"Władze obozowe nie reagowały - a gdy nawet którąś z tych kobiet ukarano bunkrem, inne robiły natychmiast bunt, tak że komendantka wolała raczej wypuścić ukaraną, niż mieć do czynienia z rozpasanymi prostytutkami".

W 1915 roku anonimowy mieszkaniec Kalisza wysłał do lokalnych władz sanitarnych następujący list:

Mam zaszczyt zawiadomić WPana celem ostrzeżenia sfer wojskowych i cywilnych, że trudniąca się nierządem Jadwiga [nazwisko usunięto] młoda brunetka w wieku lat około 20, mieszkająca przy ul. Piaskowej N 12, chorą jest wenerycznie, przyczem nadal prowadzi swój proceder awanturniczy, zamiast leczyć się.

Powyższe uchodziło dotychczas uwagi władz sanitarnych, przeto poczytuję sobie za obowiązek o fakcie tym zawiadomić WPana Doktora Powiatowego.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Czasy mijają , dyskusja trwa, wszyscy potępiają ,obrażają ...a burdele pełne i drzwi się nie zamykają .
    już oceniałe(a)ś
    27
    0
    "List mieszkańca Kalisza doskonale obrazuje ówczesny stosunek do pracy seksualnej. Jego autor ma niewątpliwe poczucie wyższości i spełnienia obywatelskiego obowiązku. Przekazuje informacje o chorobie, mając nadzieję, że winna zostanie ukarana, i wyraźnie upaja się swoją przewagą"

    Nie, autor listu został zarażony chorobą weneryczną przez tę kobietę, która nie wypełniła swojego obowiązku zbadania się. To co napisał wydaje się nieco pompatyczne, ale szczerze mówiąc brzmi po prostu jak ktoś z początku 20ego wieku piszący do urzędnika państwowego.

    "Poczucie spełnienia obywatelskiego obowiązku"? Tak.
    "Upajanie się swoją przewagą" i "poczucie wyższości"? Nie.

    Jakie poczucie wyższości jeśli gość nawet nie chce się wymienić z nazwiska, bo się wstydzi, że się rozniesie o tym, że jest. teraz chory?
    @Goohdhamlid
    Każdy medal ma dwa końce kija. Z jednej strony, skoro prostytucja była pracą legalną i poddaną nadzorowi państwowemu, klient miał prawo się poskarżyć, że go panna wbrew przepisom zaraziła i tu raczej nie ma dwóch zdań. Z drugiej strony, niech Szanowny Przedmówca zauważy, sam klient - już zarażony - żadnym prawnym restrykcjom nie podlegał, choć przecież mógł nadal roznosić.
    już oceniałe(a)ś
    17
    3
    @kapitan.kirk
    Mógł nadal roznosić, ale nie wiadomo, czy roznosił. Jeśli kogoś świadomie zaraził, to na to są paragrafy (wtedy i teraz).
    już oceniałe(a)ś
    3
    5
    @kapitan.kirk
    Tysiące i setki tysięcy "porządnych" kobiet zostały zarażone przez swoich "porządnych" małżonków, którzy wnieśli im chorobę wenerycznę w prezencie ślubnym.
    już oceniałe(a)ś
    16
    0
    @Goohdhamlid
    Ale jakoś "proceder awanturniczy" cnotliwemu obywatelowi nie przeszkadzał, kiedy z usług prostytutki korzystał. Wtedy nie był "awanturniczy"?
    już oceniałe(a)ś
    15
    1
    Dlaczego piszecie "alfons", a nie "menedżer usług seksualnych"?
    już oceniałe(a)ś
    17
    5
    Co to znaczy, że prostytutki były "orientalizowane"?
    @śródmieszczka
    W danym kontekście raczej nic; Autorkom najwyraźniej w ferworze czasownik się pomylił ;-)
    już oceniałe(a)ś
    8
    2
    @kapitan.kirk
    A, to dzięki. Miałam chwilę zwątpienia.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Pod rozwagę katabasom i reszcie purytan co dziś by chcieli wrzucać do więzienia pracownice seksualne lub ich klientów. Takiego wała pajace!
    już oceniałe(a)ś
    10
    1
    Dlaczego osobę pracującą dla księży w dąbrowie górniczej uparcie nazywaliscie męską prostytutką a nie seks pracownikiem? Czy stygmatyzacja i powtórna degradacja werbalna w mediach demokratycznych uprawniona jest tym czyj penis używany jest wobec osoby pracującej?
    już oceniałe(a)ś
    8
    0
    Myślę, że problemem tego typu ośrodków było to, że oprócz zakładów poprawczych dla osób prostytuujących się, nie było zakładów poprawczych dla tych, którzy stosunki tego rodzaju utrzymywali z prostytutkami płci obojga.

    Na marginesie bardzo bawi mnie określenie "praca seksualna". Odbywanie stosunków seksualnych za pieniądze to nie jest żadna praca seksualna, a najzwyklejsza w świecie prostytucja. O ile w wolnym kraju każdy ma prawo się prostytuować, o tyle niech chociaż ma na tyle odwagi cywilnej, by "odpowiednie dać rzeczy słowo".
    już oceniałe(a)ś
    15
    10
    nie rozumiem tego chktego komentarza o złośliwości informatira policji, ktory wyrazal swa wyzszosc bo sie zaraził...
    jesli prostytuowanie sie bylo uznane za legalne jako zawód i wymagało badań dbając o zdrowie prostytutki i jek klientów to znaczy ze klient ma prawo się tego domagać w świetle prawa. tak jak domagamy sie aby chirurg mył ręce chroniąc pacjenta przed zarazeniem.
    @mistrzjedi
    Skoro proceder był legalny, to dlaczego cnotliwy (acz dopiero post factum) klient nazywa go "awanturniczym"? Jak korzystał, to mu awanturniczość nie przeszkadzała?
    Ciekawe, czy klient zdążył zarazić ślubną małżonkę, podobnie jak to się działo w bardzo wielu "porządnych" rodzinach?
    już oceniałe(a)ś
    6
    0