinii esej podróżny ma wartość nie wtedy, gdy autor opisuje to, co obserwował w trakcie swej podróży, w wybranym lub przypadkowym momencie, ale wtedy, gdy przekoczuje w danym miejscu 365 dni, a najlepiej kilka lat, udokumentuje wszystko, co w tej przestrzeni zachodzi przez 24 godz. na dobę, dokona obliczeń w excelu i określi jakąś średnią, jednak przytaczając w sumiennych przypisach wszystkie wyjątki od reguły?
Ciekawe uwagi, jednak wolę wierzyć autorowi książki. :)
P.S. Codziennie, ale na co dzień.
Mnie obchodzą i jeszcze kilka osób, które to przeczytały. Byłam na północy Francji i mam również inne, swoje wspomnienia i wrażenia niż pan Varga. Jesteśmy wolnymi ludźmi, każdy ma inną wrażliwość i inny ogląd świata. Tak ciężko to zrozumieć?
Tak i jeszcze błąd na poziomie dwóch sigm, dokładnie to mam na myśli :)
obydwa mają wartość tylko ten drugi (365dni) ma większą, excela bym sobie darował ;-)
aha, poopowiadaj jeszcze o sobie