Koniunkcja dwóch superstars jaśniejących na artystycznym i celebryckim nieboskłonie. Najbardziej kosmiczne wydarzenie 2020

Choć śmierć opery wieszczono wiele razy, na początku XXI wieku miała się ona znakomicie. Do czasu wybuchu pandemii, bo dla tej sztuki – której nieodzownymi składnikami są gmachy operowe zaprojektowane tak, by pomieścić setki widzów, śpiewacy, którzy w trakcie wykonywania pracy plują (choć nie ze złego wychowania), muzycy stłoczeni w kanale jak śledzie w puszce oraz wielkie pieniądze – okazała się ona szczególnie zabójcza.

Finansowana całkowicie z prywatnych środków nowojorska Metropolitan Opera, której sala może pomieścić prawie 4 tys. widzów, zdecydowała się odwołać cały sezon jesienny. Europejskie sceny subsydiowane przez państwo (wśród nich m.in. Teatr Wielki w Warszawie) wznowiły działalność od jesieni, a potem, na skutek drugiej fali pandemii, ograniczyły ją lub ponownie zawiesiły. Nobliwi widzowie mogli się poczuć niczym krnąbrne dzieci rozsadzane po sali na klasówce.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze