Gazeta Wyborcza obchodzi 35-lecie. Jej pierwszy numer ukazał się 8 maja 1989 r. Z tej okazji przypominamy najważniejsze i najciekawsze teksty.
Rozmowa Michała Nogasia z Jerzym Pilchem została opublikowana w 2019 r., kilka miesięcy przed śmiercią pisarza.
JERZY PILCH: To jedno z tych uogólnień, których nie lubię. Bo można też powiedzieć, że żyjemy w czasach ludzi wyjątkowo wprost inteligentnych, którzy potrafią formułować myśli biegle, a nawet przebiegle. I nie dotyczy to jedynie osób związanych z literaturą, bo także na przykład parlamentarzystów, sportowców, aktorów.
Wszystkie komentarze
Nawet trudno tu mówić o winie szkoły i wychowania, bo nawet nie wiem, czy to jest w ogóle czyjąś winą, czy może już czas na innych bohaterów i inne wzorce, a wtedy to starsze pokolenie będzie w czasie rozmów miało na twarzy wyraz niezrozumienia? Tylko, powiem szczerze, nie wiem, gdzie szukać tych współczesnych idoli, jeśli się wyłączy klasykę? Kto będzie miał siłę przebić się przez literaturę współczesną i nie zgłupieć do reszty? Ile czasu ma się dzisiaj, na takie poszukiwania, jak wyłuskać te pojedyncze rodzynki z zalewu chłamem literackim, filmowym i innym, gdzie w ogóle szukać? I tak to trwa. "No, niestety".
Zdarzyło mi się tkwić nad książkami różnych pisarzy, obcokrajowców. Do pewnego momentu częste odwołania to antyk, jako wspólny kod kulturowy. Od pewnego momentu - popkultura, komiks, kreskówka, też jako wspólny kod kulturowy. Słowem kody niekompatybilne, a na dodatek niepewność: kody antyku liczą sobie dwa i pół tysiąca lat. A jak długo pożyje Batman albo Mysz Miki?
Na dzień dzisiejszy - to rozumiem forma niepoprawna, ale co było nie tak z "No, niestety" Według mnie po pierwsze razi to prostackie no, po drugie odpowiedź skrajnie lakoniczna właściwie nie zawiera żadnych informacji, wreszcie jest nielogiczna jako odpowiedź na to pytanie. Ewentualnie domyślam się z kontekstu, że forma była nadużywana. Proszę mnie oświecić o co chodzi.
Na pytanie "jak poszło?" w tych samych czasach w kręgach teatralnych odpowiedź standardowa brzmiała: "niestety, znowu sukces".
Nie była "nielogiczna". To był wpierw dowcip, potem się wytarł.
Deyna sądził, że niestety to synonim faktycznie.
Jedynym wyjsciem z czegokolwiek, do czegokolwiek jest w pelni zaangazowane robienie swego. Sztuka, w tym literatura jest ekspresja siebie/self umiejscowionym oczywiscie w danym konstrukcie spolecznym. To wyraz trzech zywiolow: ja, my i to...
Niestety jest formą nadużywaną przez kretynów nierozumiejących jakie ten wyraz ma znaczenie. Dziennikarz: "Trochę goi Pan tu strzelił" [tłumaczenie - jakiś wysiłek Pan włożył, jakąś sumę sukcesów pozostawił w pamięci]. Kretyn: "No, niestety" [ch.j wie co chciał powiedzieć].
A moj ujek w Luftwaffe.
A mój dziadek był Oberschütze w Panzergrenadierdivision der Waffen SS...
Luftwaffe + Kriegsmarine+ Heer = Wehrmacht, czyli Siły Zbrojne
Wisła NIE leży na Górnym Śląsku.
Jak najbardziej leży na Górnym Śląsku. To, że Edward Gierek chciał inaczej tego nie zmienia.
Spokojnie! Takie sprawy to wynik polskich wyborów. To Kaczynskiego podnóżki i inne tępe głowy to piętnowanie robili i robią.
Tak samo potępiani są żołnierze "ludowego wojska"
Młodych, starych podczas stalinowskiego napadu na Polskę wywożono do Kazachstanu, na Syberię itd, Tam traktowani byli jako wrogowie, ale sytuacja wojenna spowodowała, że powstawało Tam Wojsko Polskie.
To jedyna możliwość wyjazdu z ZSRR.
Jedni trafili do Andersa i ci są bohaterami. Drudzy do Berlinga i ci są piętnowani.
Przecież te chamskie zabawy trwają od lat.
Ten dobry, ten zły i są bezkarne!!!
Ten wierzący, ten nie i piętnowanie trwa, a Rydzyk nadaje....nadaje...
Jedyny koniec może być taki: Kary są za zbrodnie, współudział popełniane osobiście. Bez piętnowania innych.
I czas na to by młodzi poznali PRAWDY HISTORYCZNE bez przemilczeń, bez ozdóbek "ku chwale"
Nie sztuczne granice, a poczucie przynależności się liczy
Nie. W przypadku Pilcha to raczej: "Robie to, co potrafie najlepiej". I chwala mu za to.
Norman Davies nie jest specjalistą od rzetelnego opisywania historii. Znany jest raczej z opisywania swoich wyobrażeń o niej i z kompletnej teflonowości na uwagi rzetelnych historyków o błędach jakie sadzi.
Może przez tę wspólnotę cech Pilch jest na pudle w domowej biblioteczce, ale za Myśliwskim.
Brak charakteru?
Może zwyczajnie empatia?
I tu od razu pojawia się usprawiedliwienie, no tak, on był wcielony "przymusowo". A jego niemiecki kolega z Hamburga czy Sztutgartu to co? Rwał się na ochotnika? Każda armia wciela przymusowo. A reżimowa w czasie wojny zwłaszcza. Bilecik i idziesz, albo kula w łep zgadza się? Czy to znaczy, że nikt nie odpowiada za zbrodnie? Odpowiada, ale zawsze indywidualnie a nie wedle odpowiedzialności zbiorowej.
Bo zło nie ma narodowości a zawsze ma konkretne imię i nazwisko.
Ale do kogo masz pretensje? Do Pilcha Starego? do Jerzego? do Nogasia?
PS: to co wyrasta z karku nazywa się łeb.
Do nikogo nie mam pretensji. Podałem fakty.
A łeb to w słowniku. W dialekcie słychać łep.
bylio ochotnicy i byli dezerterzy, kogo było więcej?
A jednak mnie wkurzył, ten wywiad, tak się składa, że noszę to samo nazwisko, (jak wiele osób z Ustronia, Wisły i Koniakowa) i gdy dziennikarz beztrosko stwierdza :
"Młody chłopak mieszkający w Wiśle, wcielony do Wehrmachtu jak wielu innych."
Tak było, ale przedtem podpisywało się volkslistę (rodzina), a dopiero później się "wcielało". Na tamtych terenach wcielonych do Altreich'u była to powszechna praktyka i to nie tylko na Śląsku, ale też na ziemi żywieckiej. Moja luterska rodzina nie zechciała przystąpić do Herrenvolku. Skończyło się to wysiedleniem z Ustronia w 1940 r., później moja babka z ojcem i jego braćmi przeszła przez Polenlager, a na koniec praca niewolnicza u bauera. Rok 1945 to powrót do rozkradzionego przez sąsiadów domu, piszę o tym też dlatego, że od XVIII wieku dom miał swoją kronikę, która też padła ofiarą wojny.
Może Mutti nie urodziła go na bohatera?
Też jestem z tych stron. DVL się nie podpisywała, tylko wpisywała na nią specjalna komisja. Jak Niemcom zaczęło brakować żołnierzy, to zaczęli wpisywać na DVL tych, których wcześniej prześladowali jako Polaków - tą drogą w Wehrmachcie wylądował mój Dziadek i jego Ojciec - powstaniec śląski. Nie było w tym nic z ich woli, ani z DVL, ani w tej służbie.
Każdy robił wszystko, by bronić swojej rodziny i życia!!! Kazda sytuacja jest inna, czasem znaczący był mały szczegól!!
paplasz
100/100
A na dzisiaj: nie PIS, ale Kaczyński i cały wierzchołek podległych mu. I współpracujących. Bardzo na to czekam
Rozkradanie majątku sąsiadów to taka polska specjalność.
Może kiedyś będziecie społeczeństwem, ale nie szybko. Raczej tego już nie zobaczę.
Czytam wasze uwagi i prawdziwej historii się uczę.
BRAWO WY!!
Albo historia to dla niego nuuuuda.
Nareszcie - to najodpowiedniejsze słowo.
A w szkołach średnich powinno uczyć się historii własnego regionu.