W "Zakłamanym życiu dorosłych" Eleny Ferrante siostra ojca traktuje dziewczynkę jak dorosłą, ocenia jej ciało, odsłania aspekty życia, o których nie mówiło się w domu Giovanny, niemalże z radością wystawia ją na konfrontację z męskim pożądaniem.

Elena Ferrante to podejrzane zjawisko. Nikt nie wie, kim jest, kochają ją czytelniczki, czytelnicy i krytyka literacka. Taka skala sukcesu niepokoi, szczególnie kiedy za popularnymi książkami kroczy potężna machina medialno-reklamowa.

Czy wszyscy dajemy się nabrać, a za kilka lat ze wstydem usuniemy Ferrante z biblioteczek i czytników, jak niegdyś Whartona czy Carrolla?

„Zakłamane życie dorosłych”, nowa powieść włoskiej autorki sprawia jednak, że okopuję się na stanowisku obrony Ferrante, która nie tylko umie pisać zajmująco, ale także potrafi znaleźć oryginalną formę i nowy kąt spojrzenia na pozornie wyeksploatowane treści. Mogłoby się zdawać, że literatura powiedziała już wszystko o dorastaniu i związanym z nim buncie, prawda? Okazuje się, że nie.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze