Zdarzyło mi się ostatnio polecić uczennicy pewną powieść. Moja propozycja została przyjęta z entuzjazmem, więc już jedną ręką podawałam książkę, drugą szukałam karty bibliotecznej, a trzecią wpisywałam datę do odpowiedniej rubryczki (proces komputeryzacji w mojej bibliotece trwa), gdy mój entuzjazm został gwałtownie stłumiony. „Najwcześniej w lutym – usłyszałam. – Wcześniej nie zdążę – lektury i sprawdziany – na razie tylko w ferie dysponuję odrobiną czasu, a i to nie wiadomo!". Kominek zgasł.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze