Gazety pisały o Aborygenach jako ludziach "zaczepnych", "morderczych" i "żądnych krwi". Zatrzymanych w interiorze tubylców doprowadzano do aresztu przytroczonych do wielbłądów i skutych kajdankami.

Dzisiaj - obok opery w Sydney, kangurów i koali - jest symbolem Australii. Jednak w świadomości białych mieszkańców kontynentu funkcjonuje dopiero od drugiej połowy XIX wieku. Uluru, dawniej zwana Ayers Rock, to jedno z najbardziej niezwykłych miejsc na Ziemi.

Niezwykła i tragiczna jest też współczesna historia tej skały, którą opowiedział dziennikarz Mark McKenna w reportażu "Powrót do Uluru" (tłum. Tomasz S. Gałązka).

Afgańscy jeźdźcy

Skałę jako pierwszy opisał brytyjski podróżnik Ernest Giles. Był rok 1872 roku. "Zadziwiający kamyk" - zanotował. Kilka miesięcy później William Gosse, jako pierwszy biały człowiek, wspiął się na ten kamyk i nazwał go "Ayers Rock", Wzgórze Ayersa, upamiętniając w ten sposób ówczesnego premiera Australii Południowej. Dla Gosse’a był to "najwspanialszy twór natury". Rzadko wspomina się, że towarzyszyli mu Afgańczycy - Kamran, Jemma Khan i Allanah. Skąd Afgańczycy na antypodach?

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze
    Naziole wszystkich krajów uznają ludzi innych o innych etniach za gorszych od siebie, za podludzi, za coś pomiędzy człowiekiem a małpą, a jednocześnie nie widzą problemu w gwałceniu kobiet z tych etni.
    już oceniałe(a)ś
    19
    2
    Alice Springs, malutkie miasteczko w środku niczego a wszystkie domy mają przynajmniej trzymetrowe płoty.
    Z zapadnięciu zmroku widać tylko patrole policyjne i grupki aborygenów, lepiej jednak się nie przyglądać bo można dostać nożem.
    Gorzej niż za PRLu, żeby kupić cos do picia trzeba poczekać do 14-tej i pokazać ID, spora część lokalnej populacji ma zakaz zakupu alkoholu ze względu na przemoc domową.
    Za paliwo trzeba płacić krocie nie tylko dlatego, że daleko ale jest to specjalny gatunek - Opal - pozbawiony węglowodorów lekkich. Aborygeni błyskawicznie uzależniają się od wszystkiego - wąchania benzyny też.

    Mimo wszystko wolę Aborygenów jak pisowców, cywilizacyjnie są bardziej rozwinięci.
    @jan@dreptak
    Mogę potwierdzić, że tak jest faktycznie. Tyle, że Aborygeni są ofiarami osadników a nie odwrotnie.
    już oceniałe(a)ś
    8
    4
    W motelu koło Uluru jego właściciele opowiadali mi, że Aborygeni, po uzyskaniu praw do Uluru, przestali się tam pokazywać. Ich zdaniem, te wszystkie historie o świętości Uluru można między bajki włożyć. Niechęć do Aborygenów jest mocno zakorzeniona w spoleczeństwie australijskim, z wzajemnością zresztą. Jak jednak na sprawę nie popatrzeć, to Anglicy byli najeźdźcami, nikt ich tam nie zapraszał. I prawda jest też taka, że byli bezkarnymu mordercami: na Tasmanii wybili 50 tys Aborygenów, a więc prawie całą populację, bo uznali ich za zwierzęta niegodne życia.
    @alex-mar
    Hmm... napisałam komentarz, ale "zawiera niedozwolone treści". Nie wiedziałam, że słowa, których używam na co dzień, są wulgaryzmami. 8|
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    @Szafirowlosa
    Bo ten ich algorytm uwzględnia nie tylko słowa uznane za wulgaryzmy, ale również całkiem niewulgarne słowa, które zawierają fragmenty uznane za wulgaryzmy. Np. "xuj" pisany przez "ch" jest wulgarny, więc słowo "zakoxuje" (też przez "ch") prymitywny algorytm (bo nie jest to żadna tam sztuczna inteligencja) również uznaje za wulgarne.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @alex-mar
    A owi właściciele motelu byli Aborygenami?
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Czy ktoś mi wyjaśni tą schizofrenię? W artykule jest napisane, że nie wolno publikować zdjęć Uluru z góry ( z lotu ptaka). Na zdjęciu okładki wspomnianej książki jest właśnie takie zdjęcie.
    @caesartrayan
    Pomyśl. To proste.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @aramba
    A jak już pomyślę, to odpowiedź mam wylosować spośród całej listy powodów?
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @caesartrayan
    Zdjęcie na okładce pochodzi z satelity. Zdjęcia z lotu ptaka wymagają lotu nad Uluru, co jest trochę jak "chodzenie" po górze - dlatego też wirtualne spacery są usuwane przez Google Maps. Parks Australia po prostu prosi, żeby uszanować wierzenia Aborygenów i tego nie robić. A zdjęcia, które już były opublikowane istnieją, więc pewnie nie podlegają temu "zakazowi".
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    W 1830 roku oferowano 5 funtów nagrody (2 funty za dziecko) od głowy każdego Aborygena oddanego w ręce władz. W książce „Na krańce świata” Norman Davies pisze, że gubernator „zapomniał” zaznaczyć, iż jeńcy mieli być brani żywcem. Nic dziwnego, że w rekordowo krótkim czasie liczba tasmańskich Aborygenów spadła do 203 osób! W roku 1842 było ich już zaledwie 44, a w 1854 – 16. Jak podaje „Encyclopaedia Britannica”, ostatni Tasmańczyk czystej krwi zmarł w 1876 roku.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    A Aborygen to nie Australijczyk? ;-)
    już oceniałe(a)ś
    4
    1
    Inne regiony, w których Anglicy testowali bezpardonowe metody pacyfikacji, to Palestyna i Irak. W latach 30. XX wieku królewskie lotnictwo regularnie bombardowało zbuntowane arabskie wsie. Sir Arthur Harris z dowództwa RAF-u na Bliskim Wschodzie mawiał, że każdy problem załatwi „jedna pięćsetfuntowa bomba”. Ta sama filozofia legła potem u podstaw zabójczych dla ludności cywilnej, tak zwanych bombardowań dywanowych, dokonywanych podczas II wojny światowej w Niemczech.
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    Ale soja...
    @JerzyRy
    Hasło poszło.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0