Elena Ferrante to podejrzane zjawisko. Nikt nie wie, kim jest, kochają ją czytelniczki, czytelnicy i krytyka literacka. Taka skala sukcesu niepokoi, szczególnie kiedy za popularnymi książkami kroczy potężna machina medialno-reklamowa.
Czy wszyscy dajemy się nabrać, a za kilka lat ze wstydem usuniemy Ferrante z biblioteczek i czytników, jak niegdyś Whartona czy Carrolla?
„Zakłamane życie dorosłych”, nowa powieść włoskiej autorki sprawia jednak, że okopuję się na stanowisku obrony Ferrante, która nie tylko umie pisać zajmująco, ale także potrafi znaleźć oryginalną formę i nowy kąt spojrzenia na pozornie wyeksploatowane treści. Mogłoby się zdawać, że literatura powiedziała już wszystko o dorastaniu i związanym z nim buncie, prawda? Okazuje się, że nie.
Wszystkie komentarze